Pewny Rabin w Talmudzie kąpiąc się po uszy
cierpiał, że go pchła gryzła, w końcu się obruszy.
Dalej czatować, złowił. Siedzi przyciśnięta,
Kręci się, wyciągając główkę i nożęta.
»Daruj, Rabi, mądremu nie godzi się gniewać...
O święty synu Lewi, nie chciej krwi przelewać!«
»Krew za krew! — wrzasnął Rabin — Beliala płodzie!
Filistynko! na cudzej wytuczona szkodzie!
Mrówki mają śpichlerze; pracowite roje
znoszą miody i woski, a trucień napoje.
Ty się jedna śród ludzi z liwerem uwijasz,
pijaczko tem szkodliwsza, że cudze wypijasz!«
Zakończył; i gdy więźnia bez litości dłabi
pchła konając pisnęła: »A czem żyje Rabi?«