Strona:Świętopełk Czech - Jastrząb contra Hordliczka.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

parku, że wszystko to stanie się dla nich obcem i że się stali na świecie samotnymi, opuszczonymi. — Ale cóż robić! Obejrzeli się po raz ostatni na zębate mury z wieżami, w świetle zachodzącego słońca zagrały resztki kolorowych szyb w oknach starej kaplicy, a łzy, które przy tem napełniły ich oczy, były zupełnie nieurodzajne.
Przeprowadzili się do głównego miasta i najęli sobie w jednej z najżywszych jego części mieszkanie o trzech pokojach, pięknym salonie i przedpokoju, z widokiem na ulicę.
Ale po roku uznano na rodzinnej naradzie, że mieszkanie to ma liczne wady. Lokatorzy trzech wyższych piętr nie prezstają chodzić około drzwi, na schodach wygląda jak w zajeździe; każdy inny przechodzień zatrzymuje się tu, ażeby usłyszeć część żywego dyalogu pani Hordliczkowej i jej kucharki, albo ujrzeć białą sylwetkę panny Ireny w porannym negliżu, w różowych pantofelkach na bosej nóżce; pułap całego mieszkania jakby był rezonansowem tłem, które oddaje wszystkie odcienia humoru groźnych lokatorów różnem tempem kroków; dołączmy do tego bezustanny turkot powozów na ulicy, ciekawość mieszkańców z przeciwnego domu i nareszcie szwajcara w bramie, któremu nie zadrga ani jeden nawet rys na głupio nadętej twarzy, kiedy pani Hordliczkowa przechodzi obok niego; — oto przyczyny, które zmusiły rodzinę Hordliczków do wyszukania sobie innego, bardziej cichego gniazdka.
Przeprowadzili się w bardziej malowniczą i ci-