Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Drobiazgi z podróżnej teki. Czy to była wizja życia - Czy to była wizja życia
[209]VII. CZY TO BYŁA WIZJA ŻYCIA...
Czy to była wizja życia,
Czy gra tylko wyobraźni?
— Rozwiąż, dobra gospo moja,
Tę zagadkę, co mnie draźni! —
Ale gospa nie ma czasu,
Bo od rana już zaczyna
Na tej mojej srebrnej ławce
Trzepać ślubną suknię syna.
Syn — ten w sukni się nie ostał
Ani z kości, ani z ducha...
— Na trjesteńskim gdzieś jarmarku
Porwała go zawierucha.
Na trjesteńskim gdzieś jarmarku
Serc junaczych dużo ginie...
— Tam tańcuje u hecarzy
Panna w cudnej pantominie...
Trzy dni tylko mu już brakło
Do małżeńskich świętych znaków,
A poleciał, jak ten wicher,
Za wędrownych szlakiem ptaków...
A poleciał, jak ta burza,
Czarną świecę sobie złamał...
[210]
— Nie, nie mogę, matko miła,
Nie, nie mogę, bobym kłamał! —
Gorzko płacze dobra gospa
Tej największej serca straty,
Tych rozwianych ideałów,
Trzepiąc ślubne syna szaty.
Płyną bujnie łzy rzęsiste
Po zoranej, śniadej twarzy;
Coraz silniej trzepie suknie
Zgubionego u hecarzy.
I dziwaczną swoją powieść
To urywa, to zaczyna...
Z ideałem się rozstała,
Lecz nie może z suknią syna.
Lecą pyłki drobne, świetne,
Tańczą w słońca rannym blasku,
A od gór gdzieś echa biją
Ni to śmiechu, ni poklasku...
Lecą, tańczą pyłki świetne
Na słonecznej złotej linie
Pantominę ideału
Mnie i gospie mej, Reginie.
|