Stary Kościół Miechowski/Przedmowa

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Wincenty Ogrodziński
Tytuł Stary Kościół Miechowski
Wydawca Wydawnictwa Instytutu Śląskiego
Data wyd. 1936
Druk Drukarnia Dziedzictwa w Cieszynie
Miejsce wyd. Katowice
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


PRZEDMOWA

Wydanie obecne pism Bonczyka zawdzięcza swe powstanie podniecie, danej przed kilku laty przez ks. dr. Emila Szramka i gotowości Instytutu Śląskiego do podjęcia tego wydawnictwa.
Obejmuje ono wszystkie poezje polskie i tłumaczenia Bonczyka, o ile dało się je odszukać, oraz 2 wiersze łacińskie. Spuściznę tę podzielono na 3 tomy, z których pierwszy pomieści Stary Kościół Miechowski, drugi Górę Chełmską, trzeci drobne utwory i przekłady. Każdy tom zawierać będzie nadto: wstęp, objaśnienia i odmiany tekstu, a w III tomie znajdzie się jeszcze życiorys Bonczyka i słowniczek mniej znanych wyrazów. Wydanie przeznaczone jest tak dla inteligencji, jak dla szerszych warstw, stąd też wypływa zadaleko może idąca szczegółowość komentarza.
Pracę nad wydaniem podzielono w ten sposób, że tekst ustalił, odmiany tekstu zestawił, słowniczek sporządził i wstępami tomy opatrzył Wincenty Ogrodziński, życiorys napisał ks. dr. Szramek, obaj zaś dali objaśnienia, przyczem ks. Szramek zajął się przeważnie t. zw. realjami górnośląskiemi.
Tekst Starego Kościoła Miechowskiego oparto na wyd. I, gdyż ono tylko odpowiada określeniu: „obrazek obyczajów wiejskich w narzeczu górnośląskiem” w znaczeniu nietyle bezwzględnem, ile raczej względnem — zauważył to już Kraszewski[1], — albowiem zasadniczo można tu tylko mówić o zabarwieniu narzeczowem, bezwarunkowo silniejszem w I niż II wydaniu. Wydawca nie postąpił lekkomyślnie, gdy po długim namyśle postanowił liczyć się mniej z dopiskiem: „wydanie drugie poprawne”, niż z nabytem przez wielokrotne wczytywanie się w tekst obu wydań przeświadczeniem, że w tym dopisku nie wszystko jest w porządku. Poprawienie bowiem I wydania pod względem językowym nie wynikło z własnej pobudki twórczej Bonczyka, lecz z podniety dra Franciszka Chłapowskiego, który nie zważając na określenie: „w narzeczu górnośląskiem”, chciał uprzystępnić poemat ogółowi polskiemu przez dostosowanie go językowo do norm ogólnopolskich. Nie okazał się Chłapowski pod tym względem zbyt wielkim znawcą, nie był bowiem zawodowym literatem, ani nie posiadał dostatecznego przygotowania w zakresie t. zw. poprawności językowej. Dlatego zostawiał wyrażenia, znane mu z wielkopolskiego narzecza lub z osłuchania się na Śląsku, usuwał zaś nieznane sobie lub poczytywane za niepoprawne. Robił to niesystematycznie i niejeden wyraz, usunięty w jednem miejscu, ocalał w innem. Najcharakterystyczniejsze może jest traktowanie: tamstąd i tustąd, z których pierwsze pousuwał, drugie zostawił.
Bonczyk zachował się wobec tych poprawek dość ciekawie. Co Chłapowski „poprawił”, przyjął, ale gdzie Chłapowski przeoczył „niepoprawność”, ani myślał o jej przerobieniu. Skutkiem tego pozostały tu i ówdzie w II wyd. sprzeczności, na które zwracam uwagę w objaśnieniach. Nie były one podyktowane żadną myślą artystyczną, o czem świadczy taki przykład. Do banitów należał m. i. wyraz: możno = może. Gdyby go usunięto wszędzie lub przynajmniej z odezwań się inteligentów miechowskich i opowieści samego autora, możnaby rzecz zrozumieć; tymczasem poznikał on właśnie tam, gdzie przemawiają ludzie z warstw niższych, a ocalał pięciokrotnie: 2 razy w ustach rektora Bienka, raz Proboszcza, raz samego autora, a tylko raz w ustach Ciury, który znowu w innem miejscu używa literackiego: może. Natomiast zmienili możno na może i Marcinek Żyła i ordynanc Foltyn i kopidół Draszczyk i Kornowicz, nie mówiąc nic o Walku Boncyku, Bienku i Proboszczu, z których dwaj ostatni powinni byli wraz z autorem okazać całkowitą „poprawność”. Co więcej, autor sam pozostawił: możnoś w przekładzie ody Klopstocka: Obchód wiosny, dołączonym właśnie do II wyd. Starego Kościoła Miechowskiego.
Wprawdzie w Górze Chełmskiej nie użył Bonczyk ani razu: zanim i możno (jest zaś dwukrotnie: może), ale inne jak: niedziw, nim = gdy, niż = nim, tamstąd, występują w tym poemacie, chociaż nie określono go jako: napisany w narzeczu górnośląskiem. Pozatem Góra Chełmska jest silniej zabarwiona narzeczowo od II wyd. Starego Kościoła Miechowskiego. Jeżeli więc to uważał Bonczyk w 3 lata później za swój właściwy język poetycki, to nasuwa się przypuszczenie, że przedtem ustąpił pokonany, ale nie przekonany uwagami Chłapowskiego, skoro nie bez pewnej ironicznej satysfakcji pozostawiał jego przeoczenia. Gdyby było inaczej, byłby „poprawność” przeprowadził konsekwentnie.
Przywracając więc koloryt narzeczowy Staremu Kościołow i Miechowskiemu w rozmiarach I wyd., uwzględnił wydawca poprawki II wyd., dotyczące rytmiki, niezgrabności wyrażeń i przeoczeń autora w I wydaniu.
Pisownię i interpunkcję wydania niniejszego zastosowano do ortografji obecnie obowiązującej o tyle, o ile nie zabraniały tego względy na rytmikę, zabarwienie narzeczowe lub charakterystyczne dla autora właściwości. Skutkiem tego pozostały oboczności lub nawet kaprysy ortograficzne Bonczyka, jeżeli nie w tekście, to w odmianach tekstu, które pozwalają w razie chęci i potrzeby odtworzyć tekst albo I albo II wydania.
W jednym tylko wypadku ujednostajniono pisownię, a mianowicie rzeczowniki obce na -ja w tych miejscach, w których rytmika wymaga liczenia końcówki dwuzgłoskowo, pisze się przez: -ija, względnie -yja, w dopełniaczu zaś: -ii, wzgl. -yi.




  1. „Co się tyczy narzecza śląskiego, to ono zależy na tem, że do polskiego języka domieszano trochę prowincjonalizmów, czasem archaicznie wyglądających, niekiedy zarywających z niemiecka.”





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Wincenty Ogrodziński.