Sądecczyzna (Szczęsny Morawski)/Tom I/Prawo narodowe

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Feliks Jan Szczęsny Morawski
Tytuł Sądecczyzna. Tom I.
Pochodzenie Sądecczyzna
Wydawca Nakładem autora
Data wyd. 1863
Druk Wytłoczono u Ż. J. Wywiałkowskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Statut wiślicki.

Rycerz każdy albo prosty panosza, pod pewną podniesioną (chorągwią) na swe stanie się ustanowi.
Każdy szlachcic podług mocy a wielkości imienia swego ku pospolitemu dobru z ludźmi ubranymi ma służyć na wojnę (w granicach państwa.)
Sołtysowie tako duchownych jako świeckich osób na wojnę iść powinni.
Duchowni z imienia ojczyznego na wojnę służyć, albo imienie bliskim spuścić są powinni, inaczej czyniących król imienie zabierze.
Idący na wojnę na łąkach ani we wsi stać mają jeno na polu; ani drapienia czynić, jeno koniom pokarm wziąść umiernie.
Synowie gdy żyw ojciec, własnej pieczęci aby nie używali, jeno ojcowskiej.
Szlachetności doświadczyć chcąc, 6 świadków przywieść ma: z ojcowego szczytu dwu, z macierznego także dwu, a trzeciu dwu pospolite.
Będzieli szlachcic szlachcicowi łajał: bękartem zowiąc, a nie odzowie ani zaprzy; — 60 grzywien — jakoby go zabił — ma winien być. Odzywając ma mówić: to com mówił łgałem jako pies.
Szlachcic zabił szlachcica: 60 grzywien zapłać, a za ucięcie członku: 30, za prostą ranę: 15 grzywien zapłaci. (Aczkole zabijający człowieka podług zakonnego ustawienia miał być główną pomstą ścięt, skaran; my srogość tę obelżając ustawiamy).
Kmieć raniąc szlachcica dziesięć grzywien jemu zapłaci z winą: pietnadzieścia.

Więcej kmieci z jednej wsi do drugiej wynijść nie może, jedno od dziesięciu jeden: prócz (wbrew) panowej wolej. Wyjąwszy 1° gdy pan wsi żonę kmiecową zgwałci, gwałtem onieczyści, alibo dziewce usilstwo uczyni; 2° gdy kmiece o winę panową klną (wyklęto); 3° gdy kmiecie o winę pana ciążają. Nietylko jeden ale wszyscy wstać mogą.
Jakkole z starości było dzierzano, iż kmieć drugiego kmiecia zabijając zapłaciw 3 grzywny groszów od winy mężobójstwa praw bywał, a wszakoż taka płaca nie czyniła dosyć ku powinnemu skaraniu, dla tego my ustanawiamy:
Kmieć kmiecia zabijać — za winę 4 grzywny, a bliższym za głowę 6 grzywien zapłaci.
Puściny kmiece panom przyjść nie mają, ale na bliższe spadną — ciż z nich kielich za półtory grzywny do cerkwie sprawić mają acz ich z tyle będzie.
Sołtystwa nie może kto kupić mimo pańską wolę.
Powód musi skarżyć w sądzie pod którym stoi pozwany...
„Obykli są podżegacze (podpalacze) — aby ręku zwarowali się sprawiedliwości chcących je męczyć, częstokroć w mieściech i we wsiach niemieckich przebywać, aby żałobę przeciwko im położoną obyli przez obronę niemieckiego prawa; a takoż częstokroć takich złośników grzechy ostają niepomszczone.“
„Owa... i ci co... dziewice i niewiasty gwałtem pokalają... prawem niemieckiem chcą się bronić: aby łacniej dowinionego grzecha odbyli.“
Więc prawem polskiem mają odpowiadać i być pomszczeni.

Żydowie:
Na listy pieniędzy pożyczać nie mają, ale na zakład pożyczać mogą.
O dług istny i o lichwę ku sądu nieprzyzowując do dwu latu, lichwę przyrosłą stracić mają, a tylko na iścinie i na lichwie dwuletniej przestać mają.
Rodzice za syna nie powinni uiszczać długu żydowi.
Wpośród towarzystwa i społeczeństwa wojennostrojnego nie obeszło się bez cięć i razów; boć każden był człekiem miecza i oręża, a dłoń dzielna poruszona namiętnością chwytała za broń. Bywały więc walki domowe i uliczne, bywały rany i śmierć. — Gaszenie świecy aby przeszkodzić zwadzie gości napojem rozgrzanych, a mimoto rąbanina szablami po ciemku były już wówczas znanemi, jak za czasów Paska Chryzostoma.
Żartobliwe też szermierzenie doprowadzało czasami do rozlewu krwi, więc je prawo potępiło: gdyż igra nie ma ściągnąć jakiego urazu.
Nawet sądy nie były wolne od huczków zbrojnych gdy się krewni krewnego, pan sługi ujmował.
Borgować sukna i kramne towary umiała szlachta już wtedy równie jak pożyczać pieniędzy dając rękojmię jeden za drugiego. Przyczem niezawodnie jeden drugiego rękę imał. Dziedzinę własną zastawiano, a kto jej nie chciał utracić, musiał oświadczać wobec wiecu pospolitego: iż dziedzina w tylkich pieniądzach zastawiona.
Opiekunowie sierot własnym mieniem odpowiadali za opiekuństwo.
Panicze zgrywali się w kostki i zadłużali u żydów, którzy od rodziców żądali pieniędzy.
Nie brakło też prostych urwiszów, co obrawszy kogo z mienia lub z drowia uchodzili za granicę, a potem wracali za łaską króla wyżebraną od krewnych.

Sędziowie nie byli też bez: ale!
Czasami podochocili się za nadto i krzywo sądzili: więc kazano: naczczo rano tylko sądzić.
Woźni ich łupili kędy mogli: pozywali samowolnie, aby nastraszywszy wydusić co można — przeciążali skazanych na ciążą, obdzierali zabitych.
Sami też sędziowie przeciążali winnych, nie sądzili z kolei.
Więc też nieraz krewni popierając: sprawę krewnego, lub panowie: sprawę sługi, wyrabiali huczki w sądzie i dobywali miecza; mimo najsurowszych zakazów. Ubogi człowiek nie mógł się sędziom okupić, bo zawsze jeszcze po dawnemu wybierali ową osławioną: Trzynadziestą!
Świadek wyklęty nie mógł świadczyć. Lecz gdyby się upokorzył temu, kto go wyklął: może, świadczyć choćby go i nie rozgrzeszono. „Gdyż tako pożądający łaski i rozgrzeszenia — ilko ku Bogu sądzeni — są rozgrzeszeni.“
Gospodarstwa polnego pilnowano i łąk i sadów i lasów i chowu bydła. Stadninę pasiono od ś. Wojciecha do ś. Michała. Trzodę pasano na żołędzi w lasach, pędząc za drogą nie polami.
Końmi i bydłem czyniono szkodę w zbożu i łąkach, wrębywano się w gaje i lasy wyrębując młode dąbczaki. A: „jakkolwiek duchowne prawo szkodniki rolne bardzo w zawiści ima, a wszakoż nienałomni od złego nie bywają odbawieni, aliż przydan będzie skręt na szyje ich, a czastem karaniem okrutnie będą umęczeni.“ — Więc kradnącego zboże nocą wolno było obrać i zabić bezkarnie.
Za parobki odpowiadał pan.
Szczepy szczepione prawo chroniło.







Przy końcu druku dzieła dowiaduję cię że: w Gabołtowie w Zabieszczadziu tuż na granicy węgierskiej jest kapliczka nad źródełkiem tuż obok kościoła. Ludowe podanie zdawien dawna prawi: jakoby tamtędy z Węgier ś. Wojciech przechodził do Polski i przy tem źródełku odpoczywał. Na pamiątkę czego lud z bliska i dala od wiek wieków wielbi świętego przy tem źródełku.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Feliks Jan Szczęsny Morawski.