Poezye wydanie zupełne, krytyczne tom VIII/Na pięćdziesięciolecie Adama Pługa

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Marya Konopnicka
Tytuł Poezye wydanie zupełne, krytyczne Tom 8
Podtytuł Ludziom i chwilom
Pochodzenie Poezye wydanie zupełne, krytyczne tom VIII
Wydawca Nakład Gebethnera i Wolfa
Data wyd. 1915
Miejsce wyd. Warszawa, Lublin, Łódź, Kraków
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
XIII. NA PIĘĆDZIESIĘCIOLECIE ADAMA PŁUGA[1].


Kiedy spojrzę po łanie starej naszej niwy,
Zawsze cię widzę w pracy, Pługu nasz poczciwy!
A czyli zorza gaśnie, czyli dzień się bieli,
Duch boży wodzi ciebie, wspart na twej grządzieli...

Pługu nasz, w tobie obca nie postała skaza!
Całyś jest z borów Litwy i z Litwy żelaza...
Los-kołodziej ku naszej zdziałał cię potrzebie,
Gdy skowronki najgłośniej śpiewały w podniebie,
Gdy na całym obszarze odwiecznych ziem Wilna
Szła orka po nowinach szeroka a pilna,
Gdy bratersko do siebie hukali rataje,
Tu jeden, owdzie drugi, a trzeci — o staje...
I kiedy o tem tylko gwarzono na dziale,
Jak siać ziarno, by siewu nie skradli Moskale!

Lecz kołodziej całego nie zrządzi sam pługa,
On płozę tylko, grządziel i słupiec zastruga;
Więc z litewskiej zagrody, udziałan w połowie,
Pod młot szedłeś, a byłeś okuty w Kijowie[2],
A tak się kowal tęgo na ciebie zamierzył,
Że choć cię miał skończonym, raz jeszcze uderzył.
Dźwiękło, jak dzwon, twe serce... jak dzwon pogrzebowy...

Tedy zdjął cię z kowadła i byłeś gotowy,
I mógł już Duch na tobie położyć swe dłonie,
I tak na dziale pracy stanąłeś w Koronie.

Odtąd — aż przez pół wieku — twój lemiesz się złoci,
Słonecznym klinem w rolę idąc na nowoci[3],
I podbiera w rodzajne, poziome płaszczyzny
Najżmudniejsze, najtwardsze ugory ojczyzny.
Za lemieszem — krój idzie, podany ukośnie,
Jak promień światła, ciepłem bijący o wiośnie,
W zamarzłe, skrzepłe pola; i ostry — jak noże,
Z góry w głąb, aż do serca na wskroś, ziemię porze.
Zaczem tak podkrojoną skibę odkładnica,
Jak śruba, dźwiga, z ziemi surowej wychwycą,
Odkrywa roli świeże i rodzajne trzewy
I skibę w bok odkłada pod Ducha posiewy.

Za skibą ileż razy kość sucha się bieli
Tych, co padli, a pola porzucić nie chcieli!
Ileż razy skarb złoty odkryłeś dla braci
Na ugornej i w znoju oranej pustaci!
Ileż razy twój jasny lemiesz i twe kroje
Pot czoła twego zrosił, zrosiły łzy twoje...
Przecieś nigdy nie szukał spoczynku i chłodu,
Gdy w znoju wodził ciebie Duch twego narodu!
I tę jedną tu tylko przyganę ci zrobię,
Żeś większą skibę braciom, a mniejszą kładł — sobie.

Pługu nasz! Jakże świecisz nad tą mroczną niwą!
Tyś zawsze równo orał, choć insi szli — krzywo...
Pod sznur prawdy twój zagon wyciągał się prosty...
Choć pnie były w karczunku, a w ugorach osty.
Insi orali w kabłąk, albo w gęsie szyje:
Tyś szedł, jak idzie strzała, w cel jasny gdy bije,
Wprost do granicznych kopców tej ziemi i nieba...
A kiedy zaś nawracać już było ci trzeba,

Ty, korzyści i kresów ojczystych nie syty,
Worywałeś się dla nas aż Bogu w błękity,
Zajmując krojem lazur, choć skibę... pół skiby...
A Bóg oczy odwracał, nie patrzał się niby...
Takeś nieba przyczyniał i modrych obszarów
Dla Polski! To jedyny był, Pługu, twój narów.

Odwracajźe nam ducha bezchlebie — na nice...
Oboruj nasze serca i nasze granice...
Kładź skiby połoźyste, zniżone ku braci,
A zaś na sztorc je stawiaj od wrogów połaci!
Oboruj widniejący z ojczystego działu
Szlak miłości, szlak zgody i szlak ideału,
Znacz miedzę, którą dzisiaj zaraszczają chwasty:
— Tam — Moskal; tu — Jagiełły były, były Piasty.
I doczekaj tej chwili, o Pługu nasz drogi,
Gdy kontrowers[4] zaboru oddadzą nam wrogi!





  1. Por. VI, 28.
  2. Adam Pług był więziony w Kijowie, gdzie też żona jego zmarła. (P. a.)
  3. Nowoć— nowina, ziemia po raz pierwszy orana.
  4. Kontrowers— w dawnym języku prawniczym: grunt sporny.







Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maria Konopnicka.