Sofoklesa Tropiciele/Nowości

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Adolf Bednarowski
Tytuł Nowości
Pochodzenie Sofoklesa Tropiciele
Redaktor Adolf Bednarowski
Wydawca Feliks West
Data wyd. 1913
Druk Drukarnia Feliksa Westa
Miejsce wyd. Brody
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Nowości.

Za dalekoby nas zaprowadziło, gdybym chciał wyliczyć wszystkie zdobycze językowe szczegółowo, jakie „Tropiciele“ przynieśli dla greczyzny wogóle a dla Sofoklesa w szczególności. Zaznaczam tylko krótko, że wzbogacili oni zasób słów greckich (i to stosunkowo znacznie) i składnię grecką. Kwestya ta będzie przedmiotem osobnej rozprawki.
Ciekawą i ważną jest pewna niespodzianka metryczna. „Tropiciele“ dali nam jambiczne tetrametry akatalektyczne, których dotychczas nie mieliśmy w literaturze greckiej[1]. Oto przykład z rozmowy Kylleny z chórem w. 291. nn.
(Κυ.) Μὴ νῦν | ὰπίσ|τει, πισ|τὰ γάρ | σε προσ|γελᾷ | ϑεᾶς | ἒπη.
(Χο.) Καἰ πῶς | πίϑω|μαι τοῦ|ϑανόν|τος φϑέγ|μα τοι|οῦτον | βρέμειν.
(Κυ.) Πιϑοῦ· | ϑανὼν | γὰρ ἒσ|χε φω|νήν, ζῶν | δ᾿ἄναυ|δος ἦν | ὁ ϑήρ.
Jambiczne oktonary komedyi rzymskiej mają we środku tak jak znane greckie katalektyczne tetrametry jambiczne, trocheiczne i anapestyczne dyarezę, dzielącą tetrametr na dwa dymetry. Przypatrzmy się drugiemu i trzeciemu wierszowi: ani śladu dyarezy, gdyż słowo „ϑανόντος“ w drugim wierszu, a „φωνήν“ w trzecim wierszu należy także do piątej stopy, a we wierszu pierwszym przypada wprawdzie koniec dymetru na koniec wyrazu „γάρ“, lecz wcale nie odczuwamy przestanku. Wilamowitz zwraca uwagę, że taką samą budowę trocheicznych tetrametrów katalektycznych bez dyarezy między dymetrami poznaliśmy w świeżo odnalezionych fragmentach Kallimacha. Wywołało to wtedy zdziwienie; a tymczasem nowy dowód takiej samej budowy tetrametrów, lecz tym razem jambicznych i akatalektycznych.
Z nowości mitologicznych zaznaczyć należy to, że Sylen jest ojcem satyrów i że cała rodzina jest w niewoli u jakiegoś pana z orszaku Dyonizosa. Tego pana dotychczas z mitologii nie znamy, nie poznaliśmy go i teraz. Prawdopodobnie był on nazwany po imieniu w zaginionej części drugiej dramatu w tem miejscu, gdzie Apollo obdarzał wolnością Sylena i satyrów.
Najważniejszą jest kwestya, o ile „Tropiciele“ jako dramat satyrowy wzbogacili nasze wiadomości o tym rodzaju poezyi dramatycznej. Rozumie się, że odpowiedzieć na to pytanie wyczerpująco zdołałaby tylko obszerna, specyalna rozprawa, na którą z pewnością długo czekać nie będziemy, sprawa jest bowiem, jak już wspomniałem, zanadto ważna dla historyi starożytnego dramatu.
Tu powiem tylko ogólnie, że „Tropiciele“ jako dramat satyrowy są zdobyczą olbrzymią. Na podstawie „Cyklopa“ Eurypidesowego mieliśmy zaledwie słabe pojęcie o tym dziwnym bądźcobądź tworze ducha greckiego. Raziło nas może za blizkie, prawie niewolnicze trzymanie się Homera, może nawet mieliśmy pewien zawiedziony sąd o smaku widzów, którzy po wzniosłych słowach tragedyi zadowalniali się prawie że parafrazą miejsca Homera – a znał je z pewnością każdy w teatrze siedzący napamięć! Pewnie niema u Homera Sylena i satyrów, niema więc owej pysznej sceny wydzierania sobie nawzajem kubków, targowania się o każdy łyk wina, lub arcykomicznej a zarazem przepięknej sceny z pieśnią pijacką nawpół sennego Cyklopa, gdy mu się zdaje w zaproszonej winem głowie, że unosi się do nieba; — tego wszystkiego u Homera niema, dodał to Eurypides i dodać musiał, by stworzyć akcyę, ożywić, co Homer opowiada tylko; Jednak na podstawie tego jednego dramatu satyrowego nie mogliśmy sobie wyrobić sądu stanowczego o dramacie satyrowym wogóle. Nie wyrobilibyśmy sobie również tego sądu ogólnego, gdyby łaskawi bogowie obdarzyli byli nas (co oby się stało!) drugim dramatem satyrowym Eurypidesa, gdyż byłoby to zawsze dzieło mistrza jednego, które zawsze nie dużo momentów charakterystycznych stwarza w poszczególnych rodzajach tego samego gatunku. — A tymczasem najłaskawsi bogowie dają nam dramat satyrowy Sofoklesa. Jak w owych siedmiu zachowanych tragedyach jest Sofokles ϰαλὸς ϰὰγαϑός, tak i tu jest nim najzupełniej. Jak w swoich tragedyach, najwznioślejszej poezyi, jaką tylko zna literatura świata, jest posągowo wielki, tak i w tym dramacie, chociaż pochodzącym najprawdopodobniej z pierwszego okresu twórczości poety, są już wszystkie znamiona przyszłego twórcy Antygony i Edypa. I Sofokles zaczerpnął wątku do swego dzieła wprawdzie pośrednio tylko z Homera bo z hymnu homerowego, lecz jakże inaczej z nim postąpił niż Eurypides z Homerem! Chociaż to dramat satyrowy, a więc w zasadzie zezwalający na swobodniejsze traktowanie treści już przez samo wprowadzenie wesołych, dzikich demonów leśnych, satyrów, mimo to Sofokles zachowuje miarę tak dla niego charakterystyczną nawet i tutaj. Jego satyry są dzicy, jednak i ta dzikość zna granice przyzwoitości, satyry Sofoklesa są „grzeczniejsi“ niż Eurypidesa.
A chociaż Kyllene oburza się na hałaśliwe wtargnięcie satyrów, zamącających jej ciszę leśną, to jednak coby była powiedziała, gdyby było poznała przewrotnego Sylena, dzikich satyrów i potwora Cyklopa Eurypidesa?!
Poznajemy dalej na podstawie „Tropicieli“, że akcya dramatu satyrowego była bardzo żywa, u Eurypidesa jest ona dość powolna. W dramacie satyrowym mógł występować bóg olimpijski i mogły być role kobiece. Wskazują na to role Apollina i Kylleny w „Tropicielach“.









  1. Porów. Wilamowitza o. c. p. 453.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Adolf Bednarowski.