Strona:Śmiertelna gałka.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 26 —

miał śmierć za towarzyszy ponieść.
— Ach! jaka ładna, ta czerwona! Czy to dla mnie?
— Nie dziecko. Podnieś tę oto firankę; zobaczysz tam trzech ludzi, obróconych twarzą do ściany, z rękami wyciągniętemi za siebie. Każdemu z nich włóż jedną gałeczkę w rękę, poczem powróć tu do mnie.
Abby znikła za firanką, a Protektor został sam. “Dobrą tę myśl — rzekł nabożnie — zesłał mi niezawodnie Bóg Wszechmogący, który nigdy nie opuszcza tych, co go o radę i pomoc proszą. On wie najlepiej, który z nich jest winnym, i On za pośrednictwem niewinnego dziecka osądzi.