Przejdź do zawartości

Poezye wydanie zupełne, krytyczne tom III/Na dzień Zmartwychwstania

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Maria Konopnicka
Tytuł Na dzień Zmartwychwstania
Pochodzenie Poezye wydanie zupełne, krytyczne tom III
cykl Fragmenty
Wydawca Nakład Gebethnera i Wolfa
Data wyd. 1915
Druk O. Gerbethner i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa, Lublin, Łódź, Kraków
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
XVI. NA DZIEŃ ZMARTWYCHWSTANIA.

Zawcześnie dla nas zmartwychwstałeś, Panie!
Bo nam to trzecie nie wzeszło zaranie,
Co ponad groby jutrzenki rozściela,
A jest żywota hasłem i wesela.


Jeszcze nas zewsząd otacza noc głucha,
Całun nam więzi i ciała i ducha,
A przy tej czarnej mogilnej pieczarze,
Snu wiekowego strzegąc — stoją straże.

Tyś nam ich jeszcze nie przeraził, Chryste,
Powracający, jak słońce ogniste,
Jeszcze orężem o pierś naszą wsparty,
Wróg niespokojne odprawia tu warty.

Zawcześnie dla nas zmartwychwstałeś, Boże!
Bo nam nie błysły cudowne te zorze,
Co wysrebrzają grobowe kamienie
I umęczonym piersiom dają tchnienie.

Jeszcze się dźwignąć nie moża ta głowa,
Którą nam gałęź zraniła cierniowa;
Jeszcze do życia nie wznoszą się ręce,
Przebite gwoźdźmi w krzyżowej swej męce.

Jeszcze się w gwiazdy nie zbłysły[1] nam rany,
Jeszcze się krwawi grzbiet srodze smagany,
A twarz z ślin wzgardy obeschnąć nie może...
Zawcześnie dla nas zmartwychwstałeś, Boże!

Nad polem naszem słoneczna tarcz złota,
Którą zczerniałą widziała Golgota,
Dotąd nam stoi w wiekowem zaćmieniu,
Dotąd czuć ziemię w przestrachu i drżeniu.

Nad polem naszem czerwone miesiące
Na chmurach leżą, jak sierpy krwawiące,
A po mogiłach, co jęczą w żałości,
Z dawna umarłe ruszają się kości.


Pod błękitami, wśród tego zaćmienia
Braterstwa ludów i ludów sumienia,
Tkwi jeszcze krzyż nasz i ziemię przeraża
Cieniem owego krwawego cmentarza...

Jeszcze nad nami urąga się tłuszcza,
Jeszcze nas Bóg nasz i Ojciec opuszcza
I krzyk zwątpienia słychać i wołanie:
Zawcześnie dla nas zmartwychwstałeś, Panie!

W pragnieniu ducha trucizną pojeni,
Z sercem, co za cel służyło ościeni,
Krwi oddajemy i życia ostatek
Wśród jęków ziemi i synów i matek.

A tam o szatę naszą całodzianą
Los skrwawionemi dłońmi pomiotano
I rozdzielono to, co było bliźnie
I co się jednem czuło w tej ojczyźnie.

Oto się jeszcze targ sprośny odbywa,
Dłoń krzywdzicieli wyciąga się chciwa,
Temu po morze i temu po morze...
Zawcześnie dla nas zmartwychwstałeś, Boże!

Jeszcze nie zeszli ci jaśni, ci biali,
Których dłoń głaz nam grobowy odwali,
Jeszcze nie zeszedł do naszej ciemnicy
Duch, który bije, jak grom w błyskawicy.

Noc przeminęła i ciężka i długa
I dzień mogilny przeszedł i noc druga...
I znowu ranek i znów wielkie cienie,
A nas jutrzenne nie budzą promienie!

I smutnie wkoło — i ziemia bez ducha;
Tchów wskrzeszających pożąda a słucha:

Kiedyż się słońcem wyzłocą otchłanie?...
Zawcześnie dla nas zmartwychwstałeś, Panie!






  1. Nie zbłysły się — nie zamieniły się w błyszczące gwiazdy (w chwalebne blizny).





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maria Konopnicka.