Pionierowie nad źródłami Suskehanny/Tom I/XIII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor James Fenimore Cooper
Tytuł Pionierowie nad źródłami Suskehanny
Wydawca Gubrynowicz i Schmidt
Data wyd. 1885
Druk K. Piller
Miejsce wyd. Lwów
Tłumacz anonimowy
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ XIII.
Nuż przyjaciele nalać szklanki żywo!

Jakże się pieni to wyborne piwo!
Ja całą beczkę wypić jestem gotów;

Idźcie więc torem tak zacnych przymiotów.
Pieśń pijacka.

W jednym z punktów przecięcia się dwóch głównych ulic Templtonu, stała jakeśmy już powiedzieli oberża pod Śmiałym dragonem. W początkach było zamiarem, ażeby wieś się rozciągała wzdłuż małego strumyka płynącego w dolinie, a ulica prowadząca od jeziora do akademii, winna była stanowić jej granice od strony zachodniej. Lecz przypadek częstokroć niweczy najlepiej ułożone plany. Chociaż dom pana Hollister, albo kapitana Hollister, jak go zwykle nazywano, był bowiem sierżantem milicyi okolicznej, wystawiony był wprost naprzeciw wielkiej ulicy w taki sposób, iż nie dozwalał jej się dalej rozciągać, przebywający jednak tę drogę pieszo, konno, a nawet powozem, poczytali za dogodniejsze w prostszej zmierzać linii, zamiast nakładania drogi, udając się przez boczną ulicę. Ztąd wynikło, że gdy ta droga więcej była uczęszczana, wkrótce więc stanęło kilka domów za oberżą, tudzież z drugiej strony ulicy, która tym sposobem dalej się rozciągnęła, aniżeli zrazu zamierzano.
Dwie niedogodności pociągnęła za sobą ta zmiana w planach założyciela Templtonu. Pierwszą z nich była, iż główna ulica stała się nagle zacieśnioną, ku środkowi; druga, iż Śmiały Dragon, po mieszkaniu sędziego, został budowlą najwięcej bijącą w oczy w całem miasteczku.
Ta okoliczność za dzielnym także wpływem charakteru gospodarza i gospodyni, zapewniła tej oberży wyższość, której wszelkie usiłowania jakiegokolwiek spółzawodnika odjąć nie mogły, a wszakże się kuszono o to właśnie w domu położonym na drugim rogu tejże samej ulicy. Był on drewniany, a co do budowy jego trzymano się rodzaju architektury będącego w modzie w Templtonie: dach i balustrada były naśladowaniem sędziowskiego pomieszkania. Okna wyższych pięter zabite deskami, gdyż budowla daleką była od zupełnego ukończenia, okna zaś dolnego mieszkania już opatrzone były szybami, a porządny ogień wewnątrz się widzieć dający, przekonywał o zamieszkaniu domu. ściana od przodu była wybieloną, lecz boczne i tylne grubo pociągnione na czarno. Przede drzwiami wznosiły się dwa wielkie słupy połączone w górze belką, u której był zawieszony ogromnej wielkości znak z drzewa w płaskorzeźbie wyro*biony, przedstawiający rozmaite emblemata wolnego mularstwa. Nad temi tajemniczemi znakami, widzieć się dawał, wielkiemi litery napis:

Kawiarnia Templtońska i dom zajezdny dla podróżnych.
A niżej: Habakuk Foot i Jozue Knapp.

To współzawodnictwo tem niebezpieczniejsze było dla Śmiałego Dragona, iż te straszne nazwiska widzieć się jeszcze dawały nad bramą, dwóch innych nowych w miasteczku zakładów, nad kramem kapelusznika i garbarnią. Lecz, czyli to prawda, jak niesie przysłowie: kto wiele obejmuje mało utrzymać zdoła, czyli też, że Śmiały Dragon zrobił sobie wziętość, jakiej nic na przyszłość zachwiać nie mogło, dosyć, że ta ostatnia oberża nie tylko mogła uważać za statecznie ją nawiedzających, sędziego Templa i jego przyjaciół, lecz utrzymała przy sobie prawie wszystkich mieszkańców, którzy nie figurowali jako dłużnicy w rejestrach Habakuka i Jozuego.
W wieczór, o którym mówimy, sierżant kulawy przezwany kapitanem Hollister i jego połowica, prawdziwy dragon, zaledwo wrócili z akademii, kiedy szelest nóg otrząsających śnieg przede drzwiami oznajmił przybycie kilku gości, co się zbierali bez wątpienia, aby obszernie pomówić o obrzędzie religijnym, na którym tylko co obecni byli.
Sala otwarta dla publiczności w oberży pod Śmiałym Dragonem, stanowiła przestronny pokój, ostawiony ze trzech stron ławkami, czwartą zaś prawie zupełnie zajmowały dwa kominy, ogromnego rozmiaru, zapełniając cały przedział, wyjąwszy po środku drzwi wejścia, i otwór bez drzwi, strzeżony palissadą w miniaturze, prowadzący do gabinetu przyzwoicie opatrzonego w szklanki i butelki. Pani Hollister z wielką powagą siedziała u wejścia do tej świątyni, kiedy mąż tymczasem poprawiał żarzący się ogień sporym kawałem drzewa opalonym z końca.
— Co tam mój kochany sierżancie, — rzekła gospodyni, — nie skończyszże raz z tym ogniem? Do czego się to przyda teraz, gdy się pali jak nie można lepiej? Postaw szklanki na stołach i przystaw do ognia garnek z jabłecznikiem zaprawnym imbierem dla doktora, wszakże wiesz, że on go zawsze pija ciepły. Urządź wszystko należycie, albowiem tego wieczora mieć będziemy majora, a może sędziego i Jonesa nie licząc Ben Pompy i palestry. Czuwaj aby niczego nie brakło i powiedz tej wietrznicy Judy, iż gdy ona czyściej nie będzie utrzymywała swej kuchni, niechybnie ją odprawię. Najlepiej zrobi, gdy się hultajka uda do kawiarni, tam nie wiele mieć będzie pracy. Lecz, wracając się do rzeczy, sierżancie, nie jestże to wielkie szczęście znajdować się na nabożeństwie i siedzieć sobie wygodnie, bez potrzeby wstawania nie wiedzieć wiele razy, jak tego wieczoru? Mistress Hollister, — odparł weteran, zajęty wykonywaniem rozkazów połowicy, — zawsze to jest szczęście tam się znajdować, bez względu czyli siedząc, stojąc lub klęcząc, jak kiedyś nam zalecał p. Whitefield[1] po całodziennym utrudzającym marszu czynić, kiedy on jak Mojżesz, wznosił ku niebu ręce. Lecz mówiąc o tej rzeczy, Betty, porządna to musiała być bitwa, którą Izraelici dnia tego wydali Amalecytom; zdaje się, iż stoczona była na równinie, albowiem napisano, iż Mojżesz wszedł na wysokość, aby jej być świadkiem, przywołując na pomoc broń modlitwy. I podług niewielkiego mojego sądu, Betty, ja mniemam, że Izraelici winni byli zwycięztwo konnicy, albowiem tekst mówi, iż Jozue wytępił nieprzyjaciół ostrzem miecza; z czego wnoszę, iż on nie tylko miał pod swemi rozkazami jazdę, lecz jazdę dobrze wyćwiczoną, co popieram słowy tekstu mówiącego, iż to byli ludzie wyborowi, to jest ochotnicy, zaciążni milicyą składający, rzadko się bowiem trafia, aby nowo zaciążni z dragonów umieli działać ostrzem szabli, i...
— Dajże mi pokój ze swemi tekstami, sierżancie. Czyliż potrzeba słów tylu na tak mało rzeczy? Niezawodnie Izraelici odnieśli zwycięztwo, albowiem sam Wszechmocny za nich walczył, jak to zawsze czynił, aż nim się go zaparli. A jeżeli Wszechmocny za nich walczył, do czegóż się przyda wiadomość, jakimi ludźmi dowodził Jozue? Milicyą! Niech mi Bóg przebaczy, że przeklinam! ona to właśnie była przyczyną śmierci dzielnego kapitana w dzień bitwy, o której wiesz. Gdyby nie była tchórzliwą, pewnieby odniósł zwycięztwo.
— Muszę ci powiedzieć mistress Hollister, iż żadne wojsko nie potykało się lepiej, jak lewe skrzydło milicyi w sprawie, o której namieniłaś; żołnierze ją składający zbierali się należycie, chociaż bez bębnów, co nie tak łatwo przychodzi, gdy trzeba być pod ogniem nieprzyjacielskim i oni się jeszcze dzielnie trzymali, kiedy kapitan upadł. Co się zaś tycze kapitana, jeśliby on wezwał szwadron dragonów milicyi, gdy zwoływał piechotę, pokazaliby nieprzyjacielowi, co to jest ostrze szabli, albowiem chociaż nie mieli oficerów patentowanych, jednak, mogę powiedzieć, iż ten, co im przywodził był w stanie wskazać, jak mają swą powinność wykonywać w praktyce, jak to czynił w teoryi.
Wymawiając te ostatnie słowa, sierżant weteran wyprostował się, przybrał znaczącą postawę i poprawił kołnierz.
— Wszystko to pięknie i dobrze sierżancie, lecz pomimo to, on umarł, wiele już lat temu. Dały nieba, iż dosyć żył, by oglądał prawdziwe światło! Prócz tego spodziewam się, że jest nagroda w niebie dla dzielnego męża, co za dobrą sprawę zginął. Jakkolwiek bądź jednak, biedny mu sprawiono pogrzeb, jak tylu innym co jednakowo z nim umarli. Lecz tu jest moja wiecha, i na niej niezawodnie podobny, a jeżeli oczy nie zupełnie są takie, ani jednego włoska nie braknie wąsom; i ja go przechowam dopóki ślósarz będzie mógł zrobić hak, by go zawiesić, na przekorę wszystkim kawiarniom Templtońskim i Stanów Zjednoczonych.
Trudno powiedzieć, jak daleko ta rozmowa doprowadziłaby szanowną parę, gdyby osoby otrząsające śnieg, na niewielkim pomoście u drzwi oberży, nie weszły w tej chwili. Za niemi postępowała ciżba mieszkańców rozmaitego stanu. Gospodyni z ukontentowaniem wkrótce postrzegła, wszystkie prawie ławki zapełnione.
Kiedy wchodzący dzielili się na rozmaite grupy, doktor Todd zajął miejsce na ławie z poręczeni, postawionej blisko jednego komina. Towarzyszył mu młodzieniec, którego ubiór aczkolwiek wielce zaniedbany pod względem ochędóztwa, okazywał atoli pewny wymuś. Odzienie jego z sukna zagranicznego, odmiennego było kroju, często wydobywał wielki srebrny zegarek francuzki, zawieszony na łańcuszku z włosów; miał w koszuli szpilkę z wielkim kamieniem fałszywym, i brał tabakę za każdym razem z tabakierki ozdobionej wizerunkiem kobiety.
Przez czas niejakiś gospodarz i gospodyni zajęci byli przygotowywaniem i podawaniem rozmaitych napojów, których żądano, jakie że po większej części były mieszaniną rozmaitych trunków, wymagały pewnej nauki a przynajmniej wprawy, co do swego składu. Szklanki nie były w wielkiem użyciu, w każdem gronie krążyło toż samo naczynie z ręki do ręki, aż nim obszedłszy koło i dosięgłszy końca, nie wróciło do tego, który pierwszy pić zaczął.
Gdy pierwsze ugaszono pragnienie, cząstkowa rozmowa zawiązała się w każdem kółku i prawie wszędzie toczyła się o rzeczy ważnego dnia tego wypadku, nabożeństwa w Templtonie podług przepisów kościoła episkopalnego. Lecz powszechne nastało milczenie w sali, gdy towarzysz doktora, jeden ze dwu adwokatów Templtońskich zapytał go w te słowa:
— Ale, żeby nie zapomnieć doktorze, prawdaż to, żeście tego wieczora ważną zrobili operacyą; żeś wydobył cały nabój z ramienia syna Nattego Bumpo?
— Tak jest — odpowiedział doktor z pewną obojętnością, lecz prostując się z powagą, — niby coś podobnego wykonałem u sędziego. Lecz to nie w porównaniu z tem, coby się przytrafić mogło, gdyby wystrzał ugodził w inną część ciała pełną życia, teraz zaś śmiem twierdzić, iż młodzieniec wkrótce zostanie wyleczonym. Lecz nie wiedziałem o tem, iż mój pacyent jest synem Nattego, to dla mnie nowina. Nie wiedziałem, iż Natty jest żonatym.
— Nie jest to konieczne następstwo, — odpowiedział jurysta z szyderskim uśmiechem. — Przypuszczam, iż wam wiadomo, że są istoty, którym my dajemy nazwanie filius nullius.
Czemużby to lepiej nie mówić czystym angielskim? zawołała pani Hollister. — Do czego się przyda gadać po indyjsku, w sali napełnionej jedynie chrześcianami, chociaż rzecz idzie o biednego strzelca, który zapewne nie więcej wart od dzikich?
— Jest to łaciński nie zaś indyjski język, pani Hollister, rzecze zwolennik Temidy spozierając naokoło z miną zupełnego z siebie zadowolenia, — doktor zaś Todd umie po łacinie, inaczej jakżeby mógł czytać napisy swych flaszeczek? Nie prawdaż doktorze, że umiesz po łacinie?
— Pochlebiam sobie, iż to jest język nie zupełnie dla mnie obcy, — odpowiedział Elnatan, starając się dobrą utrzymać minę, jakkolwiek wewnętrznie nie zupełnie był wesołej myśli. — Lecz panowie, — dodał obracając się do zgromadzenia — nie bardzo jest łatwy język łaciński i mniemam, iż wyjąwszy tylko pana Lippet, nie ma nikogo w tej sali, coby wiedział, iż far av.[2] znaczy po angielsku mąka owsiana.
Adwokat z kolei mocno był zafrasowany. Wiadomości jego w łacinie nie zbyt daleko sięgały, chociaż otrzymał stopień w uniwersytecie Stanów Zjednoczonych; dwie zgłoski wymówione przez towarzysza, były dla niego prawdziwym hebrajskim. Lecz ponieważ nierozsądnem byłoby pokazać się mniej uczonym od doktora, w zgromadzeniu gdzie się znajdowała wielka liczba jego klientów, odpowiedział uśmiechem potwierdzającym, który się zdawał przekonywać, iż oni tylko sami byli w stanie prowadzić rozmowę tak uczonym językiem i widząc wszystkich oczy na siebie zwrócone z wyrazem podziwienia, wstał, zasiadł przed kominem, zarzucił na ręce poły swej sukni i znowu śmiało począł rozmowę.
— Czyli to syn Nattego, czy syn do żadnej nie należący osoby, mniemam atoli, iż młodzieniec nie ścierpi, aby rzeczy się na tem skończyły. Żyjemy w kraju, gdzie prawa dla nikogo nie czynią wyjątku i chciałbym rozebrać pytanie, czyli człowiek będący, lub mieniący się być właścicielem stu tysięcy morgów ziemi, ma większe od innych prawo strzelać do kogokolwiekbądź. Co na to mówisz, doktorze Todd?
— Powiadam p. Lippet, — odpowiedział Elnatan, — iż młodzieniec wkrótce się wyleczy, jakem już mówił, albowiem rana nie skaleczyła żadnego istotnego organu, kula należycie została wydobyta, rana starannie obwiązana, a ztąd niebezpieczeństwo nie tak wielkie niżli być mogło.
— Co mi tam z tem wszystkiem? — odparł adwokat, — oto p. Doolittle, niech będzie sędzią. Jesteś urzędnikiem p. Doolittle, wiesz na co prawo zezwala a czego broni; tedy pytam was, czy myślisz, iż rana zadana człowiekowi palną bronią, jest rzeczą tak łatwą do zagodzenia? Przypuśćmy iż ten młodzieniec jest robotnikiem, rzemielśnikiem, że ma żonę i dzieci, iż familia potrzebuje pracy jego, by miała chleb do życia, i że kula zamiast przeszycia samych tylko mięśni, pozbawiła go możności używania ręki na resztę dni jego; pytam was wszystkich panowie, nie miałby-li on prawa w tem przypuszczeniu domagać się wynagrodzenia i znacznych opłat?
Ponieważ ostatnia część tego przemówienia stosowała się do całego zgromadzenia, Hiram mniemał z razu, iż łatwo się uwolnić od odpowiedzi. Lecz widząc, iż wszystkich oczy nań się zwróciły i przypominając, iż niedawno został mianowany sędzią pokoju, rozmyślił się w końcu, iż jego charakter urzędowy nie dozwalał mu milczeć, odpowiedział przeto z wyrazem powagi urzędniczej:
— Zapewne p. Lippet wiesz tak dobrze jak i ja, iż jeśli człowiek jaki rani drugiego wystrzałem broni ognistej, gdy to uczynił z zamiarem, gdy za ten czyn pod sąd będzie oddany i sąd przysięgłych uzna go winnym, natenczas zła to jest dla niego sprawa.
— Bardzo zła, — ciągnął dalej adwokat. — Prawo nie czyni dla nikogo wyjątku w kraju swobodnym. Jednem z największych dobrodziejstw jakieśmy winni swym przodkom, jest, iż tutaj wszyscy są równi w obliczu natury. I chociażby człowiek nabył ogromne własności bez względu na to, jakiemi sposoby, nie ma jednakże prawa przeciwić się ustawom równie jak najbiedniejszy z obywateli. Oto panowie mój sposób myślenia i zaręczam, iż jeśli młodzieniec dobrych mieć będzie doradców, potrafi z tej sprawy pozyskać to, czem będzie mógł hojnie zapłacić za bandaże. Słyszycie doktorze?
— Co do tego — odpowie Elnatan, który z powodu tej rozmowy siedział jak na szpilkach — mam słowo sędziego Templa w obecności... nie dla tego iżby jego słowo nie stało za wszystkie pisma w świecie, lecz dał mi słowo w obecności... obaczmy kogo, pana Le Quoi, ministra, majora, pana Jonesa, Beniamina, pani Pettibony i pary murzynów, w obec ich wszystkich powiedział, iż jego to kieszeń mnie zapłaci.
— Zrobiłże wam tę propozycyą przed, czyli po operacyi? — zapytał adwokat.
— Przed, czy potem wszystko jedno — odpowiedział doktor — lecz pewien jestem, iż mi ją uczynił wprzód, nim się dotknąłem ramienia młodzieńca.
— Lecz zdaje się, iż wam powiedział, że kieszeń jego zapłaci — rzekł Hiram Doolittle ze złośliwym uśmiechem. Któż mu więc wzbroni odjąć kieszeń i wam ją oddać ze sztuką sześciu pensów? Wypełniłby swą obietnicę w oczach prawa.
— Bynajmniej — zawołał Lippet — będzie to wybieg, za który prawo wymierzy sprawiedliwość. Potrzeba, aby doktor odebrał quid pro quo. Kieszeń w przypadku, o którym dopiero mowa, powinna być uważana za część nie odzieży, lecz własnej osoby czyniącego obietnicę. Utrzymuję, iż doktor może wytoczyć przeciw sędziemu proces w tej mierze i jeśli nie otrzyma polubownym sposobem satysfakcyi, tedy biorę na siebie staranie o wymierzenie mu sprawiedliwości z zapewnieniem, iż nic go to nie będzie kosztować.
Doktor nic nie odpowiedział na to przełożenie, lecz rzucił wzrokiem naokoło siebie, jakby chcąc policzyć tych, których tym sposobem mógłby wezwać na świadectwo dla stwierdzenia tej obietnicy, jeśli kiedykolwiek tego okazałaby się potrzeba.
Podobny przedmiot rozmowy o procesie, mającym się wytoczyć przeciw sędziemu Templ, nie był tej natury, by rozwiązał język wielu ochotników do mówienia w sali otwartej dla publiczności w celniejszej oberży Templtonu. Nastąpiła zatem chwila milczenia, w ciągu której drzwi się otworzyły i ujrzano wchodzącego samego Natty Bumpo.
Stary strzelec niósł na ręku nieodstępną swą towarzyszkę długą strzelbę. Nie zdjąwszy czapki, nie zwracając uwagi na kogokolwiekbądź, posunął się ku kominowi i usiadł pod kapturem na kupie pniaków drzewa, przeznaczonego do podniecania ognia. Niektórzy zadawali mu rozmaite pytania względem zwierzyny, jaką od niedawnego czasu spolował, na które odpowiadał zupełnie obojętnie. Lecz gospodarz, który wszedł z Nattym w ściślejsze związki, gdyż obaj byli dawnymi żołnierzami, przyniósł mu sporą miarę napełnioną nie wiem jakiego rodzaju płynem, a sposób w jaki strzelec przyjął tę ofiarę, mógł dać poznać, iż nie była dlań nieprzyjemną.
Tymczasem adwokat rozpoczął na nowo przerwaną rozmowę i obracając się do doktora Todd, rzekł:
— Świadectwo murzynów nie może być przyjęte przed sądem, albowiem są niewolnikami i zdają się należeć do pana Jonesa. Lecz znam sposoby, jakiemi otrzymać można sprawiedliwość, bądź to od sędziego Templa, lub od kogokolwiek, co pozwala sobie strzelać drugich i dla tego nie będzie potrzeby wytaczać sprawy przed Sąd błędów.
— A to będzie najsławniejszy błąd — zawołała gospodyni — rozpoczynać proces z sędzią Templ, który ma worek wyrównywający długością najwyższej z sosen rosnących na naszych górach. A zresztą nie jestże to człowiek najprzystępniejszy w święcie, skoro go kto tylko zażyć dobrze potrafi? Mąż to dzielny pan sędzia Templ i człowiek słuszny i człowiek któremu grozić nie potrzeba, by to zrobił, co sprawiedliwość nakazuje. Jedno mam względem niego tylko do wyrzucenia, iż w rzeczy swego sumienia, wielce jest obojętnym; ani metodysta, ani papista, ani presbiteryanin, ani... słowem nie wiedzieć co z niego; kto zaś nie walczy pod chorągwią kościoła wybranego na tym świecie, temu się słusznie lękać należy, aby w drugim nie był przymuszony stawie się na przegląd z małą liczbą wybranych, jak powiada mój mąż, którego nazywacie kapitanem. Co do mnie bowiem, ja tylko znam jednego kapitana na to nazwanie zasługującego, co wystawiony jest nad moją oberżą. Niezawodnie Natty nie będziesz do tyla nierozsądnym, byś miał wbijać temu młodzieńcowi do głowy, aby szukał sprawiedliwości w tej sprawie, będzie to gorzej dla niego i dla ciebie, aniżeli ów wystrzał. Powiedz mu, iż może tu przychodzić pić darmo ile zechce, nim ramię się jego nie zgoi.
— Oto prawdziwa szlachetność — zawołało razem dwadzieścia ust na tę wspaniałomyślną ofiarę pani Hollister; kiedy tymczasem Natty, o którym można było przypuszczać iż nie mógł słuchać o ranie zadanej jego młodemu towarzyszowi obojętnie, roztworzył swą gębę w całej jej szerokości, by się zaśmiać w milczeniu jemu właściwym sposobem.
— Wiedziałem dobrze — rzekł w końcu — iż sędzia nic dobrego nie zrobi ze swą strzelbą, kiedy wysiadał z powozu. Jednę tylko widział strzelbę, co ku dobremu służyła, była to fuzya francuzka zwana zwykle canardiere (na kaczki) której rura dwakroć prawie dłuższą była od tej oto. Takie ona, jakem widział, rozpościerała zniszczenie co do zwierzyny na wielkim jeziorze, iż trzeba było łódki dla jej przewiezienia. Kiedym z Sir Wiliamem szedł przeciw Francuzom ku twierdzy Niagara, nieznano innej nad długą strzelbę, jaką jest ta, a to jest dzielna broń w rękach człowieka umiejącego nabijać i mającego oko pewne. Kapitan wie, jakeśmy się ucierali z Francuzami i Irokezami w tej wojnie. Szyngaszguk, co po angielsku znaczy Wielki Wąż, stary John Mohegan, jeśli tak lepiej wolicie, co mieszka ze mną w jednej chacie, był wielkim natenczas wojownikiem, i on wam mógłby wszystkie rozpowiedzieć szczegóły. Zręczniejszy jednak był do tomohawku[3] niż do fuzyi, i gdy jeden lub dwa razy wystrzelił, o niczem więcej nie myślał, jak tylko by się postarać zaraz o czupryny. Niestety, minęły te szczęśliwe czasy. Wtenczas od Mohawku aż do warowni, trudno było znaleźć ścieżkę, kędyby mógł przejść koń objuczony, a cała trudność zachodziła w wyborze zwierzyny. Dzisiaj cały kraj odkryty, wszędzie widzisz wielkie drogi i gdyby stary mój Hektor nie miał tak dobrego węchu, nie raz całe dni trawiłbym nie znalazłszy ani sztuki zwierzyny.
— Zdaje mi się Natty — rzekła gospodyni — iż nie bardzo pochlebne dajesz swemu towarzyszowi nazwisko, mianując go jednem z imion złego ducha, zwłaszcza, że stary John bynajmniej dzisiaj nie jest podobny do węża. Lepiejbyś uczynił, zowiąc go Nemrodem, tem bardziej, iż to jest imię chrześciańskie, co się znajduje w Biblii. Czytał mi z niej sierżant rozdział, gdzie jest o nim mowa, wieczorem przed dniem, w którym miałam pójść do kościoła po połogu, a o tem się nie zapomina, co się przeczyta w tej księdze.
— Stary John i Szyngaszguk byli ludzie zupełnie różni — odparł Natty, wstrząsając głową na to melancholiczne przypomnienie — podczas wojny 58-go, był on w południu dojrzałości i o trzy cale wyższy odemnie. Gdybyście go widzieli o poranku dnia tego, w którym zwyciężyliśmy Dieskau, przyznalibyście, iż piękniejszej nad tę skórę czerwoną, nie można widzieć. Był on aż do pasa nagim i ozdobiony malowaniem... nie, nikt nigdy piękniej nie wyglądał. Twarz z jednej strony była czarna, z drugiej czerwona, reszta ciała żółta. Głowę miał ogoloną, prócz kosmyka na samym wierzchu, na którym widzieć się dawała kita z piór orlich, tak jaśniejących, jak gdyby były wyciągnięte z ogona pawia. Nakoniec, z jego postawą dzielną i wyniosłą, nożem wielkim do płatania i tomahawkiem, bardziej wojennej nad jego, nie można było widzieć postaci. I dla tego dzielnie odegrał swą rolę, nazajutrz po bitwie widziałem trzynaście czupryn na jego kiju przywiązanych. I on je pozyskał godziwym sposobem, albowiem nie taki to był człowiek Wielki Wąż, by miał odzierać nieprzyjaciela, którego nie zabił własną ręką.
— Dobrze więc, dobrze, bić się, zawsze to jest bić się — rzekła gospodyni — nie idzie o to, jak, gdyż na to są rozliczne sposoby, lecz tego nie lubię, iż odzierają skórę z głowy zabitych i nie sądzę, by do tego upoważniała Biblia. Spodziewam się sierżancie, żeś nigdy nie pomagał w podobnej sprawie?
— Moją powinnością było stać w szeregu — odpowiedział Hollister — oczekiwać tam kuli lub bagnetu. Byłem natenczas w twierdzy, a że rzadko wychodziłem, nie często widziałem dzikich, którzy tylko mały bój wiedli na skrzydłach. Przypominam sobie jednakże, iż słyszałem mówiących o Wielkim Wężu, jak go nazywano, był to bowiem sławny wódz, i nigdy się nie spodziewałem widzieć go kiedyś, jako cywilizowanego i chrześcianina pod nazwiskiem starego Johna.
— Został on chrześcianinem przez braci Morawskich, którzy się zawsze na zgubę wnęcali między Delawarów — rzekł Natty. Mojem zdaniem, gdyby dzikich zostawiono w spokojności, nie przyszlibyśmy do tego, czem jesteśmy. Te góry należałyby jeszcze do prawego ich właściciela, nie nadto starego, by nie mógł dźwigać takiej, jak ta strzelba i mającego oko pewne. On zostawiłby kraj w takim stanie, jaki mu przyrodzenie wskazało i...
W tem szelest przede drzwiami, przerwał mówiącemu i w tejże chwili nowe towarzystwo weszło do pokoju.





  1. Whiteffeld był jednym z liczby apostołów metodyzmu i udał się do Ameryki dla rozszerzenia zasad swej sekty.
  2. Far. av. farina avenae. Doktor używa w rozmowie skróceń jak w stylu swych recept.
  3. Rodzaj maczugi u Indyan.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: James Fenimore Cooper i tłumacza: anonimowy.