Poezye. Serya pierwsza/Fragment (Nie, to nie była grecka kolumnada...)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Maria Konopnicka
Tytuł Fragment
Pochodzenie Poezye. Serya pierwsza
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1888
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
Fragment.


Nie, to nie była grecka kolumnada,
Z której kaskadą jasność dzienna spada,
W jońskich żłobieniach gubiąc swe opale;
Słońce nie drżało, jak dyament stopiony,
Strzał złotych błękit miotając miliony,
I kąpiąc czoło w powietrza krysztale;
O rzeźbę brzegów nie biło tam morze,
Jak wino Cypru, zamknięte w amforze,
Co, szumiąc, w perły rozpryskuje fale.



∗             ∗


Nie, tam nie rządził Zeus, ani Hero,
Ni cały Olimp, jedno wielkie zero,
Co na płacz ludzki oczy ma kamienne...
Nikt tam nie wołał wielkim, głośnym krzykiem:
„Niesprawiedliwość!” — i nikt niewolnikiem
Nie przyszedł na świat, klnąc jasności dzienne...
Pogańskich mędrców nie było tam zgoła,
Coby sofizmem zaćmiewali czoła
I ujarzmili duchy przez pół senne...

Nikt na marmurze białym targowicy
Nie stawiał jeńcem męża ni dziewicy
Z wpół obnażonem, drżącem hańbą łonem...
Nikt nie rozdzielał matki z jej dzieciną,
Nikt na twarz starca, pomarszczoną, siną;
Nie pluł z cynikiem Xenem, ni Milonem...



∗             ∗


Nie, to nie były owe ciemne wieki,
W których bez Boga i prawa opieki
Ludzkość błądziła, krwią znacząc swe ślady...
Nie, to nie były te wieki zatrute,
Co mędrcom swoim dawały cykutę,
Nędznych helotów mnożąc zastęp blady...
Tam nie radzili wielcy myśliciele,[1]
By niewolników piętnować na czele,
Z bydłem u rzeki pojąc ich gromady.



∗             ∗


Nikt tam za okup wolności bliźniego
Nie wziąłby miny złota ateńskiego,
By ją heterze rzucić na wonności...
To był świat inny — chrześciański, nowy,
Co barbarzyństwa zrzuciwszy okowy,
Wiele i głośno mówił o wolności...
Stawiał świątynie, czcił Boga, kapłany,

Mnogie ustawy kreślił zadumany,
Prócz jednej tylko — ustawy miłości!



∗             ∗


Miał pyszne grody, pałace wspaniałe,
Zielone parki i muzea białe,
Gdzie grecka piękność skamieniała stoi...
Miał pełne gwaru i ciżby stolice,
Świetne salony, bogate dzielnice
I tłum, który się echem szczęścia poi...
Miał praw spisanych wielkie, grube tomy,
Nowe idee i postęp widomy...
I klucz od wielkich tajemnic podwoi...
Miał brzmiące hasła i cenne sztandary
Miłości bratniej, pokoju, ofiary;
To był świat ludzki, chrześciański, nowy...
Tylko były tam całe tłumy ciemne,
Życia bez jutra, wysiłki daremne,
I pochylone od zwątpienia głowy...
Tylko tam były smutne, blade twarze,
Ręce bez pracy — bez bóstwa ołtarze,
Piersi gryzione tajnych buntów jadem...
Tylko nie wszystkim świeciło tam słońce,
I tylko nędzarz ramiona mdlejące
Łamał w milczeniu ponad czołem bladem.



∗             ∗

Tylko nie wszystkich nakarmiał chleb ziemi,
I źródła wiedzy wodami żywemi
Nie wszystkie usta poiły spragnione...
Tylko tam były ubogie poddasza,
Gdzie śmierć nikogo z nędznych nie przestrasza,
Bo życie nosi cierniową koronę...



∗             ∗


Tylko krwią ludów spłynęły tam rzeki,
I tylko w błyskach leciały tam wieki,
Jako zmącona łez ludzkich kaskada...
Lecz świat był ludzki, chrześciański, nowy,
I dawno rzucił pogaństwa okowy...
Nie — to nie była grecka kolumnada!






  1. Ksenofont.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maria Konopnicka.