Poezyje Ks. Karola Antoniewicza (1861)/Wianeczek majowy

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Karol Antoniewicz
Tytuł Poezyje
Data wyd. 1861
Druk Drukarnia „Czasu“
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Indeks stron



III.

WIANECZEK MAJOWY

Najświętszéj Boga Rodzicy

MARYI.





Kilka piosenek majowych dla was, którzy Maryją kochacie, dla was, którzy z Maryją pod krzyżem stoicie. Biedne, proste, pokorne piosenki, jak te polne kwiateczki majowe. Krótkie ich życie, ale szczęśliwe kwiateczki, jeźli choć chwilek kilka zdobiąc jéj obraz kwitnąć i odkwitnąć mogą. Krótkie życie tych piosenek, które w pokorze składam u stóp téj matki, która i najuboższym nie pogardzi serca darem. Maryja nie gardzi kwiateczkiem majowym; ona i majową nie wzgardzi piosenką, bo te kwiaty wykwitają na ziemi, któréj ona jest panią, bo te piosnki dzwonią w sercu, którego ona jest matką.



1.



Huczą lasy, szumią zdroje,
Jakby wielbiąc imię twoje,
Bo to imię ukochane
Goi każdą serca ranę,
Bo to imię w całym świecie
Wielbi starzec, kocha dziecię.

O Maryjo! przyjm w ofierze,
Co ci dzieci znoszą szczerze,
Serca swoje, myśli swoje,
I łez żalu czyste zdroje,
Wszystkie smutki i tęsknoty,
Nie z przymusu, lecz z ochoty.


Chociaż panią nazywamy,
Lecz jak matkę cię kochamy,
Jako pani cześć oddając,
Jako matkę cię wzywając.
Pani świata, rządź sługami,
Matko, lituj się nad nami!

Bo my nędzni, biedni ludzie,
Zastarzali w grzechów brudzie;
Podaj rękę, powstaniemy,
Proś za nami, ożyjemy,
A doznawszy twéj opieki,
Będziem z tobą żyć na wieki!



∗             ∗


2.



Już majowe świeci zorze.
Przed obrazem świeże kwiaty
Dla Maryi złóż w pokorze,
Lecz kwiat inny ślij w zaświaty.

Kwiat nadziei, kwiat miłości,
Co się w duszy twéj rozwinął,
Daj go matce, aby w czczości
Świata tego nie zaginął.

Powierz matce kwiat ten drogi,
By go ludzie nie splamili,
Żeby bujne świata głogi
Tego kwiatu nie zgłuszyły.


Wszystkie myśli, wszystkie słowa
Pod straż dobréj oddaj matki,
Ona wiernie ci przechowa
Te majowe duszy kwiatki.

Ona czuwać będzie stale,
By twe serce wiarą biło,
A na wierze jak na skale
Życie silniéj się krzewiło.

Ona czuwać będzie wiernie,
By miłości świętéj siła
Jako słońce, czynnie, biernie,
W duszy twéj się promieniła.



∗             ∗


3.



Kwitną łąki, a z kwiatami
Radość w sercu się rozkwita;
Świeci niebo i gwiazdami
Przyjście błogiéj wiosny wita.
Wdziękiem maja kwitnie chwała
Téj, co światu zbawcę dała.

Gdzie kościoły i zakony
I gdzie dzieci boskie żyją,
Gdzie z wież huczą głośne dzwony,
Tam téż głośniéj serca biją.
Cześć Maryi, cześć i chwała,
Która światu zbawcę dała.


Maj zawitał i świat ożył,
Słońce błysło, pękły lody,
Ziemi łono Bóg otworzył,
By wśród życia i swobody
Głośno grzmiała cześć i chwała
Téj, co światu zbawcę dała.

Ziemia głosi imię twoje,
Ciebie niebo opowiada;
Tobie pszczółek brzęczą roje,
Tobie ptasząt nucą stada.
Cześć Maryi, cześć i chwała,
Która światu zbawcę dała.

Myśl się nasza stroi kwiatem
A uczucie gwiazd światłością;
I wśród świata i nad światem
Chcemy twoją żyć miłością.
Cześć Maryi, cześć i chwała,
Która światu zbawcę dała.



∗             ∗


4.



Panie! w ofierze tobie dzisiaj składam
Wszystko, czém jestem, wszystko, co posiadam.
Ty wiesz najlepiéj, żem nędzny, ubogi,
Żyję wśród smutków i żalu i trwogi,
Goniąc i tęskniąc za duszy pokojem.
Nadzieją moją i zbawieniem mojém
Jest ta myśl błoga, jest ta myśl droga,
Że matką moją jest matka Boga.

I kiedy patrząc na grzechów mych złości
W sercu utulić nie mogę żałości,
I sąd twój straszny staje przed oczyma,
Jak nad przepaścią piekła ducha trzyma,
I wszystkie myśli w odmęcie truchleją,
Znękanéj duszy ostatnią nadzieją
Jest ta myśl błoga, jest ta myśl droga
Że matką moją jest matka Boga.


Kiedy krzyż ciężki na to ciało padnie,
A duszę cięższy krzyż jeszcze owładnie,
I sucho wewnątrz i zewnątrz tak sucho,
A w duszy ciemno, a w sercu tak głucho,
I usta milczą w milczenia katuszy,
Jedyną ulgą dla zbolałéj duszy
Jest ta myśl błoga, jest ta myśl droga,
Że matką moją jest matka Boga.

Lecz gdy ostatnia wybije godzina,
Co całą przeszłość jasno przypomina,
A to wspomnienie harde myśli zmiesza
I serce drażni, ale nie pociesza,
Któż od rozpaczy człowieka zasłoni?
Któż zlitowania skarby mu odsłoni?
Jedna myśl tylko, jedna myśl błoga,
Że matką naszą jest matka Boga.



∗             ∗


5.



O Maryjo, na głos sługi
Nie odmawiaj twéj pomocy,
Bom czas długi, bardzo długi,
Żył bez ciebie w zwątpień nocy:
Włos od smutku posiwiały,
Dusza starta i złamana,
W sercu zimny, skamieniały,
Bom znać nie chciał matki Pana,
Bom miłował moje grzechy.

Dziś wyznaję serca winy
I nie szukam już pociechy,
Ale łask twych okruszyny.

Żyłem długo jak umarły
W brudnym złości moich grobie,
Które z łask twych mnie odarły;
Jednak zawszem ufał tobie.

I ta ufność mnie nie zwiodła,
Dziś do ciebie mnie przywiodła.
Dzieckiem twojém być przestałem,
Tyś być matką nie przestała,
A z tych łez, co przepłakałem,
Niech wykwitnie twoja chwała!
Skrusz twą siłą te kajdany,
Które duszę krępowały,
Zagój w sercu wszystkie rany,
Które grzechy mi zadały.
Z więźnia świata więźniem twoim
Chcę być dotąd wierny, stały;
Lecz ty obdarz mnie pokojem,
Bym był więźniem twojéj chwały!



∗             ∗


6.



Różne są szczęścia i różne są bole,
Przez które człowiek w życiu przechodzi,
A świat ten nieraz w serce ukole,
Życia goryczy nigdy nie osłodzi,
Bo świat to umie i zdradzić i złudzić,
Serce rozranić i duszę obrudzić.

Tylko ta jedna, co życie nam dała,
Miłując sercem, sercem nas pociesza;
Tylko ta jedna miłością wytrwała
Zawsze i wszędzie w pomoc nam pospiesza,
Ranę odgadnie a boleść przeczuje,
Bo tylko matka swe dziecko pojmuje.


Ale ta matka słaba jako trzcina
Cóż sama przez się uczynić jest zdolna?
Pod krzyżem dziecka kornie się ugina,
Modlić się, płakać, to tylko jéj wolno.
Sama swą siłą serca nie zagoi,
Sama swą proźbą Boga nie rozbroi.

Lecz drugą matkę mamy jeszcze w niebie,
Co matce naszéj pomoc, radę daje,
A gdy jéj wezwie w smutku i potrzebie,
W obronie dziecka zawsze przy niéj staje.
Gdzie matka płacze, tam Maryja radzi,
Gdzie matka błądzi, Maryja prowadzi.

Jeźli chcesz dziecku twemu błogosławić,
To je błogosław w Maryi imieniu;
Jeźli chcesz duszę dziecka twego zbawić,
Kochaj Maryją w szczęściu i strapieniu.
Bądź ty jéj dzieckiem i zawsze i wszędzie,
A ona matką dziecku twemu będzie.



∗             ∗


7.



O, potąd dobrze i błogo na świecie,
Pokąd na ziemi ma matkę dziecię.
I pod jéj sercem nowy świat powita,
Jak kwiatek polny w życie się rozkwita,
Od niéj się uczy znać Boga na niebie,
U niego szukać pomocy w potrzebie
I jego świętéj poddawać się woli,
Wielbić i wierzyć, choć serce zaboli;
Jak cicho płakać, kochać i pracować,
I w krawym[1] pocie kornie krzyż całować,
I zawsze wierzyć, choć rozum w ciemności,
I zawsze kochać, choć serce w oschłości,
I zawsze wołać w pokorze: O Panie,
Jak ty rozrządzisz, niechaj tak się stanie!

O, potąd dobrze i błogo na świecie,
Pokąd na niebie na[2] matkę dziecię.
Pod jéj opieką nić życia wyprzędzie,
Kocha ją zawsze, widzi ją wszędzie,
I tęskniąc do niéj, do niéj się zbliża,
I z krzyżem w ręku pospiesza do krzyża,
By krzyża bole z tą matką podzielić,
I z nią zapłakać i z nią się weselić.
Gdy o niéj myśli, myśl zawsze pogodna,
Gdy jéj zaufa, to dusza swobodna;
Gdy za nią idzie, o świat nie zawadzi,
Gdy jéj zawierzy, to ona nie zdradzi,
A gdy na ziemi sercem z nią się łączy,
To na jéj sercu i życie zakończy.



∗             ∗


8.



Smutno na sercu! — A któż pocieszy?
Dusza się trwoży! — Któż nas obroni?
Któż w pomoc dziecku chętnie pospieszy,
Któż je od wiecznéj zguby zasłoni?

I jeszczeż długo będziem tak pytać?
I jeszczeż długo żyć tak wśród trwogi?
I każdéj wiotkiéj trzciny się chwytać,
Przy błędném świetle szukać życia drogi?

I matkę mając żyjem w zwątpieniu,
I światło mając błądzim wśród nocy,
I usta mając cierpim w milczeniu,
Nie chcąc u matki szukać pomocy.


Ale ta matka gdzież ona mieszka?
I gdzież ją znaleść, gdzie możem odszukać?
I któraż do niéj doprowadzi ścieszka?
Gdzież do jéj domku i serca zapukać?

O nie idź tylko niedowiarstwa mrokiem
I próżnéj dumy i rozpusty złością,
Szukaj jéj łzawém i sercem i okiem,
Szukaj jéj wiarą, a znajdziesz miłością!

Świętéj pokory pokryty puklerzem
Za zbawicielem wstępuj w krwawe ślady,
A matki Boskiéj zostawszy rycerzem
Znajdziesz w niéj matkę miłości i rady

Ona cię weźmie pod swoję opiekę,
Choć przeciw tobie cały świat powstanie,
Otrze z łez gorzkich wilgotną powiekę,
A dusza życia prawdą zmartwychwstanie.



∗             ∗


9.



Biedny, kto ciebie nie zna od powicia
I nigdy twego nie słyszał imienia;
Lecz ten biedniejszy, kto w rozpuście życia
Stał się niegodnym twojego wejrzenia.

I imię twoje już zatarł w pamięci
I swojéj matki podle się wyrzeka.
Ach, łaska Boska serca nie poświęci,
Które od matki stroni i ucieka.

Kto się za życia z tobą nie połączy,
Tęskniąc nie szuka twéj świętéj opieki,
Ten i bez ciebie to życie zakończy,
Bez ciebie będzie rozpaczać na wieki.


Kto cię nie uczci i słowem i czynem,
Za tym nie staniesz na sądzie w obronie;
Kto gardzi matką, ten gardzi i synem,
Kto gardzi światłem, w ciemnościach zatonie.

Gorzkie łzy żalu dziś ci niosę w darze,
Niechaj wyżebrzą twoje zlitowanie;
A chociaż syn twój w gniewie mnie ukarze,
Matka za dzieckiem w obronie powstanie.

A kogo, matko, ty pobłogosławisz,
Ten do wieczności szczęśliwie dopłynie;
A za kim, matko, na sądzie się wstawisz,
Ten wieczną śmiercią nigdy nie zaginie.



∗             ∗


10.



Przed tobą, matko, któż się ukryć zdoła?
Ty serc twych dzieci przenikasz skrytości;
Duch się wyjarzmia z żądz zmysłowych koła
Do ciebie tęskni, tęskni do miłości.
Pozwól, o matko, w téj duszy rozmowie
Niech serce dziecka wszystko ci opowie.

Wyznaję szczerze, od krzyżam się bronił,
Dziś go przyjmuję w pokorze, prostocie;
Wyznaję szczerze, żem od ciebie stronił,
Lecz dziś cię szukam w méj duszy tęsknocie,
Czy serce zgoisz miłości urokiem,
Czy duszę zranisz boleści pomrokiem.


Gdy żałość moję tobie opowiadam,
Wtedy w méj duszy ciszéj i spokojniéj;
Kiedy me życie w ofierze ci składam,
Wtedy w mém sercu jaśniéj i przestroniéj.
O, wskaż mi tylko, wskaż mi życia drogę,
Bez twéj pomocy daléj iść nie mogę!

Bo kto sam idzie, pod krzyżem upada,
A do powstania gdy siłę wytęża,
I myśl się kłóci, lęk w serce się wkrada,
Dusza słabnieje, a ciało zwycięża.
Lecz kto na tobie polega jedynie,
Dla tego boleść siłą się rozwinie.




∗             ∗


11.



W zimnym popiele iskra nie zaświeci,
Kwiat nie wykwitnie w śniegowéj zamieci.
W sercu zbolałém są tylko wspomnienia,
Znajdziesz łzę gorzką, nie znajdziesz natchnienia,
Bo do pustego nikt domku nie puka,
W grobowéj nocy nikt życia nie szuka.

Matko, weź życie, albo dodaj siły,
Bo coraz ciężéj, im bliżéj mogiły,
A własną siłą daléj iść nie mogę.
Zostaw mi krzyż mój, ale oddal trwogę,
Bo choć pokornie krzyż na barki wkładam,
Co krok postąpię, pod krzyżem upadam.


I coraz zimniéj i zimniéj wokoło,
I coraz rzewniéj łza po łzie się sączy,
I coraz ciemniéj zachmurza się czoło,
I coraz ściśléj żal się z żalem łączy.
Matko, spiesz w pomoc, utul ból serdeczny,
Pod twą opieką będę żył bezpieczny.

Modlić się pragnę, płakać tylko umiem,
Smutek, tęsknota głos modlitwy tłumi,
Własnego serca uczuć nie rozumiem,
Ale Maryja to serce zrozumie.
Dla mnie, dla ludzi łzy są tylko łzami,
A dla Maryi modlitwy słowami.



∗             ∗


12.



Niegdyś byłem tak bogaty;
Mém bogactwem marzeń kwiaty.
Żyjąc w szczęścia upojeniu
I w nadziei i w wspomnieniu
Była przeszłość, przyszłość święta,
I tęsknota niepojęta
Na dnie duszy méj dzwoniła
Jak harmonia dźwięczna, miła;
Jużem sądził, że w radości
Można dobić do wieczności,
Że bez krzyża i cierpienia
Zejdzie dla mnie dzień zbawienia.


Wszystko się dla mnie dzisiaj zmieniło,
Maryja matka, ta się nie zmieniła;
Co było jasném, dzisiaj się zaćmiło,
Co było ciemném, tyś rozpromieniła.

Wszystkie pociechy i cierpienia moje
Z krzyżem, jak dziecko krzyżam odziedziczył;
Opieka matki, miłosierdzie twoje,
Żeś je w zasługę, tak ufam, policzył.

A jeźli serce boli, bardzo boli,
Matko, tę boleść poświęć twoją ręką,
Bym się oddając we wszystkiém twéj woli
Krzyż mój połączył z syna twego męką!



∗             ∗


13.



Zawitał dla nas majowy poranek,
Ziemia i niebo błogo się śmieje;
Podajcie kwiaty, aby uwić wianek,
Lecz wianek taki, który nie więdnieje.

Na żyznéj ziemi kwiat pełny urośnie,
Na twardéj skale tylko głóg kolący;
A my na wianek zbierajmy przy wiośnie
Nie ostre głogi, ale kwiat woniący.

Na nas Maryja w radości pogląda,
Jako ta gwiazda, co na niebie świeci,
Przyjmie ten wieniec, innego zażąda,
Wianka serc naszych, jako serc swych dzieci.


Bo kwiaty ziemi, o, jak krótko trwają!
Jak gwiazdy gasną, tak kwiaty więdnieją,
A wiatry uschłym badylkiem igrają
I zżółkłe listki po świecie rozwieją.

Złóżmy na wieniec wszystkie serca cnoty,
Które wykwitły w sile jéj opieki,
Dajmy kwiat szczęścia, dajmy kwiat tęsknoty,
A taki wieniec nie uschnie na wieki.



∗             ∗


14.



Maj przeminie,
Zdrój przepłynie,
Gwiazdka zgaśnie na błękicie;
Wiatr pogoni,
Pieśń przedzwoni,
A w téj piosnce serca życie.

W grobu łonie
Łza utonie,
Co się w duszy sączy skrycie,
Łza miłości
I żałości,
A w téj łezce serca życie.


Jak za rajem,
Tak za majem
Tęskne, smutne serca bicie,
Bo w tym maju
Jakby w raju
Kwitło błogo serca życie.

Jak wśród drogi
Ludzkie nogi
Zdepcą kwiat w samym rozkwicie
Wzgardzą pieniem
I westchnieniem,
A w westchnieniu serca życie.



∗             ∗


15.



Nie opuszczaj nas, nie opuszczaj nas,
Matko, nie opuszczaj nas!
Matko, pociesz, bo płaczemy,
Matko, prowadź, bo zginiemy;
Ucz nas kochać choć w cierpieniu,
Ucz nas cierpieć choć w milczeniu!
Nie opuszczaj nas, nie opuszczaj nas,
Matko nie opuszczaj nas!

Nie opuszczaj nas, nie opuszczaj nas,
Matko, nie opuszczaj nas!
Cóż dziwnego, że łzy płyną,
Gdy to życie łez doliną.

Dusza smutkiem zamroczona
Pod ciężarem krzyża kona!
Nie opuszczaj nas, nie opuszczaj nas,
Matko, nie opuszczaj nas!

Nie opuszczaj nas, nie opuszczaj nas,
Matko, nie opuszczaj nas!
Wyjednało twe wstawienie
Niejednemu już zbawienie;
Kto swą ufność w tobie łożył,
Nowém łaski życiem ożył.
Nie opuszczaj nas, nie opuszczaj nas,
Matko, nie opuszczaj nas!

Nie opuszczaj nas, nie opuszczaj nas,
Matko, nie opuszczaj nas!
I dlatego twoje imie
W sercach naszych nie zadrzymie;
Będziem wołać, błagać, prosić,
Wszędzie, zawsze cześć twą głosić!

Nie opuszczaj nas, nie opuszczaj nas,
Matko, nie opuszczaj nas!

Nie opuszczaj nas, nie opuszczaj nas,
Matko, nie opuszczaj nas!
I w sieroctwie, w opuszczeniu,
I w tęsknocie i w cierpieniu,
I w ubóstwie i w chorobie,
Zawsze będziem ufać tobie!
Nie opuszczaj nas, nie opuszczaj nas,
Matko, nie opuszczaj nas!

Nie opuszczaj nas, nie opuszczaj nas,
Matko, nie opuszczaj nas!
Pójdziem chętnie drogą krzyża,
Bo nas krzyż do ciebie zbliża,
Bo nas krzyż dziś nie przestrasza,
Bo nadzieja w krzyżu nasza!
Nie opuszczaj nas, nie opuszczaj nas,
Matko, nie opuszczaj nas!


Nie opuszczaj nas, nie opuszczaj nas,
Matko, nie opuszczaj nas!
Tak pod krzyżem będziem stali,
Z tobą krwawą łzą płakali,
Boś ty matką nam została,
Gdyś pod krzyża drzewem stała!
Nie opuszczaj nas, nie opuszczaj nas,
Matko, nie opuszczaj nas!



∗             ∗





  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – krwawym.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – ma.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Karol Antoniewicz.