Tak mię cudnemi przeraża oczyma, W których z miłością śmierci związek ścisły, Że pierzcham od niej, jak łzami zachłysły Dzieciak, gdy sądzi że karę otrzyma.
Lecz niema stromych skał, ni gór olbrzyma, Gdziebym nie spotkał tej, dla której zmysły W miłością wrzący szał mi się rozprysły — Choć w głaz mię wryła, w którym mieszka zima.
Że mi nie zawsze szczęście jest jedyne Zbliżenia szukać z tą od której ginę, Czyż mi to liczyć za tak ciężką winę?
Bowiem w te miejsca wrócić z tak daleka, W których zranione serce krwią ocieka, Jest niemal próbą ponad siły człeka! —