Strona:Świętopełk Czech - Jastrząb contra Hordliczka.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mnie swoją mocą nieprzepartą ku macierzyńskiemu łonu, ku swemu ciepłemu, łaskawemu sercu, gdzie przemarzyłem tyle błogich chwil i gdzie pragnę złożyć skołataną głowę.
Tak, powrócę do was, jak tylko poprawi mi się zdrowie. Lecz nie powrócę sam.
Doktór Wolny postanowił mi towarzyszyć. Powiedział mi, że spotkanie ze mną przyśpieszyło chwilę jego powrotu. Podczas mozolnych jego podróży wzmacniała go nadzieja, że jak tylko uzbiera sobie jaki taki majątek, powróci używać owoców swojego trudu w jakim zakątku ojczyzny. Dziś rozporządza już nietylko ładnym majątkiem, ale jest bogaczem, z czem mi się sam bez wszystkiego zwierzył, a gorące moje opowiadania działały nań tak silnie, że się namyślił ostatecznie nie odkładać swego powrotu do ojczyzny i powrócić razem ze mną, jak tylko wyzdrowieję.
Nie możemy się już doczekać tej chwili. Marzymy wspólnie o wiejskim dworku, który sobie doktór Wolny kupi gdzieś blizko Supowa. Różne szczegóły planu i urządzenia tego, dotychczas tylko w wyobraźni naszej egzystującego dworku, potwierdzają mój domysł, że doktór postanowił używać owocu swoich podróży wspólnie z jakąś inną istotą, dla mnie tymczasem jeszcze nieznaną.
Będziemy go, naturalnie, odwiedzali. Niema w kraju nawet krewnych, ani znajomych; pierwszego przyjaciela rodaka znalazł we mnie. Ala nadzieję, że się zaprzyjaźni z całą naszą rodziną i że mu ona zastąpić będzie mogła rodzinę własną. Okazuje wielkie za-