Przejdź do zawartości

Przyjaźń

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł Przyjaźń
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron


PRZYJAŹŃ.

Było nas kilkunastu przyjaciół razem, i ucieszyliśmy się wyśmienicie, mówił mi niedawno w posiedzeniu jeden z moich sąsiadów. Powinszowałem i zazdrościłem tak miłej zabawy, a rozważając rzecz u siebie, położyłem to w osobliwości naszego wieku, iż się społem tylu przyjaciół, a dobrych przyjaciół zeszło.
Zleto podobno, iż o przyjaźni pisano xięgi, bo uczyniono ją nakoniec niepodobną. Dziełem ona serca, nie pióra jest, i ten który się nad jej zbyt przesadzonemi obowiązkami rozciągnął, nie pisał z doświadczenia.
Trzeba więc, zdaje mi się, wziąć środek, i między tym, który ją tylko w Orestach i Piladach stanowi, i między sąsiadem moim, który się z kilkunastu dobrymi przyjaciółmi wyśmienicie ucieszył.
Uczone, a przeto zbyt dosadne wyrazy tych, którzy pisali o przyjaźni, mianowali ją ostatniem czułości wysileniem, najściślejszem złączeniem umysłu i serca, jedną duszą w dwóch ciałach. Nie można przeczyć wyborowi dzielnych wyrazów, jednakże w pospolitym rzeczy obrocie zbyt wiele znaczą, a zamiast wzbudzenia ku niej, odstręczają od jej szacownych i przyjemnych obowiązków. Nie z xiążek więc, ale i z czucia i doświadczenia niech mi się powiedzieć godzi, iż nie jest przyjaźń tak ciężka ku nabyciu i utrzymaniu, jak ją być mienią.
Pierwszą jej zasadą powinien być wzajemny szacunek, a natychmiast zwać ją ciężką do nabycia, byłobyto uwłoczyć rodzajowi ludzkiemu. Czernimy go, iż się nam niektórzy podobać nie mogli, a nie wchodzimy w to, iż od niektórych do wszystkich zły wniosek. Nie dosyć jest siebie szacować, iżby godnym być szacunku; ten wprawdzie cnotą i przymiotami się nabywa, ale choćbyśmy to wszystko posiadali, trzeba jeszcze do pozyskania serc, łagodnej uprzejmości, która i wzywać, i odpowiedzieć na wezwanie umie. Czynimy więc przyjaźń dla tego trudną, żeśmy jej nic doszli; niepodobną, żeśmy jej niegodni.
Jak więc zbyt uczone wyobrażenia rzeczy, ćmią raczej rzecz, niżeli ją wyłuszczają; tak się też dzieje w opisach przyjaźni. Chcemy ją poznać? Nie taką ją wystawiajmy, jaka się zbyt wzniosłym umysłom marzy, ale jakiej doznaliśmy, jeżeliśmy albo byli szczęśliwi, albo godni dostać przyjaciela.
Tezeusz z Pirytousem, Orest z Piladem, a jeżeli i bóztwa ściągać mamy, Kastor z Poluxem podali starożytności wstęp i pole, ku wybornym wprawdzie, ale tak, jak te bohatyry, na bajki zarywającym przepisom. Serc prawych działania nie potrzebują przysady, i jak niedawno wydano komedyą filozofa, który iż był nim nie wiedział; znajdują się tacy, którzy nie mają honoru umieć reguł, a posiadają korzyść, i znać, i czuć, i doświadczać, co to jest przyjaźń.
Nie z miast, ani dworów w tej mierze dowodów i przykładów zasięgać należy : nieznająca przymusu czułość w zdradnych się tych siedliskach nie mieści. Tam jej więc szukać potrzeba, gdzie ją cnotliwa zażyłość, którą prostotą zowiem, posiada. Nie dziwują się tam, iż przyjaciel gotów łożyć dla przyjaciela najusilniejszą staranność, majątek, a gdy trzeba i życie. Czyniący takowe ofiary, nie wie, co to jest heroizm, i pełniąc go sam się sobie nie dziwi, pewen, iż tego samego, co czyni, doznałby w potrzebie od tegoż samego, dla którego zapamiętałością (że tak rzekę) poczciwego uczucia, na wszystko się waży. Powtarzam to, i śmiało powtarzać mam słodycz, iż jeszcze zapał cnoty, a zatem przyjaźni nie wygasł : ale z żalem i wstydem mówić mi przychodzi, iż jej przykłady rzednieją, i już się nieprawość miast z zaraźliwym przykładem swoim do lepianek zakradła.
Są rzeczy, które się lepiej czują, niż określają, i taka jest przyjaźń. Jeżeli ją więc określić należy, jestto serc poczciwych skłonność, jestto rozkosz cnoty. Rzadka więc, ale i być może i jest, nie tam jednakże znajduje się, gdzie chęć zabawy, lub zysku pierwsze miejsce trzyma. Złączenie przyjacielskie ścisłość swoję wzajemnemu jedynie szacunkowi jest winno, i jak od niego się poczyna, tak też jemu samemu tylko trwałość swoję przypisywać powinno.
Nie są albowiem prawdziwemi, albo przynajmniej dostatecznemi takowe związki które czas, albo okoliczność zrywa.
Już się namieniło, iż błądzą w oznaczeniu przyjaźni, którzy przesadza ją w jej obowiązkach: jedynie albowiem doskonałym byłaby przyzwoitą, a tego stopnia w ludzkości nie masz.
Że więc podległy zdrożnościom, z równie podległym zabiera stowarzyszenie, na to zawsze mając baczność, lada fraszką nie zrazi się. Częstokroć w tej mierze trzeba, jak mówił Horacyusz, i przebaczać i prosić o przebaczenie, tę jednakże zachowując ostrożność, iżby się jak najrzadzej zdarzało. Jeżeli wspólne dźwignienie umniejsza ciężar, złego nosi, kto się oszczędza.
Tak, jak wszystkie rzeczy na świecie, ma i przyjaźń gorycz swoję, ale ją cierpliwość i baczne uleganie zmniejszać i słodzić powinno, a w tem najdzielniej wydaje się roztropna czułość, gdy się nie daje uznać temu, dla którego się takowe cierpienie podejmuje.
Czynią to bez przepisów i przymuszenia w szacownej prostocie uprzejme serca, i w takowych związkach i skojarzeniach śmiem twierdzić, iż jest jeszcze, a może i nie tak rzadka, jak mniemamy, prawdziwa i stała przyjaźń; ale upadlać jej nazwisko w tem, na co pospolicie po dworach i miastach patrzym, jestto błąd tym grubszy, im szkodliwsze za sobą przynosi skutki, potwierdzając w złem i oszukanych, i oszukujących.
Trafiło mi się niedawnemi czasy napaść na xięgę sławnego pisarza francuzkiego Montaigne. Miał on rzadko zdarzające się szczęście, znaleźć i pozyskać prawdziwego przyjaciela, a razem zbyt czułą boleść nie długo się nim cieszyć. Jak zatem przy żalu, z niewczesnej śmierci przyjaciela, przyjaźni szacowne związki określa, wiernie myśl jego i wyrazy obwieszczam.
« Jedyna (mówi on) i uroczysta przyjaźń rozpara
« wszystkie inne obowiązki. Sekret który względem in-
« nych przyobiecałem zachować, powierzyć przyjacie-
« lowi mogę, bo nie jest on innym, ale jest mną. Cud
« to jest podwoić się, ale go nie znają, a dopiero zdzia-
« łać nie potrafią ci, którzy mówią, iż troić się można. »
Czyniąc dalej wzmiankę o przyjacielu, którego stracił, tak mówi : « Jeszcześmy się nie byli obaczyli, a ju-
« żeśmy się szukali, nazwiska nasze miały ku sobie. Za
« pierwszem wejrzeniem, takeśmy się znaleźli, ujęci,
« znajomi, względni, iż już odtąd nic ściślejszego mię-
« dzy nami być niemogło. »
« Nie szczególna to zdziałała uwaga; ani ich dwie.
« ani trzy, ani tysiąc to w nas zdziałało; byłato treść
« wszystkich zmięszanych razem, która wziąwszy jego i
« moję wolą, pogrążyła je w zajem, nadała im jakowyś
« głód ku sobie, i przeistoczyła w jedno.
« Jeden był wpływ dusz naszych i jednym szły bie-
« giem, tak się na sobie wzajemnie znały, żem nie tylko
« tak jego znał, jak on mnie, alebym się był nawet bez-
« pieczniej na niego spuścił, niż na mnie samego.
« Jeżeli przyrównywam zeszłe życia mojego momen-
« ta, lubo były spokojne, i oprócz straty mego przyja-
« ciela, żadnej innej przygody nie doznałem; jeżeli mó-
« wię, ten cały przeciąg kładę obok ze czterma laty,
« które w słodkiem jego towarzystwie przepędziłem,
« wszystko to, co zostało, jest czczością i próżnym dy-
« mem, nocą ponurą i nudną. »

Nec fas est alio, nec voluptas frui.

« Takem się był przyzwyczaił być dwojgiem, iż mi
« się teraz zdaje, żem jest tylko połową. »

O misero, frater! ademple mihi!
Omnia tecum una perierunt gaudia nostra!
Quæ tuus in vita dulcis alebat amor.

Dodać do zwyż położonych wyrazów rzecz ciężka, że jednak szacowne przyjaźni związki, sławnym w dziejach naszych przykładem, a zwłaszcza, iż między monarchą a poddanym są uwielbione, słowa kroniki Bielskiego, szacownej wdzięczną prostotą, kładę :
« Po
« śmierci Mieczysławowej, wszyscy jednostajnie na
« Leszka Białego monarchią dzierżeli, mówiąc; iż Bóg
« jawnie pokazuje, że ma na nie sprawiedliwość Leszek,
« którą Bóg dawno jemu naznaczył. Tylko wojewoda
« Krakowski Mikołaj, z biskupem Fulkiem przeciw te-
« mu byli, a na syna Mieczysławowego Władysława
« dzierżeli, bo się gniewali na Helenę, iż wojewodę
« chciała wywołać kwoli Mieczysławowi. Wysławiał te-
« dy wojewoda ród wielki Mieczysławów, dzieci jego
« dobre, dostatek wielki mające, a też niesłusznoby by-
« ło dziedziców własnych tego oddalać. Jednak nie
« mógł nic z bratem przewieść, bo co żywo po Leszku
« było. Co widząc pozwolili i oni na Leszka tym oby-
« czajem, jeźli Goworka od siebie wypędzi. I z tem po-
« słali do Leszka powiadając, że jeźli chce być monar-
« chą, musi Goworka wygnać od siebie. «
« Rozmyślał się Leszko, i powiedział tak sobie: i
« miałby dla mnie, dobry a zasłużony człowiek być
« wygnan, i zelżon niewinnie? Boże tego nie daj, abym
« ja to miał uczynić. Wtem przystąpiwszy Goworek
« przed Leszka, mówił : dla mnie jednego mój panie,
« nie opuszczaj królestwa, bo masz do niego sprawiedli-
« wość nad inne. Mnieć pan Bóg pożywi; zjechawszy
« do cudzej ziemie, będę się wszędzie miał dobrze : a-
« zaż mnie wiele trzeba zwłaszcza staremu, który już
« lada kiedy umrę? A tak zleć radzą ri, co dla mnie
« każą monarchią opuścić. »
« Ta życzliwość jego wzruszyła jeszcze bardziej Le-
« szka, iż nie chciał odstąpić Goworka, starego sługi swojego.
« Przeto odesłał z tem do rycerstwa, oznaj-
« mując : iż nie jest od tego, aby nie miał woli królestwa
« przyjąć, którem go czczą, ale bez kondycyi, której
« jeźli nie odstąpią, tedy i królestwa nie chce. »



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.