Xiężyc błyska, zbudzi czasem
Śpiące echa słowik w lesie,
Wietrzyk chmurkę ponad lasem
Na skrzydełkach zimnych niesie. Może na niéj, niewidomie, Duch kochanka z ponad świata, Zostawioną w tym poziomie, We śnie cieszyć lubą zlata.
Gdyby stanął mi przed okiem
Czarnoxięski koń mosiężny,
Którym niegdyś nad obłokiem
Ulatywał rycerz mężny; Albo sługę pięknéj nóżki, Ow samolot dywan drogi, Dłoń przyjaźna dobréj wróżki, Podesłała mi pod nogi;
Nie leciałbym, gdzie gra morze
O szczęśliwéj wyspy szranki,
Ni na xiężyc, ni na zorze;
Poleciałbym do kochanki. Do Eliny méj, Eliny! Co, jak anioł zamyślenia, Nad wysokie gwiazd krainy Może za mną śle westchnienia.
O łzo szczęścia! trwaj w mém oku;
Trwaj ty mocne serca bicie;
Snie, nie skracaj chwil uroku;
Tak ich mało liczy życie. Lub, przynajmniéj, cień jéj miły Niech na fali twéj przypłynie; Bo już w wiecznym śnie mogiły Nie czas marzyć o Elinie.
Tekst lub tłumaczenie polskie tego autora (tłumacza) jest własnością publiczną (public domain), ponieważ prawa autorskie do tekstów wygasły (expired copyright).