Miłości! która czytasz w myśli człeczej, I szlak znasz stromy co ku szczęściu wiedzie, Tajników serca mego przyjm spowiedzie, W których usłyszysz dziwcie skryte rzeczy.
To, zaczem gonię, w pilnej mając pieczy, Słusznie przedemną dotąd szłaś po przedzie — Lecz dziś, że mniej dbasz o mnie w mojej biedzie, Za to strudzony duch ci mój złorzeczy.
W snach ja oglądam ową jasność złotą, Ku której muszę z trudem iść na jawie, Gdyż brak mi lotu który tobie służy;
Więc lepiej może nie bądź ze mną dłużej — Bo się nareszcie własną żądzą strawię, I ta inna wzgardzi co jest mą tęschnotą!—