Pamiętniki nieznajomego/Tom drugi/30 Czerwca

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Pamiętniki nieznajomego

Tom drugi

Wydawca Księgarnia Gubrynowicza i Schmidta
Data wyd. 1872
Druk Kornel Piller
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom drugi
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cała powieść
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

30. Czerwca.

Pięć dni bawiliśmy znowu u podkomorzego, przepędziłem je prawie ciągle z Cesią na przechadzkach, na oglądaniu gospodarstwa, na rozmowach długich. Co dzień więcej ją cenię. Trzeba ją znać bliżej, blisko, poufale, aby pokochać; z pierwszego wejrzenia fałszywie ją osądziłem. Głębokie uczucie, zdrowy rozsądek kryją się pod jej pozorną prostotą. Skromna, dobra, cóż winna, że jej wychowanie nie rozwinęło? Może jeszcze-by zakwitł ten pączek pod słońcem ożywniejszem?
Mówiliśmy kilka razy o Marji, słuchała ze łzami opowiadania mojego; a gdym skończył szepnęła: — Nie płacz jej, poszła szczęśliwa na lepszy świat; a wiele na pozór jaśniejszych losów, ciemno i brudno przy jej życiu i śmierci by się wydały! Dobrze jest umrzeć tak kochaną i żałowaną.
— Przyszło-by ci łatwo kuzyneczko nie umierać ale żyć tak kochaną jak ona. Tyś warta tego.
— Ja? o! mój Julku — odpowiedziała — któżby tak pokochał biedną, prostą wiejską dziewczynę? A potem, ona mogła być przekonaną, że ją kochałeś dla niej; mnie wszyscy udają przywiązanie dla tych nieszczęśliwych pieniędzy.
— O! nie posądzaj-że Cesiu.
— Po co tu posądzać, kiedy to tak jawne! — Zamilkłem.
— Jednemu tobie bym uwierzyć mogła — dodała.
Żywy rumieniec twarz jej pokrył, a ja całując rączkę, wesoło odpowiedziałem: — Pamiętaj, może ci to przypomnę.
Zmięszani byliśmy oboje.
Gdybym myślał się kiedy żenić, nie uczyniłbym pewnie innego wyboru nad nią. Po moich ideałach, to pierwsza kobieta, co z ziemią i rzeczywistością pogodzić może.




Wieczorem.

Podkomorzy zwierzył mi się, że hrabina O... swata swojego syna do jego córki. Stary zdaje się nie bardzo temu przeciwny; oczekują pretendenta, aby kota w worku nie targować. Odjeżdżam do domu, nie chcę być przytomnym tej niedorzecznej jarmarkowej wizycie. Mówiłem o tem Cesi, potrząsnęła głową i odezwała się stanowczo: — nic z tego nie będzie.
— A jeśli ojciec tego zechce?
— Wyproszę się u niego.
— A jeśli ci się podoba?
— O! co to, to być nie może.
— Czemu siostrzyczko? miałżeby już kto inny?...
Zarumieniła się bardzo i śmiejąc się przerwała:
— Wiesz, zgadłeś.
— Doprawdy? ktoś inny? I dawnoż?
— O dawno! Julku, bardzo dawno. Ale — dorzuciła smutniej — z tego nic nie będzie, on na mnie i patrzeć nie chce.
— Powiedz-że mi tę tajemnicę całą.
— Nie mogę.
Nic od niej dowiedzieć się nie mogłem; któżby to był taki?






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.