Przygotowanie do nadzmysłowego poznania świata i przeznaczeń człowieka/Przedmowa do trzeciego wydania

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor anonimowy
Rudolf Steiner
Tytuł Przedmowa do trzeciego wydania
Podtytuł Przygotowanie do nadzmysłowego poznania świata i przeznaczeń człowieka
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1912
Druk L. Biliński i W Maślankiewicz
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Jan Rundbaken
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


PRZEDMOWA DO TRZECIEGO WYDANIA.

W przedmowie do trzeciego wydania autor powtarza słowa, przytoczone w przedmowach do wydań poprzednich:
W tej książce ma być podany wizerunek pewnej części nadzmysłowego świata. Kto jednak tylko co zmysłowe chciałby cenić, uzna ten wizerunek za twór czczej fantazyi. Ktoby zaś tej drogi szukać chciał, która ze świata zmysłów wyprowadza, nauczy się prędko rozumieć, że życie ludzkie osiąga znaczenie swe i wartość tylko przez wgląd w świat inny. Próżno wielu się obawia, że przez taki wgląd stanie się człowiek obcym „rzeczywistemu“ życiu. Ponieważ dopiero dzięki temu uczy się stać w życiu pewniej a mocniej. Uczy się poznawać przyczyny życia, a bez tegoż poznania omackiem jeno jak ślepy idzie wśród jego objawów. Dopiero poznanie nadzmysłowe nadaje sens zmysłowej „rzeczywistości“. Dlatego staje się przez tę wiedzę zdatniejszym, a nie niezdolnym do życia. Istotnie praktycznym człowiekiem może być tylko ten, kto życie rozumie.
Autor tej książki nie maluje niczego, czegoby nie mógł poprzeć doświadczeniem, tego rodzaju doświadczeniem, jakie w tych sferach może mieć miejsce. Tylko co przeżyte osobiście w tym sensie — będzie tu wykładane.
Nie można tej książki czytać, jak się w naszych czasach książki czytać zwykło. W pewnej mierze czytelnik musi każdą stronicę, nawet każde zdanie opracować. Do tego świadomie prowadzono. Ponieważ tylko wtedy książka może być dla czytelnika tem, czem być dla niego powinna. Kto ją przeczytał tylko, ten jej zgoła nie czytał. Jej prawdy muszą być przeżyte. — Teozofia ma tylko w tem rozumieniu wartość.
Ze stanowiska pobieżnej wiedzy nie można książki oceniać, gdyż punkt widzenia dla takiej oceny wziętym być musi z książki samej. Kiedy krytyk przyjmie taki punkt widzenia, dojrzy zapewne, że w tych wnioskowaniach nic prawdziwej wiedzy nie przeczy. Autor wie, że nie chciał żadnem słowem stawać w sprzeczności ze swą sumiennością naukową.
Ktoby zaś chciał jeszcze na innej drodze poszukiwać prawd tu wyłożonych, znajdzie takie w mojej „Filozofii wolności“ (Berlin 1892). W różny sposób dążą obie te książki do jednego celu. Do zrozumienia jednej nie potrzeba drugiej, choć dla niektórych pewnie będzie pomocną.
Ktoby znowu w tej książce doszukiwał się prawd „najostatniejszych“, wypuści ją z rąk być może niezaspokojony. Właśnie z początku dane być mogą tylko prawdy zasadnicze z dziedziny ogólnej teozofii.
Leży zapewne w naturze ludzkiej skłonność do pytań natychmiastowych o początek i koniec świata, o cel bytu i jestestwo Boga? Komu nie chodzi o słowa i pojęcia ale o prawdziwe poznanie w zastosowaniu do życia, ten wie, że w dziele, które o początku mądrości uczy, nie powinien przytaczać rzeczy należących do wyższych stopni mądrości. Dopiero wyjaśnia się przez zrozumienie tego początku, jak te wyższe pytania stawiane być powinny. W dziele innem, a niniejsze uzupełniającem, mianowicie w publikowanej (w tymże wydawnictwie) przez autora „Wiedzy tajemnej“ znajdą się dalsze sprawozdania z dziedzin tu rozważanych.
Przedmowę do drugiego wydania uzupełniono, jak następuje: Ko obecnie przystępuje do przedstawiania faktów nadzmysłowych, winien jasno sobie zdać sprawę z dwóch rzeczy. Po pierwsze, że nasze czasy wymagają pięlęgnowania nadzmysłowego poznania; a powtóre, że dzisiaj życie duchowe zawiera mnóstwo wyobrażeń i odczuć, które taki wykład czynią dla wielu wrprost czczą fantazyą albo marzeniem. Nadzmysłowe poznanie jest wymogiem współczesnego życia, ponieważ wszystko, czego człowiek zwykle w świecie i życiu doświadcza, pobudza go do bezliku pytań, na które tylko prawdy nadzmysłowe odpowiedzieć mogą. Jednak tem łudzić się nie trzeba: wiedza jaką można udzielić o podstawach bytu wśród prądów dzisiejszych, jest dla głębiej odczuwającej duszy nie odpowiedzią, ale pytaniem wobec wielkich zagadek świata i życia. Przez pewien przeciąg czasu każdy może podlegać mniemaniom, że „w wynikach ściśle naukowych doświadczeń“ lub we wnioskach któregoś współczesnego myśliciela otrzyma rozwiązanie zagadki bytu. Kiedy dojdzie jednak dusza do tej głębi, w którą znijść musi, kiedy siebie rzeczywiście pojmie, ukaże jej się to, co z początku za rozwiązanie miała, jako podnieta dopiero do prawdziwego pytania. A odpowiedź na to pytanie nie tylko wygadza ludzkiej ciekawości, ale od niego zależy spokój wewnętrzny i zawartość życia duszy. Osiągnięcie takiej odpowiedzi nie tylko zadawala popęd wiedzy ale czyni człowieka zdolniejszym do pracy i dorosłym do zadań życia, gdy brak rozwiązania odpowiednich pytań dusznie[1] a w końcu fizycznie go łamie. Poznanie nadzmysłowe jest nie tylko potrzebą teoretycznego myślenia, lecz przedewszystkiem praktycznego, prawdziwego życia. Wprost ze względu na rodzaj współczesnego życia duchowego stała się teozofia sferą niezbędnego poznania w naszych czasach.
Nie wyklucza to z drugiej strony tego faktu, że dziś najsilniej się to odpycha, co jest najbardziej niezbędnem. Tak zniewalającą jest dla wielu potęga niektórych mniemań, ugruntowanych na podstawie „pewnych, naukowych badań“ że inaczej zgoła sądzić nie mogą takiej jak ta książki, jak uważając ją za bezpodstawny absurd. Wykładający poznanie nadzmysłowe spodziewa się podobnych rzeczy bez żadnych co do tego złudzeń. — Łatwo jest żądać od takiego wykładającego, aby dał „wolne od zarzutów“ dowody. Ale nie bierze się pod uwagę, że się właściwie ulega wtedy złudzeniu, żąda się bowiem choć się tego nie jest świadomym dowodów nie leżących w rzeczy samej, ale tylko takich, które leżą w możności, lub chęci naszego uznania. Autor tej rzeczy wie, że w niej nic takiego niema, czegoby nie mógł uznać ten, kto myśli na podłożu współczesnej wiedzy przyrodniczej. Wie, że można uważać za słuszne wszelkie wymagania nauk przyrodniczych, i właśnie dla tego podany tu rodzaj opisu można w sobie umotywować. A prawdziwie przyrodoznawczy sposób przedstawiania rzeczy nie będzie w niezgodzie z tym wykładem. Kto tak myśli, ten odczuje tu wiele dyskusyj zatrąconych, co głębokie prawdziwe słowa Goethe’go tak wyrażają: „Fałszywa nauka nie pozwala sobie przeczyć, ponieważ ona polega na przekonaniu, jakoby fałsz, jakiś był prawdą“. Dyskusye są bezowocne wobec tego, kto ceni tylko swój sposób myślenia. Kto zaś poznał istotę „dowodu“, wyjaśni sobie zapewne, że dusza ludzka na innych drogach, niż za pomocą dyskusyi, znajdzie prawdę. — Tym samym sposobem myślenia kierowano się, kiedy tę książkę w drugiem wydaniu oddano publiczności.





  1. duszny, jako przymiotnik od „dusza“.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: anonimowy, Rudolf Steiner.