Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy/Część pierwsza/VI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Miguel de Cervantes y Saavedra
Tytuł Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy
Wydawca Wydawnictwo J. Mortkowicza
Data wyd. 1937
Druk Drukarnia Naukowa Tow. Wydawn.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Edward Boyé
Tytuł orygin. El ingenioso hidalgo Don Quijote de la Mancha
Źródło Skany na Commons
Inne Cała powieść
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


KAPITULUM VI
O SŁUSZNEM I SUROWEJ ŚLEDZTWIE, JAKIE PRZEPROWADZILI PLEBAN Z CYRULIKIEM W BIBLJOTECE NASZEGO HIDALGA

Don Kichot jeszcze się ze snu nie ocknął, gdy proboszcz poprosił siostrzenicę o klucz od tej komnaty, gdzie mieściły się księgi, sprawczynie złego. Siostrzenica dała mu go z całego serca.
Weszli wszyscy do komnaty, razem z gospodynią, i znaleźli zgórą sto wielkich woluminów, pięknie oprawnych, a prócz tego siła mniejszych tomów. Gospodyni, ujrzawszy je, z wielkim pośpiechem z izby wyszła, a po chwili wróciła, niosąc czareczkę wody święconej i kropidło.
— Macie dobrodzieju, macie, pokropcie co tchu tę izbę, żeby jakiś z czarnoksiężników, którzy siedzą w tych księgach, nie zaczarował nas przypadkiem za to, że ich ze świata zgładzić chcemy.
Proboszcz roześmiał się z tej prostoduszności i kazał balwierzowi podawać sobie po kolei księgę za księgą, aby dowiedzieć się, o jakiej materji traktują, ponieważ zdarzyć się też i mogło, że niektóre z nich całkiem na karę ognia nie zasługiwały.
— Nie, nie, ani jednej nie Iza puścić płazem — rzekła siostrzenica — gdyż one wszystkie, do kupy wzięte, szkody tej przyczyniły. Najlepiej będzie je wyrzucić przez okno na dwór, jedne na drugie ułożyć i podpalić, albo też zanieść na podwórze i tam stos uczynić, aby dymu i swędu w domu czuć nie było.
Gospodyni przyklasnęła tym słowom — taką bowiem obie żądzą pałały, aby uśmiercić niewiniątka, ale proboszcz nie przystał na to, chciał bowiem wprzód z tytułami się zapoznać. Pierwszą księgą, którą mu mistrz Mikołaj podał, był Amadis z Galji[1].
Proboszcz rzekł: — Coś dziwnego się w tem kryje, ponieważ zgodnie ze słuchami, które mnie doszły, jest to pierwsza księga rycerska, jaka w Hiszpanji w druku się pojawiła, i z której wszystkie inne swój początek wzięły[2]. Jednak zdaje mi się, że, jako preceptora tej szkodliwej sekty, bez żadnych skrupułów na spalenie skazać ją powinniśmy.
— Nie zgadzam się z dobrodziejem — wtrącił balwierz — gdyż nieraz słyszałem, że jest to z ksiąg tego rodzaju dzieło najprzedniejsze i jedyne; trzeba mu więc, jako takiemu, łaskę okazać.
— To prawda — odparł proboszcz — i dla tych racyj na ten czas go poniechamy. Zobaczmyż, co tam obok leży!
— Są to — rzekł balwierz — Przewagi mężnego, Esplandiana, rodzonego syna Amadisa z Galji[3].
— Prawdę rzekłszy, szlachetność ojca wcale na syna nie przeszła — rzekł proboszcz. — Otwórzcie okno, gospodyni, i wyrzućcie go na podwórze, niechaj da początek podwalinie pod stos, który rozpalić należy. — Gospodyni nie trzeba było tego dwa razy powtarzać, i poczciwy Esplandian wyleciał na podwórze, aby tam czekać cierpliwie na spalenie.
— Idźmy dalej — rzekł proboszcz.
— Nadciąga teraz — rzekł balwierz — Amadis z Grecji[4], a wszyscy ci, których ma przy swoim boku, są, jak mniemam, jego familjantami.
— Niechże idą tedy na dziedziniec — przerwał proboszcz — aby spalić królowę Pintiquiniestrę i pasterza Daniela z jego sielankami, a takoż i z djabelskiemi zawiłemi wywodami jego autora, rodzonego ojca, który mnie spłodził, oddałbym, na pastwę płomieni, gdyby mi się był zjawił pod postacią błędnego rycerza.
— I ja tak mniemam — rzekł cyrulik.
— I ja także, ja także — dodała siostrzenica.
— A więc — rzekła gospodyni — dajcie mi je, i niech lecą na dziedziniec. — Podano jej cały stos książek, a ona, by oszczędzić sobie chodzenia po schodach, jednym zamachem wyrzuciła je przez okno.
— A ten kaducznie wielki foljał? — zapytał proboszcz.
— To — odparł balwierz — Don Olivante de Laura[5].
— Autor tej książki — rzekł proboszcz — napisał także Ogród kwiatów, i po prawdzie nie mógłbym tego rozstrzygnąć, która z tych historyj jest bardziej prawdziwa, albo, mówiąc lepiej, kłamliwa bardziej. Wiem jeno, że, jako naschwał głupie i pełne obłędnych uroszczeń, na dziedziniec iść muszą.
— Przybywa do nas Florismart z Hiranji[6] — rzekł balwierz.
— A więc i mospan Florismart jest tutaj? Mimo swych przygód fantastycznych i znacznego urodzenia, odbędzie, dalipan, tę samą drogę. Suchość i niepolerowność stylu na nic innego nie zasługuje. Wyrzućcie ich obu przez okno, ochmistrzyni!
— Och, dobrze, dobrze, dobrodzieju — rzekła, wykonując z wielką radością zlecenie księdza.
— A ot i Rycerz Platir[7] — rzekł balwierz.
— To stary szpargał — zauważył ksiądz — i niema w nim nic, coby mu naszą łaskę zapewnić mogło. Niechże tamtym towarzyszy i to zaraz, bez zwłoki i bez żadnych replik.
Otworzyli nową księgę i przeczytali tytuł: — Kawaler Krzyża[8]. —
— Dla tego świętego imienia — rzekł pleban — możnaby i niejedno głupstwo darować, gdyby nie to, że, jak mówi przysłowie, djabeł często za krzyżem siada. Niech idzie w ogień!
Balwierz, biorąc nową księgę, rzekł: Oto — Zwierciadło rycerskiego stanu[9]. —
— Znam, znam ją dobrze — powiedział proboszcz. — Spotykamy tam pana Rinalda de Montalban wraz z jego przyjaciółmi i konfidentami, łotrzykami, co się zowie, a także dwunastu parów Francji z ich prawdomównym historykiem, Turpinem. Ra bym ich skazać jeno na wieczną banicję, ponieważ sławny Matteo Beyardo swoją ich zaszczycił inwencją i natchnieniem; stąd też chrześcijański poeta, Ariosto, swój wątek wziął.
Jeśli go tutaj zdybię, a ujrzę, że nie swoim rodzinnym językiem gada, nie będę żywił dla niego żadnego respektu.
Jeśli jednak mówi po włosku, tedy go wdzięcznem sercem powitam[10].
— Mam jego księgi po włosku, ale ich ni kęska nie rozumiem — rzekł balwierz.
— Nie byłoby wcale dobrze, gdybyście go zrozumieli — odparł pleban — a i Pan kapitan[11] lepiej-by był uczynił, gdyby go do Hiszpanji nie był sprowadzał i na Kastylijczyka nie przemieniał, siła mu bowiem wdzięku przyrodzonego odjął. Tak zawżdy, się zdarza, gdy ktoś bierze to przedsię, by księgę wierszy w obcy ubiór przemieniać, gdyż jeśliby i starania nie litował i zawszem zręczny był, nigdy już nad przyrodzoną ich piękność się nie wysadzi. Mówię, że w samej rzeczy księgę tę, jakoteż i inne, o sprawach Francji traktujące, trzeba na bok odłożyć, aby po dojrzalszym namyśle postanowić, co z niemi uczynić należy, wyjąwszy Bernarda del Carpio[12], który się tutaj wałęsa, i innego, imieniem Ronceavalles. Ci, gdy tylko mi w łapy wpadną, zaraz do rąk gospodyni przejdą, a stamtąd w ogień, w ogień bez pardonu pójdą!
Cyrulik na wszystko się zgadzał i słowom księdza przytakiwał, wiedząc, że proboszcz jest prawym chrześcijaninem i takim prawdy miłośnikiem, że za żadne skarby świata w niczemby jej nie uchybił. Otworzył jeszcze dwie księgi i ujrzał, że s -to: Palmerin z Oliwy wraz z Palmerin z Anglji[13].
— Niech ta oliwa jasnym płomieniem strzeli — rzekł proboszcz; — i tak się spali, aby tylko popiół pozostał. Tego zaś Palmerina z Anglji trzeba zachować, strzec pilnie, jak oka w głowie i sporządzić mu skrzynię ozdobną, nakształt tej, którą Aleksander przy Darjuszu nalazł i w której dzieła poety Homera chronił. Książka ta, mój kumie, osobnemi naszemi względami cieszyć się winna: raz, że przewyborne smaki ma w sobie, a powtóre, że jak słuchy chodzą, napisał ją mądry król Portugalji. Wszystkie przygody w zamku Miraguarda pięknie i z wielkim kunsztem są przedstawione, zasię wywody grzeczne i wdzięczne, jak przystało na tego, kto z bystrym dowcipem a umiarem rzecz swą prowadzi.
— Tuszę więc — chyba, że wy innego zdania będziecie, mistrzu Mikołaju — że ów Palmerin z Anglji, jako i Amadis z Galji, z pod kary ognia wyjęci będą, zasię wszystkie inne księgi, bez różnicy i bez zbytniego spraw ich roztrząsania, na stos skazane zostaną.
— Nie, nie, kumie — odparł balwierz — gdyż oto tutaj jest jeszcze wielce znakomity Don Belianis[14].
— Temu znów zdałoby się dać trochę rumbarbarum, aby go przeczyściło i zbytek kolery odciągnęło, zwłaszcza w drugiej, trzeciej i czwartej części dzieła, takoż odebrać mu należy historję o Zamku Sławy i inne banialuki największego kalibru. Damy mu czas do sześciu miesięcy, jeśli się poprawi, to mu pofolgujemy, jeśli zaś nie postąpimy z nim tak, jak tego sprawiedliwość wymaga. Tymczasem weźcie go, kumie, do swego domu, lecz nikomu czytać nie pozwalajcie.
— Moja w tem głowa — odparł cyrulik; i nie chcąc się już fatygować przeglądaniem ksiąg rycerskich, kazał gospodyni zebrać wielkie welumina i jednym zamachem za okno wyrzucić.
Nie mówił tego do głuchej. Gospodyni miała większą chęć palić, niż cienką osnowę na krosienka nakładać. Zagarnąwszy osiem foljałów, chciała je z srogim impetem przez okno machnąć. Nie mogła jednak wszystkich w ręku utrzymać, i jeden wolumin padł pod nogi cyrulika, który, schyliwszy się, przeczytał: Historja sławnego rycerza Tiranta Białego[15].
— Na mą duszę! — zawołał proboszcz gromkim głosem — macie tam Tiranta Białego? Dajcież mi go, kumie, przypominam sobie, że kiedyś przyjemnie z nim czas spędzałem, znajdując w tej księdze niejeden skarb szczery.
— Ot Don Quireleyson z Montalbanu, waleczny rycerz, jego brat, Tomasz z Montalbanu, i rycerz Fonseca, oto rozprawa nieustraszonego Tiranta z brytanem, a krom tego zasię wykwintność i subtylność panny Rozkosznisi, romanse i intrygi miłosne wdowy Przytulnickiej, oraz strzeliste afekty cesarzowej do giermka Hipolita.
Mówię wam, kumie, że, ze względu na styl foremny, jest to najzacniejsza książka na świecie. Tutaj rycerze jedzą, śpią, umierają w swoich łóżkach, przed śmiercią piszą testament i siła onych pospolitych a prostych rzeczy czynią, o których w innych księgach ani słowa niemasz. Aliści mówię wam, że tego, który tę księgę ułożył, posłałbym na galery[16] na resztę dni jego żywota, aby tyle głupstw z umysłu nie wyrabiał. Zanieście kumie tę księgę do domu, przeczytajcie ją, a obaczycie, że prawdą jest wszystko, co rzekłem.
— Uczynię tak, lecz co poczniemy z tem drobnem hultajstwem?
— Te książki — rzekł proboszcz — nie o rycerstwie, jeno o poezji traktują.
Otworzywszy pierwszą, ujrzał, iż była to Djana Jerzego de Montemayor[17], i rzekł, myśląc, że wszystkie pod jednaką regułkę podciągnąć można:
— Te nie zasługują na stos, jak tamte, ponieważ nie przyczyniają ani przyczyniać nie będą tej szkody, co księgi rycerskie. Są to płody bystrego rozumu, które czytelników na szwank nie narażą.
— Ach, dobrodzieju — rzekła siostrzenica — spalcie wszystkie bez różnicy, tak te, jak i tamte, gdyż znów z tego bieda urośnie, jeśli mój wuj, wylizawszy się z choroby rycerstwa, wertować je pocznie, i znów mu do łba strzeli, że winien się stać pasterzem, i, grając a śpiewając wdzięcznie, na łąki i w lasy wyruszyć, albo, co jest rzecz znacznie gorsza, przedzierzgnąć się w poetę, gdyż, jak mówią, pisanie wierszy jest chorobą zaraźliwą, na którą niemasz stosownego medykamentu.
— Ma rację dziewczyna — rzekł ksiądz — trzeba naszemu przyjacielowi to niebezpieczeństwo usunąć.
A ponieważ zaczęliśmy od Djany de Montemayor, tedy radzę, aby jej nie palić, jeno pozbawić ją tych kart, gdzie się mówi o mądrej Felicji, o zaczarowanej wodzie, a takoż odebrać jej wszystkie górne wiersze. Niech się kontentuje samą prozą, oraz zaszczytem, że jest pierwsza wśród ksiąg tego rodzaju.
— Teraz — rzekł balwierz — przychodzi kolej na Djanę zwaną. Djaną wtórą[18], przez Salmantina napisaną, i na inną jeszcze, tego samego imienia, której autorem jest Gil Polo.
— Niechaj to dzieło Salmatina — rzekł pleban — powiększy poczet skazańców na podwórzu, zaś tego Gil Polo miejcie na pieczy, jakby to był sam Apollo.
— Idźmy dalej, kumie, i pospieszajmy nieco, gdyż i pora późna się robi.
— Ta książka — rzekł balwierz, otwierając następną, — to Dziesięć Ksiąg Fortuny Miłości[19], ułożone przez Antoniego de Lofraso, poetę z Sardynji.
— Według tego, com słyszał, — rzekł pleban — to odkąd Apollo jest Apollem, Muzy Muzami, a wierszopise wierszopisami, nie było księgi tak krotochwilnej i dziwacznej, która dla wątku, co się w niej subtylnie wyciąga, pierwszą jest wśród ksiąg podobnych, co światło dnia ujrzały; a ten, kto jej nie czytał, snadnie powiedzieć może, że nie czytał nigdy nic trefnego.
— Daj mi ją, kumie, gdyż bardziej z tego rad jestem, że ją znalazłem, niż gdyby mi ktoś podarował sutannę z florenckiej wełny[20].
— Odłożył ją na bok, z wielkiem ukontentowaniem, zaś balwierz ciągnął dalej:
— Teraz będziemy mieli sprawę z Pasterzem iberyjskim, Nimfami z Henares i Medykamentami zazdrości[21].
— Nic innego z niemi uczynić nie Iza, tylko powierzyć je świeckiemu ramieniu gospodyni, a nie pytajcie się o moje racje, gdyż nigdybyśmy do kresu nie doszli.
— Otóż i Pasterz Filidy[22]— rzekł balwierz.
— Nie jest to pasterz — rzekł ksiądz — jeno bardzo zręczny dworzanin. Czuwajcie nad nim, jak nad drogocennym klejnotem.
— Ten gruby wolumin zwie się Skarbcem różnych poezji[23].
— Gdyby takiego mnóstwa wierszy na świecie nie było, nierównie większąby się cieszyły estymą. Trzeba z tej księgi wytrzebić różne plugastwa, które się między jej górnemi kartami kryją. Strzeżcie jej, albowiem jej autor do moich przyjaciół się liczy.
— Teraz. mam w ręku Kancjonarz[24] Lopez, Maldanado — rzekł balwierz.
— I ów autor jest moim przyjacielem. Wiersze te w jego uściech brzmią lubo i wdzięcznie, a głos ma taki foremny, że gdy śpiewa, wszystkich wokół czaruje. Zbytnio się czasem w swych sielankach szerzy, lecz tego, co dobre, nigdy nie jest za wiele. Niechaj że się do wybrańców liczy. Lecz cóż to za księgę macie przed sobą?...
— To Galatea[25] Miguela Cervantesa — rzekł balwierz.
— Już oddawna jest ten Cervantes moim przyjacielem. Człek to bardziej w nieszczęściach, niż w składaniu wierszy doświadczony. Nie brak tej księdze pewnej inwencji. Autor wrzekomo coś obiecuje, ale nie kończy. Poczekać nam trzeba, aż się ukaże część druga, którą napisać przyrzeka. Może, poprawiwszy się, zasłuży sobie na pobłażliwość, której teraz odmówić mu wypada. Na ten czas trzymajcie ją pod kluczem kumie!
— Dobrze — odparł balwierz — a oto trzy księgi, nierozłączne: Aracauna Don Alonso de Egrilla, Austriada Juana Rufo, ławnika z Kordoby, i Montserrat[26] Krzysztofa Virues, walenckiego poety.
— Te trzy księgi zawierają najlepsze wiersze bohaterskie, w języku kastylijskim napisane, które śmiało mogą iść w paragon z najznakomitszemi wierszami Italji. Chrońcie je, jako bogatą rękojmię hiszpańskiej poezji.
Ksiądz, zmęczony okrutnie przeglądaniem tylu ksiąg, chciał resztę ich na pastwę płomieni oddać, lecz balwierz trzymał już w ręku otwartą księgę, zwaną Łzami Angeliki[27].
— Bardzobym sobie krzywdował — rzekł ksiądz, usłyszawszy tytuł — gdybym taką książkę spalić kazał. Jej autor był jednym z najzawołańszych poetów nietylko Hiszpanji, ale świata całego, i bardzo kształtownie kilka bajek Owidjusza przełożył.




  1. Amadis z Galji, bohater bretoński, najulubieńsza postać rycerskich romansów hiszpańskich, był mężem Oriany, ojcem Esplandiana i Periona, bratem Galaora i Florestana.
  2. Pierwszemi romansami rycerskiemi, wydrukowanemi w Hiszpanji, były: „Tirant lo Blanch“ (Walencja 1490 r.) i „Balardo del Sabio Merlin eon sus profecias“ (Burgos 1498). Najstarsze wydanie Amadisa pochodzi z Zaragoza (1508). Jest to kompilacja starych tekstów, prawdopodobnie portugalskich: „antiąuos originales“, dokonane przez Garcia Ordónez de Montalvo. W kwestji źródeł historji Amadisa pisali: E. Baret „De l’Amadis de Gaule et de son influance“ (Paris 1873). Braga: „Historia de la litter. portugueza“ (Porto 1890). M. Menendez y Pelayo „Origines de la noyela“ i C. Cortejon „Don Quijote“ (Madrid 1905). Historycy literatury hiszpańskiej i portugalskiej potwierdzają ujemny sąd balwierza.
  3. „Las sergas del muy virtuoso caballero Esplandi&n, hijo de Amadis de Gaula, llamada Ramo de los quatro libros de Amadis“ (Sevilla 1510) jest czwartą częścią i dopełnieniem słynnego romansu.
  4. Jest to: „El noveno libro de Amadis de Gaula: que es la cronica del muy vallente y esforcado principe y caballero de la ardiente espada, Amadis de Grecia: hijo de Lisuarte de Grecia: Emperador de Constantinopola y de Trapisonda: y rey de Rodas, que tracta de los sus grandes hechos en armas: y de los sus altos y estranos amores“.
    Pierwsze wydania były anonimowe. W wydaniu sevillańskiem z roku 1542 wymieniony jest jako autor Felicjan de Silva.
  5. Autorem jej był Antonio de Torquemada, sekretarz księcia Benavente. Książka wyszła w roku 1546 w Barcelonie.
  6. Książka napisana przez Melchor Ortega. Pierwsza jej część została ogłoszona w Valladolid w 1556 roku. „Dziwaczne przyjście na świat Feliksmarta“. — Matka Feliksmarta, Marcelina, powiła go na szczycie góry, na rękach dzikiej kobiety.
  7. Opublikowane w Valladolid w 1533 roku. Platir, synowiec Palmerina z Oliwy, syn Primaleome, stał się królem Lacedemończyków.
  8. Tytuł pierwszej części, wydrukowanej w Walencji w 1521 roku „Crónica de Lepolemo, Ilamado el Cavallero de la Cruz, hijo de imperador de Alemania“ — mówi, że jest to dzieło, przełożone z arabskiego na kastylijski przez Alonsa Salazar. Część druga została wydrukowana w Toledo w 1563 roku.
  9. Według Cortejón i Rodriguez Marin, słowa plebana odnoszą się do „Primera, segunda y tercera parte de Orlando Enamorado, Espejo de Caballerias, en el qual se tratan los echos del conde don Roldan y del muy esforzado caballero don Reynaldos de Montalban y de muchos preciados caballeros“, opublikowanej w Medina el Campo w r. 1586. Pierwsza z trzech części jest przekładem prozą poematu Bojarda, którego, jak się okazuje, nie cenił Cervantes. Francisco Garrido de Villena przetłumaczył „Orlando Innamorato“. (Wydania Walencja 1555, 1577 Alcala i Toledo 1581). Kontynuował przekład pod tytułem „Orlando Determinado“ (16 pieśni) don Martin de Bolea y Castro (Zaragoza 1578) tłumacz „Lagrime di S. Piętro — Tonsilla.
  10. W słowach plebana zawiera się bezwątpienia pochwała Ariosta i jego poematu. Chociaż Ariosto jest zbyt swobodny w mowie, pleban nie odradza jednakże lektury. Zupełnie jawnie i słusznie pogardza przekładami kastylijskiemi, dokonanemi przez Don Jeronimo de Urrea. Nie lepsze były dwa inne przekłady prozą. Hemando de Alcocer (Toledo 1550) i Diego Voiques de Centuras (Madrid 1585). Uwielbienie, jakie miał Cervantes dla Ariosta, widoczne jest z ustępu Gaaltei (VI st. 188). Calliope, mówiąc, że jej zadaniem jest wspomaganie „boskich duchów“, dodaje, że ona to unieśmiertelniła imię znanego Petrarki, sprowadziła do mrocznego piekła i do nieba zawiodła Dantego i pomogła boskiemu Ariostowi utkać różnobarwną i piękną tkaninę. Przez usta Don Kichota chełpi się Cervantes, że umie trochę po toskańsku i że może śpiewać stancę Ariosta. Wspomina Ariosta także z wielkiemi pochwałami w drugiej części Don Kichota K. I.
  11. Kapitan de Urrea, Aragończyk, gubernator miasta Puglia, przetłumaczył oktawą „Rolanda“. Pierwsze wydanie ukazało się w 1556 roku w Lionie; w ciągu XVI w. pojawił się szereg wydań, taką bowiem popularność zdobył sobie w Hiszpanji Ariosto. Rymy częstochowskie, błędna interpretacja, niechlujny język były przyczyną surowego sądu Cervantesa. Clemencin wymienia inne tłumaczenie Rolanda, dokonane przez Gonzalo de Oliva, znacznie według niego lepsze.
  12. „La Historia de las hazanas y hechos del invecible caballero del Carpio“ — napisana oktawami przez Agustin Alonso i opublikowana w Toledo w 1585 r. Inny poemat, (Toledo 1583), opiewający także Bernarda del Carpio, napisał Francisco Garrido de Villena. Mówi o nim Cortejón, potwierdzając zdanie plebana.
  13. Licencjat Pero Perez nie chce, aby z Palmerina z Oliwy (Salamanka 1511) pozostały nawet popioły, prawdopodobnie dla sprośności, w które dzieło obfitowało. Wysławia natomiast Palmerina z Anglji (pierwsze i jedyne wydanie toledańskie z 1548 r.). Księgi rycerskie musiały wywierać urok także na czytelników zrównoważonych, o wykształconych umysłach. Juan de Valdes w swoim „Dialogo de la lengua“ przyznając, że nie ma tak zdrowego żołądka, któryby mógł strawić czyny Esplandiana, Plorisanda, Lisuarta i t. d., unosi się jednak nad księgami rycerskiemi, które czytać się pozwalają. Palmerin z Anglji przypisywany był po odnalezieniu rękopisu (1828 r.) przez długi czas Francisco de Morales Cabral, który stał się „un discreto rey de Portugal“. Według pewnych danych autorem miał być Luis Hurtato.
  14. „Historia del valaroso y invencible principe D. Belianis de Grecia, hijo de emperador D. Beliano y de la emperadriz Clarinda, sacado de lengua griega, en la cual la escribié el sabio Fristón por im hijo del virtuoso varón Toribio Fernandez“. 1547. W pierwszych dwóch księgach tego dzieła bohater odnosi, według obliczeń Clemencina, 101 ran, aczkolwiek nie jest zaczarowany. To nieco zdziwiło biednego Don Kichota.
  15. Tłumaczenie kastylijskie (Valladolid 1511) rycerskiego romansu katalońskiego, napisanego przez Joanot Martorell i Marti de Galba. Tirant lo Blanch, został także przełożony na język włoski przez Niccoló Correggio (1501) i Lello di Manfredi (Wenecja 1538). Tirant był synem pana Marka de Tirania i córki księcia Bretanji.
  16. Chcąc wydobyć z tego ciemnego i zadręczonego przez komentatorów ustępu jakiś możliwy sens, nie będący antytezą do jawnych pochwał Tiranta Białego, trzeba przypuścić, że przed „hizo“, znajdowało się „no“, jak wyjaśnia Harzenbusch i Menendez y Pelayo, i przeczytać: „Pues no hizo tantas necedades de industria“ albo też zamienić słowo „industria“ słowem „ignorancia“. Na jedno to wychodzi, w pierwszym wypadku w formie pozytywnej, w drugim — negatywnej. Pochwała książki nie jest ironiczna, jak chcieli niektórzy komentatorzy, a co zbił Menendez y Pelayo. Cervantes, artysta o wybitnie realistycznym zmyśle, lubił Tiranta Białego właśnie dla realizmu, wyróżniającego go z pośród wszystkich fantastycznych ksiąg rycerskich. Autor Don Kichota zaznacza jednak, że dla dziwactw i ekstrawagancyj, tutaj opisanych, pisarz powinien był zasłużyć na galery. Dziwactwami dla Don Kichota musiały być: wyzwanie Don Kirieleison, który jednak umiera przed bitwą na grobie króla de Frisa, zwycięstwo Tiranta nad Tomaszem z Montalbanu, który później staje się franciszkaninem, mało rycerski pojedynek Tiranta z psem księcia di Galles, chuć cielesna mamki księżniczki Carmesiny, miłość cesarzowej Konstantynopolu do giermka Tiranta Hipolita i t. d.
  17. „Diana“ Montemayora jest naśladownictwem „Arkadji“ Sannazzara. Najlepszy ten pasterski poemat hiszpański, pisany naprzemian wierszem i prozą, składa się z siedmiu ksiąg. Maluje miłość pasterza Sirena i Djany, którą była pewna dama z Walencji. Poemat, wydany w 1558 czy 1559 roku, miał zarówno we Francji, jak i w Hiszpanji mnóstwo naśladowców. W „Coloquio de los perros“ żartuje Cervantes z mądrej Felicji i jej zaczarowanej wody. Historja miłości Felice i Felismena, zawarta w drugiej księdze, została przerobiona na nowelę przez włoskiego pisarza renesansowego, Bandella (Opera II 36), a później weszła w skład jednego z dramatów Szekspira.
  18. Dzieło Montemayora kontynuował Alonso Perez, medyk z Salamanki. Jest to: „Segunda parte de la Diana“ (Alcaid de Henares’ 1564), ubarwiona nużącą i pedantyczną erudycją. Gaspar Gil Polo z Walencji napisał „Diana Enamorada“, poemat dość dużej miary. W czwartej księdze „Galatei“ Cervantes wychwala Gil Pola i grą słów robi z niego Apolla.
  19. Poemat bez żadnej wartości, opublikowany w Barcelonie w 1573 roku. Autor jego wyśmiany został przez Cervantesa także w „El Viaje de Parnaso“ (c. III). Sam Apollo nazywa go barbarzyńcą i nieukiem.
  20. Sztuka włókiennicza i jedwabnicza kwitła w Wiekach średnich w Florencji. Antonio de Guervara mówi o „rasos de Florencia para traer el verano“, w swojem dziele: „Monosprecio de corte y alabanza de aldea“. Krzysztof de Villalón w „Viaje de Turquia“ chwali Florencję, która „de sedas, panos y rajas es muy bastecida y barato y otras muchas merrancias“. Ciekawe studjum „Impressioni italiane di viaggiatori spagnuoli nei secoli XVI e XVII“, pomieścił w „Revue Hispanique“ włoski tłumacz Don Kichota, Alfredo Giannini (1922 Tom LV).
  21. „El pastor de Iberia“ (Sevilla 1591). Autorem tego dzieła jest Bernardo de la Vega. Bernardo Gonzáles de Bovadilla napisał: „Primera parte de las Ninfas y pastores de Henares“. (Alcald. de Henares 1857). „Desengano de los celos“ — Bartolome Dópez de Encio (Madrid 1586).
  22. Autorem jest Luis Gálvez de Montalvo. (Pierwsze wydanie: Madrid, 1582). W „Coloquio de los perros“ przypomina Cervantes ten romans pasterski, a w Galatei pod imieniem pasterskim Siralva, wprowadza Montalva do swego poematu; Montalvo w sonecie, napisanem na cześć Galatei, wysławia Cervantesa, który, powróciwszy z niewoli w Algierze, „odrodził Muzy“. Cervantes odwdzięczył się pochwałą Montalva w „Canto de Caliope“.
  23. Zbiór poezyj, dokonany przez Pedro di Padilla w roku 1580. W „Canto de Caliope“ wychwala go Cervantes.
  24. Z roku 1586 (Madrid). Galatea Cervantesa zaczyna się także sonetem na cześć López Maldonado. Calliope śpiewa o nim:

    „Quien peneáis que es aquel que en voz sonora
    sus ansias canta regaladamente
    aquel en cuyo pecho Febo mora,
    el docto Orfeo y Arion prudente?
    Aquel que, de los reinos del aurora
    hasta los apartados de Occidente,
    es conocido, amado y estimado
    por el famoso López Maldonado“.

  25. „La primera parte de la Galatea, dividida en seis libros“, jest pierwszem dziełem Cervantesa. Wydana została w Alcala de Henares w 1585 roku. Część druga, tyle razy zapowiadana przez autora w dedykacji do „Comedias“, na tem miejscu, w prologu do drugiej części Don Kichota, oraz w słynnym liście dedykacyjnym do Persilesa, napisanym na pięć dni przed śmiercią („Puesto ya el pie en el estribo, eon las ansias de la muerte“) nie miała ujrzeć nigdy światła dziennego. Część pierwsza, napisana w ciągu 1584 roku, opowiada historję miłości Elicio i Galatei. Można przypuszczać, że pod imieniem Elicio, kryje się sam Cervantes, a pod imieniem Galatei Catalina de Salazar, z którą Cervantes ożenił się pod koniec tegoż roku.
  26. „La Araucana“, poemat historyczny, złożony z trzech części i trzydziestu siedmiu pieśni, jest naśladownictwem Tassa i Ariosta. Wysławia wojnę między Hiszpanami i Araucanami. Cztery pierwsze pieśni „Austriady“ są spoetyzowaniem „La guerra de Granada“ Hurtado de Mendoza (R. Foulché Delbosc, Revue Hispanique I 1894) i malują w straszliwie nudny sposób waleczne czyny Don Juana Austryjackiego. „El Monserrate“ (1588), poemat, zawierający 20 pieśni, napisał C. de Virues, poeta i żołnierz, który, również jak Cervantes, został raniony w bitwie pod Lepanto. Autor Don Kichota wychwala go nienazbyt słusznie w Galatei i Viaje de Parnaso. Treścią są dzieje występku i nawrócenia pokutnika Garin, który założył klasztor Monserrat w wieku IX, w pobliżu Barcelony.
  27. Marny poemat, składający się z dwunastu pieśni. Autor, Luis Barahona de Soto, sądził, że jest poetą o którym Ariosto mówił (Orl. Fur. XXX 16), że na lepszej lirze wyśpiewa koleje losu Angeliki po jej ślubie z Medorem. W części drugiej, kapitulum I „Don Kichota“ — wspomina go także Cervantes. W „Canto de Caliópe“ i w „Yiaje de Parnaso“ (cap. III) chwali go niezbyt słusznie. W „Galatei“ Luis Barahona występuje pod imieniem Lausa. Porównaj: Rodriguez Marin: „Luis Barahona de Soto: estudio bibliografico y critico“. Madrid 1905.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Miguel de Cervantes y Saavedra i tłumacza: Edward Boyé.