Na piaskach pustyni, w uroczej oazie,
Szejk głowę zgrzybiałą położył na głazie, Ha, przeczuł, że kroczy doń śmierć.
Już widział w oddali hurysek gromady,
Już słyszał, że prorok go wzywa do rady, Bo przeżył pół wieku i ćwierć.
A szeik miał syna, dzielnego młodziana —
I klęknąć mu kazał na oba kolana, Jednego do ręki wziął piastra,
I wyrzekł: mój synu, z tą blaszką w prawicy
Wojują ludziska na czarnej ziemicy, Z tym znaczkiem dochodzą ad astra.
Nie sarkaj mój synu! lecz spojrzyj wesoło —
Masz piastra srebrnego, a z miedzi miej czoło, Bądź chytry jak tygrys wśród puszcz,
Nie rumień oblicza, miej zawsze odwagę,
Układność wężową, szaloną miej blagę, A bądź mi tak giętkim jak bluszcz! ...................
I stary wnet skonał — a potem w lat parę
Syn pałac zbudował bogaty nad miarę, Choć tylko jednego wziął piastra,
Lecz lepsze nad pieniądz ojcowskie wziął rady,
Rad chętnie posłuchał... miał skarbów gromady, Bo pojął jak idą ad astra.