Strona:Śpiewnik kościelny czyli pieśni nabożne z melodyjami w kościele katolickim używane (Mioduszewski).djvu/0985

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Już jesteś po mszy w niedziele kapłanie,
Zwloką cię z szat twych, ściągną na skąpanie
W głęboką dźwinę, 2. z kamieniem zanurzą,
Słońce się przyćmi, 2. obłoki zachmurzą.

Kielich twój skończy jedności przymierze,
Wyskoczy z skrzyni, krwi twojej nabierze,
Stanie ku niebu 2. i zaświadczy razem,
Żeś był Chrystusa 2. prawdziwym obrazem.

Niebo ognistym słupem to wyjawi,
Gdzi się ta koncha Koncewicz nasz pławi:
Że jego perła 2. nie tylko w Syonie,
Na wschód i zachód, 2. lecz gdzie słońce tonie

Chwalebna będzie, dla jasności cudu,
Bóg cię do książąt wliczy swego ludu:
Bóg serca królów 2. mieści w swojej dłoni,
I do ubogich 2. kostek je nakłoni.

Tu juz odpłata zaczęła się z nieba,
Bóg sypie dary jak komu potrzeba:
Gdyż ledwo z rzeki 2. wydobyto ciało,
Wraz mnóstwo cudów 2. tam się ukazało.

Tu ojcobójcy trwożą swoją duszą,
Łzy z oczu płyną, a serca się kruszą:
On to Smotrycki 2. Melecy przywodzca,
Który do buntów 2. dodał ludziom bodzca,

Płacze rzewliwie, prosi odpuszczenia,
A od Urbana prosi rozgrzeszenia.
Urban najwyższy 2. Pasterz cud wyznaje,
Z śmiertelnej febry 2. gdy zdrowym zostaje.

Że jedność sprawił a zdrowia użycza,
W katalóg świętych Urban go policza:
Jozafat wtenczas 2. wszystkim w pomoc spieszy,
Ślepych oświeca 2. zrozpaczałych cieszy.