Rozmyślania (Marek Aureliusz)/Księga IX

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Marek Aureliusz
Tytuł Rozmyślania
Wydawca Warszawskie Towarzystwo Filozoficzne
Data wyd. 1937
Druk Piotr Pyz i S-ka.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Marian Reiter
Źródło skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
KSIĘGA IX.

1. Kto popełnia nieprawość, jest bezbożny. Skoro bowiem wszechnatura stworzyła istoty rozumne dla wzajemnej korzyści, by sobie nawzajem stosownie do potrzeby pomagały, a nigdy nie szkodziły, jasne jest, że ten, kto działa wbrew jej zamiarowi, występuje przeciw temu najczcigodniejszemu bóstwu. I kłamca grzeszy przeciw temuż bóstwu. Wszechnatura bowiem jest naturą rzeczywistości. A rzeczywistość jest związana z całą teraźniejszością stosunkiem przyjaznym. Prócz tego nazywa się ona prawdą, jest też przyczyną wszelkiej prawdy. Świadomy więc kłamca występuje przeciw bóstwu o tyle, że oszukując, popełnia nieprawość. A nieświadomy o tyle, że postępuje wbrew woli wszechnatury i burzy jej porządek, wypowiadając walkę naturze wszechświata. Ale i przeciw sobie występuje ten, kogo pociągają rzeczy, sprzeczne z prawdą. Otrzymał był bowiem od wszechnatury uzdolnienie tego rodzaju, że przez zaniedbanie rozwinięcia go nie jest teraz zdolny odróżnić kłamstwa od prawdy. A i ten, kto się ubiega za rozkoszami, jako za dobrem, a unika przykrości, jako zła, grzeszy przeciw bóstwu. Człowiek taki nieraz czuć musi niechęć do wszechnatury, mniemając, że niesłusznie wymierza coś ludziom złym i dobrym, bo często ludzie źli opływają w rozkosze i mają środki po temu, a ludzie dobrzy natrafiają na przykrości i na warunki, które przykrość stwarzają. Prócz tego ten, kto boi się przykrości, będzie się kiedyś z pewnością obawiał i tego, co zdarzy się w wszechświecie. A to już jest występkiem przeciw bogu. A kto goni za rozkoszami, nie wstrzyma się od niesprawiedliwości. A to jest jasną bezbożnością. Powinni się więc wobec tego, co wszechnatura uważa za rzecz obojętną (nie stworzyłaby bowiem tego i tamtego, gdyby nie uważała tego za sprawy obojętne), zachowywać obojętnie ludzie, którzy chcą postępować zgodnie z wszechnaturą i będąc z nią jednej myśli. Kto więc nie patrzy obojętnie na przykrość i rozkosz albo na śmierć czy życie albo sławę lub brak sławy, co wszystko obojętne jest dla wszechnatury, ten widocznie grzeszy przeciw bóstwu. A mówię, że wszechnatura zachowuje się wobec powyższych obojętnie — w tym znaczeniu, że zdarzają się one bez jakiegokolwiek osobnego uzasadnienia w myśl prawa przyczynowości, jako skutek jakiegoś pierwotnego postanowienia opatrzności, która wzięła się, od jakiegoś początku zacząwszy, do tego właśnie urządzania świata, zebrawszy w całość pewne prawzory rzeczy przyszłych i odgraniczywszy siły twórcze substancji, zmian i ich następstw.
2. Człowiek doskonały odchodzi z pośród ludzi, nie zmazawszy się ani kłamstwem ani obłudą ani rozpustą ani pychą. Przesycić się tym i ducha wyzionąć — to drugi stopień. A może wolisz trzymać się zepsucia i doświadczenie jeszcze nie skłania ciebie do ucieczki z tej zarazy? Bo raczej to zepsucie umysłu jest zarazą, niż jakieś tam zepsucie i zmiana powietrza, które nas otacza. Bo to jest zarazą dla istot żyjących, jako istot żyjących, a tamto jest zarazą dla ludzi jako ludzi.
3. Śmiercią nie gardź; owszem niech ci miła będzie, bo i ona jest jednym z objawów woli natury. Śmierć jest czymś takim, jak to, że stałeś się młodzieńcem i postarzałeś się, że dorosłeś i dojrzałeś, otrzymałeś zęby, brodę, włosy siwe, jak płodzenie, brzemienność i rodzenie i inne objawy działalności natury, które przynoszą z sobą okresy życia twego. Jest więc rzeczą człowieka myślącego nie zachowywać się wobec śmierci ani obojętnie ani odpychająco ani lekceważąco, owszem czekać na nią spokojnie, jako na jeden z objawów działania natury. A z tym uczuciem, z jakim teraz czekasz na wyjście potomka z łona swej żony, oczekuj pory, w której dusza twa wyjdzie z tej oto obsłonki. A jeżeli pragniesz zwyczajnego środka wzmacniającego odwagę, to najprędzej pojedna cię z śmiercią myśl o tym, z jakimi to przedmiotami masz się rozłączyć, od jakich charakterów oddalić i obcowaniem z nimi się nie plamić. Jednak bynajmniej nie powinno się czuć do nich wstrętu, owszem należy i otaczać ich opieką i ich postępowanie znosić łagodnie, ale zarazem mieć to w pamięci, że nie rozłączysz się z ludźmi tych samych, co ty, zasad. To bowiem tylko — jeżeli w ogóle coś — mogłoby nas znęcić i przytrzymać przy życiu, gdybyśmy mogli żyć wśród ludzi, wyznających te same, co my, zasady. A dzisiaj widzisz, ile to zamieszania sprawia niezgodność w sposobie życia, tak, żeby chciało się powiedzieć: Chodźże prędzej, śmierci, bym czasem i sam o sobie nie zapomniał.
4. Kto grzeszy, grzeszy przeciw sobie. Kto popełnia nieprawość, wobec siebie samego ją popełnia, bo robi się złym.
5. Często popełnia nieprawość ten, kto czegoś nie robi, nie tylko ten, kto coś robi.
6. Wystarcza, gdy każdorazowe obecne mniemanie odpowiada prawdzie, gdy działalność jest obywatelska, a usposobienie każdorazowe zgadza się z przyjemnością na wszystko, co się da odnieść do przyczyny zewnętrznej.
7. Przestań kierować się wyobrażeniami! Pohamować popęd! Poskromić żądzę! Trzymać wolę na wodzy!
8. Stworzenia nierozumne otrzymały w udziale jedną duszę, a stworzenia rozumne jedną duszę rozumną. Podobnie i jedna ziemia jest dla wszystkiego, co ziemskie, i jednym światłem widzimy i jednym oddychamy powietrzem my wszyscy, którzy widzimy i duszę mamy.
9.[1] Wszystko, co jest członkiem jakiejś całości, lgnie do tego, co jest z nim jednego pochodzenia. Wszystko, co ziemskie, chyli się ku ziemi. Wszelka wilgoć zlewa się razem, podobnie i powietrze, tak, że trzeba używać przemocy dla rozłączenia. Wprawdzie ogień dąży ku górze ze względu na ogień elementarny, ale jest gotów do złączenia się z wszelkim ogniem na ziemi tak, że i wszelki przedmiot materialny, nieco tylko suchszy, jest łatwo zapalny. Dzieje się to dlatego, że za mało zawiera w sobie pierwiastków, które uniemożliwiają ogień. A więc i wszystko to, co jest członkiem wszechnatury rozumnej, lgnie tak samo, albo i bardziej, do tego, co wspólnego jest pochodzenia. Im jest bowiem silniejsze od innych istot, tym chętniej łączy się i zlewa z pokrewnymi. A więc — niedaleko idąc — u istot nierozumnych znajdziesz roje, stada, karmienie młodych i jakby stosunki miłosne. Mają już bowiem na tym stopniu duszę, a zmysł towarzyski okazuje się u nich silniejszy, niż u traw albo kamieni albo drzewa. U stworzeń rozumem obdarzonych istnieją państwa i przyjaźnie i rody i zgromadzenia, a w czasie wojen układy i rozejmy. A u istot jeszcze wyższych, chociaż nawet zdala istnieją od siebie, jest jakby jakaś jedność n. p. u gwiazd. Tak więc podniesienie się na stopień wyższy może wytworzyć sympatię nawet u tych istot, które istnieją zdala od siebie. A popatrz na to, co się teraz dzieje. Toć tylko istoty rozumem obdarzone zapomniały obecnie o tym wzajemnym ku sobie ciążeniu i o tej wzajemnej łączności, a dążności do zlania się tu tylko nie zobaczysz. A przecież, chociaż stronią od siebie, mimo to splatają się z sobą. Przemaga bowiem natura. Gdy się temu uważnie przypatrzysz, zobaczysz to, co mówię. Łatwiej bowiem mógłbyś znaleźć jakąś odrobinę ziemi, nie stykającą się z inną odrobiną ziemi, niż człowieka, zupełnie odciętego od związku z ludźmi.
10. Rodzi owoce i człowiek i bóg i wszechświat. A każde rodzi w swojej porze. Nic to nie znaczy, że zwyczajnie mówi się to o winnej latorośli lub czymś podobnym. A rozum rodzi owoc i dla ogółu i dla jednostki. A rodzą się z niego owoce inne tegoż gatunku, co i sam rozum.
11. Jeżeli możesz, poucz. A jeżeli nie, pamiętaj, że na ten wypadek masz sobie dane pobłażanie. Przecież i bogowie są dla takich ludzi pobłażliwi. A nawet pod niejednym względem pomagają im w uzyskiwaniu zdrowia, bogactw lub sławy. Tak są dobrzy.
I ty możesz być takim. Bo powiedz, kto ci przeszkadza?
12. Pracuj, ale nie czuj się z tego powodu nieszczęśliwym ani nie chciej, by się z tego powodu nad tobą litowano lub cię podziwiano. Ale chciej tylko jednego: a to, byś działał i od działania się wstrzymał stosownie do potrzeb społeczeństwa.
13. Dzisiaj wyszedłem cało z matni wszelkiego rodzaju przeszkód, a raczej wyrzuciłem wszelkie przeszkody, bo nie były one poza mną, lecz we mnie, w mych sądach.
14. Wszystko to zwykłe, bo codzień tego się doświadcza, jednodniowe co do czasu, brudne ze względu na materię. A wszystko, co jest teraz, jest takie, jakie było za czasu tych, którycheśmy pogrzebali.
15. Zdarzenia stoją poza drzwiami, same w sobie, nic o sobie nie wiedząc ani się nie wypowiadając. A cóż się wypowiada co do nich? Wola.
16. Nie na bierności, lecz na czynności polega zło i dobro rozumnej istoty społecznej tak samo, jak i jej cnota i złość nie na bierności, lecz na czynności.
17. Dla kamienia rzuconego w górę nie jest niczym złym, że spadł na dół, ani dobrym, że go podrzucono.
18. Przeniknij w głąb ich woli, a zobaczysz, co za sędziów się boisz i jak to oni sami siebie sądzą.
19. Wszystko się zmienia. I ty się ciągle zmieniasz i w czymś się psujesz i cały świat.
20. Grzech obcy trzeba też tam pozostawić.
21. Ustanie działalności, zahamowanie i jakby śmierć popędów i zdolności wydawania sądów nie jest niczym złym. A przejdź teraz okresy życia: wiek dziecinny, pacholęcy, męski i starczy. I tych wszelka przemiana jest śmiercią. A czy to straszne? A pomyśl teraz o swym życiu pod opieką dziadka, a potem matki, a potem ojca. I wiele innych rozłączeń i przemian i zmian znajdując, zadaj sobie pytanie: Co w tym strasznego? Tak samo więc ma się rzecz z ustaniem całego życia, jego końcem i przemianą.
22. Zajmij się wolą własną, wolą wszechświata i wolą bliźniego: Swoją, byś ją zrobił rozsądkiem sprawiedliwym; wszechświata, aby zawsze mieć w pamięci, czyją jesteś częścią; bliźniego zaś, aby się dowiedzieć, czy działa bez świadomości czy świadomie, nie zapominając jednak o tym, że jest ci pokrewny.
23. Jak ty sam jesteś dopełnieniem ustroju społecznego, tak i wszelkie działanie twe niech będzie dopełnieniem życia społecznego. A jeżeli twe działanie nie ma związku czy to bliskiego czy dalszego z celem dobra społecznego, to rozrywa życie, nie dopuszcza jednolitości i jest tak samo buntownicze, jak wśród ludu człowiek, który sam jeden występuje przeciw zgodzie ogólnej.
24.[2] Chłopięce to spory i igraszki i dusze, objuczone trupami. Tym wyraźniej pojmuje się przegląd zmarłych.
25. Badaj jakość siły przyczynowej i przypatrz się jej, odgraniczywszy ją przedtem od materii. Następnie określ dokładnie czas najdłuższy, jaki przetrwać może ta indywidualna jakość.
26. Tysiączneś zniósł przykrości z tego powodu, że nie czułeś się zadowolonym, gdy wola twa działała w celu wskazanym swym ustrojem. Ale już dosyć!
27. Gdy cię ludzie ganią lub nienawidzą lub gdy złe pogłoski o tobie rozpuszczają, zbliż się do ich duszyczek, przeniknij i zobacz, jacy też oni są. A zobaczysz, że nie masz powodu męczyć się nad tym, aby ludzie ci mieli taki a nie inny sąd o tobie. Mimo to trzeba się do nich odnosić życzliwie, jako do przyjaciół przyrodzonych. Bogowie też pomagają im w rozmaity sposób: za pośrednictwem snów, wróżb, w tym mianowicie, na czym im zależy.
28. Kolisty bieg wszechświata jest zawsze ten sam: w dół, w górę, z wieczności w wieczność. A wszechrozum albo kieruje swe postanowienia ku każdemu z osobna (a jeżeli tak, przyjmij z poddaniem się skutek jego postanowienia) albo jedno raz postanowienie powziął, a reszta zdarzeń jest skutkiem lub wypływa jedno z drugiego. Albo też są to atomy czy niedziałki. Krótko mówiąc, jeżeli bóg, to wszystko dobrze się dzieje, jeżeli zaś „na oślep”, to abyś i ty nie „na oślep”.
Wnet nas wszystkich pokryje ziemia. Następnie i ona ulegnie przemianie. I owe rzeczy ulegną przemianie nieskończonej. Następne znowu nieskończonej. A kto się zastanawia nad falowaniem i szybkością zmian i przemian, gardzić będzie wszystkim, co śmiertelne.
29.[3] Wszechświata przyczyna — to potok rwący; wszystko unosi. Jak marne są te istotki ludzkie, te, które zajmują się sprawami społecznymi i — jak sądzą — postępują filozoficznie! Jak bez znaczenia! A więc, człowiecze? Czyń to, czego w tej chwili wymaga natura. Gdy ci to dane, dąż naprzód, a nie oglądaj się na to, czy ktoś o tym będzie wiedział. Nie spodziewaj się nadejścia rzeczypospolitej Platońskiej. Lecz bądź zadowolony, jeżeli choć krok robisz najmniejszy. I tego bądź przekonania, że w tym wypadku nic nie jest małe. Któż może zmienić zasady ludzkie? A bez zmiany zasad czegóż innego można się spodziewać, jak nie służalczej niewoli ludzi, którzy jęczą a z pozoru cię słuchają? Ano teraz mów mi o Aleksandrze i Filipie i Demetriusie z Faleron! Pójdę za nimi, jeżeli poznali wolę wszechnatury i sami stali się swymi wychowawcami. A jeżeli tylko rolę tragiczną odegrali, toć nikt mnie nie skazał na to, bym ich naśladował. Prostota i skromność — oto owoc filozofii. Nie ciągnij mnie ku pysze pełnej namaszczenia.
30. Popatrz z góry na tysiączne gromady i obrzędy tysiączne i na żeglugę wszelakiego rodzaju wśród burz i ciszy i na zmiany pokoleń dorastających, współczesnych i przeszłych. Pomyśl też i o życiu, którym żyli ludzie zdawna pomarli, i o tym, którym potomkowie twoi żyć będą, i o tym, którym teraz żyją ludy barbarzyńskie. I o tym, jak wielu nie zna nawet twego imienia, ilu o nim wnet zapomni, a ilu cię wnet będzie ganiło, chociaż cię może chwali w tej chwili! I o tym, jak ani pamięć pośmiertna nie ma wartości ani sława ani w ogóle wszystko razem.
31. Wobec wypadków, dziejących się wskutek przyczyny zewnętrznej — równowaga; w czynach, które swoją przyczynę mają w tobie — sprawiedliwość, to znaczy: dążenie i czynność, zmierzające tylko do pracy społecznej, jako zgodnej z twoją naturą.
32. Możesz uwolnić się od niesłychanie wielu strapień, bo wszystkie tkwią w twym sądzie. A wnet też zyskasz szeroki pogląd, gdy myślą ogarniesz wszechświat, a obejmiesz nią niezmierzoną wieczność, a pomyślisz o szybkiej zmianie części każdego przedmiotu, jak on krótko trwa od urodzenia do rozkładu, jaka jest otchłań czasu przed jego urodzeniem i jaka również przepaść czasu po jego rozkładzie.
33. Wszystko, co widzisz, wnet ulegnie zepsuciu, a i ci, którzy to psucie się powolne widzą, wnet sami zgniją. A kto umrze jako podeszły starzec, zrówna się z tym, kto umarł w kwiecie młodości.
34. Co też za wolę mają ci ludzie, o jakie rzeczy się starają, co ich skłania do miłości i uwielbienia! Wejrzyj tylko w ich duszę bez osłonki! Gdy się im zdaje, że ich nagana jest szkodliwa lub że ich uwielbienie co pomaga, co za złuda!
35. Strata jest niczym innym, jak przemianą. A ta miła jest wszechnaturze. Bo wszystko, co z nią zgodne, dzieje się dobrze i od wieków działo się w sposób podobny i po wieki tak samo dziać się będzie. Cóż więc mówisz, że wszystko było złe i zawsze będzie źle i że wśród tylu bogów nie znajdzie się żadna potęga, która by to kiedyś zmieniła na lepsze, lecz że taki los wszechświata, by trwał w nieustannych nieszczęściach?
36. Tworzywem każdego człowieka jest zgnilizna: woda, proch, kość, smród. A marmur — to ziemia stwardniała. A złoto i srebro — to osad ziemi. A suknia — to włosy zwierzęce. A purpura — to krew. Tak samo i wszystko inne. I dech jest czymś podobnym i ciągłej ulega przemianie.
37. Już dość tego życia nieszczęsnego i narzekania i małpiarstwa. Czego się miotasz w niepokoju? Cóż tu nowego? Co cię trapi? Przyczyna? — Pomyśl nad nią. Tworzywo może? Przypatrz mu się. A poza nimi nic nie ma. Stańże się już raz szczerszym wobec bogów i lepszym.
Wszystko to jedno, czy się ogląda te same rzeczy lat sto czy trzy.
38. Jeżeli zawinił — to jego nieszczęście. A może nie zawinił?
39. Albo wszystko płynie z jednego źródła rozumnego, jakby ku jednemu ciału, i cząstka nie powinna czuć niezadowolenia z tego, co dzieje się dla korzyści całości, albo są tylko atomy i nic innego, jak bezładna ich mieszanina i następnie rozprószenie. Czemuż się więc niepokoisz? Powiedz do swej woli: jesteś trupem, zgnilizną, dzikim zwierzęciem, obłudnikiem, bydlęciem na pastwisku.
40. Albo żadnej władzy nie mają bogowie albo mają. Jeżeli więc nie mają, po co się modlisz? A jeżeli mają, czemuż się raczej nie modlisz o ten ich dar, byś nie czuł strachu przed niczym, nie pożądał niczego, byś nie czuł przykrości z jakiegokolwiek powodu, niż o to, aby czegoś takiego doznać lub czegoś nie doznać? Bo jeżeli w ogóle mają moc udzielenia pomocy ludziom, to i w tym kierunku jej użyczyć mogą. Ale może mi odpowiesz: Bogowie uczynili to zawisłym ode mnie. To czy nie lepiej korzystać z tego swobodnie, co jest zawisłe od ciebie, niż, jak niewolnik, w poniżeniu gonić za tym, co od ciebie nie zawisło? A któż ci powiedział, że bogowie nie użyczają nam swej pomocy i w tych sprawach, które od nas zawisły? Zacznij więc o to się modlić, a zobaczysz. Ten modli się: Jakbym mógł się przespać z tą kobietą! A ty módl się: Obym nie pragnął jej miłości. Inny: Jak się pozbędę tamtego. A ty: Obym nie czuł potrzeby pozbycia się go! Inny: Obym dziecka nie stracił! A ty: Obym się nie lękał straty. W ogóle tak się módl, a zobaczysz skutek.
41. Gdym był chory — opowiada Epikur — nie rozmawiałem o cierpieniach ciała i nie rozprawiałem o niczym takim — mówi — z tymi, którzy mię odwiedzali. Ale zajmowałem się — jak poprzednio — zasadami przyrody i tym mianowicie, jak się to dzieje, że umysł, który odczuwa wrażenia cielesne, przecież pozostaje spokojny i swoiste swe dobro utrzymuje nietknięte. I nie dawałem — opowiada — sposobności lekarzom do nadymania się, że coś robią, alem żył dobrze i pięknie. To rób, co i on, w chorobie i innym utrapieniu. Jest to bowiem wspólną zasadą wszystkich szkół filozoficznych: Nie sprzeniewierzać się filozoficznemu na świat poglądowi w jakiejkolwiek przygodzie, nie plotkować z ludźmi niewykształconymi i nie znającymi tajników przyrody, a zająć się pracą bieżącą i środkami, które ją ułatwiają.
42. Gdy cię gorszy jakiś bezwstyd, natychmiast postaw sobie pytanie: Czy to możliwe, by ludzie bezwstydni nie istnieli na świecie? Niemożliwe. Nie żądaj więc niemożliwości. I ten człowiek jest jednym z tych bezwstydnych, którzy na świecie być muszą. To samo niech ci przyjdzie na myśl na widok łotrostwa, wiarołomstwa i jakiegobądź przewinienia. Bo gdy przypomnisz sobie, że jest niemożliwe, by ludzie tego pokroju nie istnieli, będziesz nawet spokojniej na taką jednostkę patrzył.
A pożyteczne jest także zaraz pomyśleć o tym, jaką to cnotę dała natura człowiekowi jako przeciwstawienie temu występkowi. Dała bowiem jako lekarstwo przeciw uporowi łagodność, przeciw innej wadzie inną zaletę. A na ogół masz możność pouczenia zbłąkanego. Każdy bowiem grzesznik zbacza z drogi prostej i błądzi. A cóż to tobie szkodzi? Przecież żaden z tych, którzy cię z równowagi wyprowadzają, nic takiego nie popełnił, by z tego powodu rozsądek twój w czymkolwiek miał stać się gorszym. A poczucie nieszczęścia i szkody właśnie w nim ma swą podstawę. A cóż to za nieszczęście lub za dziwo, że człowiek źle wychowany postępuje, jak źle wychowany? Bacz, byś siebie nie musiał obwinić, żeś naprzód nie wiedział, iż on to popełni. Otrzymałeś bowiem od rozumu swego zdolność pomyślenia, że on prawdopodobnie w tym zbłądzi, a przecież zapomniałeś o tym i zdumienie cię ogarnia na widok jego błędu.
A szczególnie myśl ku sobie skieruj, gdy cię razi wiarołomstwo lub niewdzięczność. Widocznie bowiem wina jest po twej stronie, czy to, żeś ufał, że człowiek tego usposobienia dochowa wiary, czy to, że wyświadczywszy dobrodziejstwo, nie wyświadczyłeś go bez oglądania się na cokolwiek i nie w tym przekonaniu, że już przez ten czyn wszelkie zebrałeś owoce. Czegóż bowiem jeszcze chcesz, gdyś człowiekowi wyrządził przysługę? Czyż ci to nie wystarcza, żeś postąpił stosownie do nakazu swej własnej natury, ale wymagasz za to zapłaty? Tak to, jakby oko żądało zapłaty za to, że widzi, lub nogi, że chodzą. Jak one bowiem stworzone są dla pewnego celu i swą zapłatę otrzymują w działaniu zgodnym z swoistym ustrojem, tak i człowiek, zrodzony do służenia innym, gdy wyświadczył jakie dobrodziejstwo lub w inny sposób przysłużył się ludziom nawet w sprawach obojętnych, już wypełnił cel swego stworzenia i w tym znajduje swą nagrodę.




  1. 9. ...ogień elementarny... Stoicy rozumieli przez to eter.
  2. 24. prw. Odysseja XI.
  3. 29. Filip — król macedoński, ojciec Aleksandra. Demetrius z Faleron, 345—283 przed Chr., znakomity mówca, mąż stanu i filozof, przez pewien czas wielbiony przez Ateńczyków.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Marek Aureliusz i tłumacza: Marian Reiter.