Roch Denar, skrybent mieszczański (1926)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Artur Oppman
Tytuł Roch Denar, skrybent mieszczański
Pochodzenie Poezje tom I Stare Miasto
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1926
Druk Zakł. Graf. „Nasza Drukarnia“
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROCH DENAR, SKRYBENT MIESZCZAŃSKI.


I.

Jak widmo ciche i senne,
Wśród miejskich zgiełków i wrzawy,
Dziwaczna snuje się postać
W ulicach starej Warszawy.

Ta postać żółta i chuda,
Niby Piotrowin wskrzeszony,
Dziurawą nosi opończę
I ślepców daszek zielony.

Zaledwie szóstą nad ranem
Wydzwonią miejskie zegary,
Z psałterzem wielkim pod pachą
Piotrowin sunie do Fary.

Na płytach krzyżem rozłożon,
W świątyni modli się Pańskiéj —
To z mrących typów ostatni:
Roch Denar, sługa mieszczański.


II.

W sławetnym rodzie Szelągów
Roch życia spędził trzy ćwierci —
Był wiernym sługą i druhem
I wiernym będzie do śmierci.

Z ich domem zżył się, z ich sklepem
I sam już nie wie od kiedy —
Jan Kanty, kupiec nad kupce,
Senjorem rodu był wtedy.

Przemija wszystko na świecie,
Po jasnych płyną dni czarne —
Szelągów wielka fortuna,
Jak inne, poszła na marne.

Dziś senjor z synem śpią w grobie,
Trumienne kryje ich wieko —
Maleńki Szeląg, wnuk Jana,
Pod Rocha został opieką...


III.

W domostwie brudnem i starem
Ubogie dwie są facjatki,
Tu w oknie czaszka lśni trupia,
Tam stoją pachnące kwiatki.

Pierwszą posiada młodzieniec,
Co Eskulapa jest sługą,
Roch Denar z Jankiem Szelągiem
Facjatkę zajmuje drugą.


Dziadzisko zna się na piśmie,
Nielada talent ma w łapie,
Miłosne listy gryzmoli
I z tego profit mu kapie.

Haruje Denar dla Janka,
Co jest i mądry i śliczny —
Za dziesięć złotych na miesiąc
Uczy go student medyczny...


IV.

Gdy już facjatkę swą przędzą
Szara godzina osnuła,
Gawędzi z młodym studentem
Roch Denar, stary gaduła.

Ubogi medyk z swym uczniem
Słuchają wielce ciekawi,
A dziad z tradycji mieszczańskiej
Przeróżne dziwy im prawi.

Jaki to w rodach prastarych
Dostatek, splendor był pański,
Jakie to serca szlachetne
Gorzały w piersi mieszczańskiéj!

Dziś są dziedzice ich fortun,
Lecz niema ducha dziedziców,
„A byli szewcy, mospanie,
Lepsi od pięciu szlachciców!...”


V.

Roch Denar z kunsztem niemałym
Rzemiosło wiedzie swe nowe,
Zna tajemnice kucharek
I „młodszych” sprawy sercowe.

W niedzielę dziewcząt i chłopców
Do Rocha ciągnie procesja —
Na temat: kocha — nie kocha
Walna odbywa się sesja.

Z „dam” każda pragnie wyjść z stanu
Panieństwa albo wdowieństwa —
„Niech-no pan pisarz napomknie
Coś niby... wedle małżeństwa...”

Młodzieńcy czapki miętoszą,
Dziewice z wzruszenia bledną...
„Ko-ha-ny... Nie bój się panna!
Dalibóg, ja trafię w sedno...”


VI.

Jaś wyrósł, jakby na drożdżach,
Denar wyłysiał ze szczętem,
Uczeń studenta medyka
Jest sam medycznym studentem.

Dyploma zyska już wkrótce,
Już wkrótce będzie doktorem,
Z Rochem o świetnej przyszłości
Gawędzi nieraz wieczorem.


A wtedy w oczach Denara
Łez wielkich świecą brylanty:
„Jakby to cieszył się, chłopcze,
Nieboszczyk dziad twój, Jan Kanty!..”

Jaś duma, starzec w kąciku
Szlocha i nosem pociąga —
Gorąco kochał Roch Denar
Jana Kantego Szeląga...






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Artur Oppman.