Strona:Święty Franciszek Seraficki w pieśni.djvu/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bóg z wielkiej litości
Cud nad nią ponawia,
Gdyż moc niewidziana
Z łóżka ją wynosi,
I w kościół Damiana
Świętego zanosi,
Gdzie skupiona wielce
Mszy świętej słuchała,
Boga wziąwszy w serce
W zachwyceniu trwała.
Gdy błysła jutrzenka
Znów ją Anioł Boży.
Przeniósł zwolniusienka
Na boleści łoże.

Kiedy nabożeństwo siostry ukończyły
I rozpromienione do Klary przybyły,
Każda z troskliwością swej Matki pytała,
Czy też noc calutką spokojnie przespała,
Albo czy przypadkiem bardzo nie tęskniła.
Iż jej ta choroba wstać nie pozwoliła.
Ale Święta Klara z uśmiechem Anioła
Ręce swoje wznosi i tak do nich woła:
„O córeczki moje, siostry ukochane,
„Nie bądźcie dziś wcale mną zakłopotane,
„Gdyżem większych jesze łask Bożych doznał,
„Niż z was kiedykolwiek która kosztowała.
„Ach! bo za przyczyną Świętego Franciszka,
„Ja nędzna i biedna — ubożuchna mniszka,
„Ku przewielkiej mojej i waszej radości,
„Wzięłam także udział w tej uroczystości.
„Byłam aż w kościółku Świętego Damiana,
„Gdzie krwią napojona Zbawcy, mego Pana,
„Całą noc w modlitwie tamże przepędziłam
„I dopiero rankiem do was powróciłam.
„Ach! cieszcie się zatem, córki moje miłe,