Tak mię do ziemi stary ów przygniata Win moich ciężar, że raz strach mię przejmie: Czym ja przypadkiem nie jest już w rozejmie Z tym, przez którego wieczna jest zatrata.
W sam czas, na szczęście, Pan mię mój, jak brata, Do łona swego wzywać jął uprzejmie — Cóż, gdy Go znagła oczom mym odejmie Rażąca wszelki wzrok promienna szata!
Głos jeszcze tylko brzmi w błękitnej głębi: — O! do mnie smutni lub strudzeni w drodze, A ja pocieszę was, a ja ochłodzę! —
Gdyby mej duszy dano lot gołębi Zrządzeniem Łaski lub Miłości jakiej — Ku Panubym się wzbił w nadziemskie szlaki! —