Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Po ogrodzieś się przechodziła. 398. z p. Lublinieckiego.
[195]
398.
z p. Lublinieckiego.
Po ogrodzieś się przechodziła,
Sukienkęś se unosiła,
Cobyś jéj se nie zrosiła,
Bo rosa była.
A pończoszki strykowane,[1]
Niciane, swojéj roboty,
A trzewiczki wyszywane,
Łańcuszek złoty.
Wszystko było szykowane,
Jakby było malowane,
Albo we formie ulane, —
Tyś jeno smutna.
O! czy ja was, pani matko,
W domu waszym miérzała,
Żeście mię za takiego
Hultaja dała?
O! kiéj wy do mnie przyjedziecie,
O wy mamuliczko moja,
O! toć on mnie wtedy mówi:
Żoniczko moja!
A jak skoro wy odjedziecie,
To on kijem po mym grzbiecie.
O wy mamuliczko moja,
Źle mi na świecie.
I patrzała w okieneczka,
Jako ślicznéj róży kwiat,
Wypłakała czarne oczka,
Zmienił się jéj świat.
Mocnyż, ty mój mocny Boże!
Któż mi teraz dopomoże
W téj mojéj ciężkiéj niewoli?
Któż mi serce zgoi?
|
- ↑ Z niemieckiego: gestrickt.