Nim zaświta los szczęśliwy, Jeden balsam na ranę:
Mądre myśli porzuciwszy, Puszczać bańki mydlane.
Z niemi zgodnie, niezawodnie Słodka myśl się rozhula.
Wlazł na gruszkę, rwał pietruszkę, O jak słodka cebula!
Los zawistny pędzi, gniecie Nieszczęśliwy ród ziemian;
Gromy, burze i zamiecie Uderzają na przemian;
Lecz coś klei myśl nadziei I pod skrzydła przytula.
Wlazł na gruszkę, rwał pietruszkę, O jak słodka cebula!
O witajcie, myśli puste, Lube zamki w obłoku!
Człekby skwaśniał na kapustę Bez waszego uroku.
Przez was miłe nasze chwile Lecą szybko, jak kula.
Wlazł na gruszkę, rwał pietruszkę, O jak słodka cebula!
Gdy mi serce cierń oplata, Chmury ciążą u głowy,
Niedowolen z tego świata, Tworzę sobie świat nowy.
Świat mój zgodny i niegłodny, Jakby pszczółki wśród ula.
Wlazł na gruszkę, rwał pietruszkę, O jak słodka cebula!
Wszędzie kwiaty, wszędzie kłosy, Owoc pokrył aż liście,
Słychać pląsy i odgłosy, Lud się kocha ogniście;
Z dobrej woli na swej roli I pracuje, i hula.
Wlazł na gruszkę, rwał pietruszkę, O jak słodka cebula!
O! ten nie zna szczęścia dosyć, Kto nie umie radośnie
Na topieli gmachów wznosić, Zrywać gruszek na sośnie!
To rozkosze, wierzcie, proszę, Jak to bawi, rozczula!
Wlazł na gruszkę, rwał pietruszkę, O jak słodka cebula!