Panowanie Augusta III
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Pamiętniki do panowania Augusta III. i Stanisława Augusta |
Wydawca | Antoni Woykowski |
Data wyd. | 1840 |
Druk | W. Decker i Spółka |
Miejsce wyd. | Poznań |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
O początkach panowania Augusta III. niepiszę, bo w tych byłem dzieckiem, anim wziął przed się pisanie dawniejszych dziejów, tylko tych, które się za używaniem rozumu mojego zdarzyły. To jedno przytaczam, co ulgnęło w moją młodą pamięć: że w dzień koronacyi Augusta III. w Krakowie odprawionéj, po wszystkich miastach publicznych, z rozkazu rossyjskiego, była palona illuminacya. Każdy mieszkaniec musiał oświecić okna domu swego. Niebyła to tak przednia illuminacya, jaka dała się widzieć palona Stanisławowi Augustowi (o któréj będzie w swojém miejscu), ale tylko świeczki łojowe i lampy takież wystawiono w oknie na prostéj deseczce; a w niektórych pałacach świece woskowe i lampy oliwne, bez żadnych figur malarskich i snycerskich. Ktoby zaś niepalił świeczek przynajmniej dwóch w oknie, byłby poczytany za nieprzyjaciela króla Sasa, a partyzanta Leszczyńskiego, i jako taki źle od Rossyan traktowany; dla tego najuboższy gospodarz wolał stracić dwie świeczki, niż nabyć na grzbiet sto knutów czyli batożków. Ta illuminacya zaczęła w wieczór trwała do wypalenia się świec.
Drugi obmiot, który do dziś dnia nieuszedł z pamięci mojej, był następujący: Żołnierze rossyjscy, uiający kordygardę w domu rodziców moich, nalawszy wody w dużą misę, śledzia surowego z łuską w drobne kawałki pazurami szarpiąc w tęż wodę wdrobili, potém sucharów podobnież nadrobili, a nażegnawszy się nad nią i nakiwawszy, z wybornym apetytem owe zupę jedli. Pieniądze kopijkami zwane nosili w gębie między wargą spodnią i zębami. Gdy mieli co jeśdź lub pić, owe kopijki brali do ręki. Grubsze zaś pieniądze chowali w kieszeniach. Niechlujstwo ich w jedzeniu, piciu i odzieży było aż do obrzydzenia: rozrabiając w dzieży ciasto na chleb, z którego potém robili suchary; takim chlebem albo sucharami wcale się niebrzydzili. Oficerowie niżsi, wyjąwszy sztabowych, mało co byli ochludniejsi od gminnych sołdatów; dla uniknienia gadu, używali koszul kitajkowych rozmaitego koloru, w któréj materyi ile śliskiéj robactwo niekowane, nie tak łatwo jak w płótnie utrzymać się mogło, i kitajka nie tak często prania potrzebowała.