Ej wy góry, mgławe góry, Zaklęte dokoła!
Myśl orlemi leci pióry Na wasze przyczoła,
I z jaskółką skrzydła macza W srebrnej rozpadlinie,
Z dziką kozą skok zatacza, Z echem w dali ginie.
∗ ∗ ∗
Mnieby zamek mieć kamienny, Jak Drubażka szumna!
Jar pod koszar, jak Stos senny, Jak Litenbar — gumna!
Kwiaty rwać mi na Podskalu, Paprocie na Graniu;
Na Prechybie łzy z opalu Zbierać o zaraniu.
W niżnie szare już nie wrócę! Z orłami polecę...
Z mgły przepaściom mosty rzucę, Wzrokiem je rozświecę,
Mchy, stóp ludzkich nieświadome, Zgniotę w srebrne ślady.
Pójdę, gdzie błyski ruchome Wschód rozpala blady;
Zkąd ucieka, bijąc w skały, Potok rwący, dziki,
Pójdę; będą mi śpiewały Brzęczące kamyki.
Rozbłękitni się nad wodą Widnokrąg daleki,
Górskie echa chór zawiodą, Zaszumią smereki.
∗ ∗ ∗
W przepaść rzucę bóle ziemi, Myśl skąpię w lazurze;
Z obłokami słonecznemi Rozbłysnę się w górze.
Róg mi dajcie! róg pastuszy, — Pieśnią się zabawię...
Niech połowę tęsknej duszy W górach tu zostawię!