Pamiętnik (Brzozowski)/4.I.1911

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Brzozowski
Tytuł 4.I.1911
Pochodzenie Pamiętnik
Redaktor Ostap Ortwin
Wydawca Anna Brzozowska, E. Wende i S-ka
Data wyd. 1913
Druk Drukarnia Narodowa w Krakowie
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


4. I.
Wczoraj skończyłem I-y tom mojej powieści[1]. Były już chwile, gdy byłem zrozpaczony, wydawało mi się bowiem, że wszystkie te postacie są nieuleczalnie papierowe i nie obchodzą mnie ani trochę. Ale wczoraj nastąpiła znowu ta rzecz tak trudna: ustalił się obieg krwi pomiędzy mną, a dziełem. Są rzeczy, które miały racye być wypowiedziane. Chciałbym dziś wejść w inne widzenie życia, ale nieprawdą będzie, gdy będą mówili, że ta powieść nie posiada własnego swego ujęcia życiowej rzeczywistości. Wolałbym, by to ujęcie było inne, a raczej jest już ono we mnie dziś inne, ale moje pisanie pozostaje zawsze poza mną i wyraża to, co jest moją przeszłością. Możnaby stąd nawet wyprowadzić zarzut przeciwko niemu, że uwstecznia mnie ono i przeważnie jestem skłonny wierzyć w coś podobnego nietylko u samego siebie, ale i wogóle. U ludzi żyjących silnem moralnem życiem, to jest przeistaczających się, artyzm jest zawsze powrotem, lub zatrzymaniem: coś co było już nami, lub choćby nawet jest, ale w każdym razie coś, co nie jest czystym dynamizmem tworzenia własnej istoty, leczenia jej, przebudowania, — utrwala się tu. Artyzm zależny jest od pierwiastków, które zmieniają się najwolniej, od wzruszeń i czuć i ich połączeń z naszą auto-sympatyą, stanowiącą moment popędu do auto-impresyi. Gdy więc zaczynamy pisać, ożywia się w nas i uzyskuje przewagę nad nami nie wola — lecz natura: natura staje się wolą. W tych więc momentach jest już i etyczne usprawiedliwienie artyzmu. Chroni on od jednostronności, wolą w niej staje się nawet wbrew nam samym, to, czegobyśmy nie chcieli, nie śmieli uczynić wolą. Samowiedza nasza się zaostrza i o ile tylko prąd życia jest w nas silny, wychodzimy z tego powstrzymania silniejsi, głębiej i szerzej wierni samym sobie. Stąd jednak i ta właściwość, że jestem bezsilny wobec tego, com napisał. Nie mogę wracać. Jest każda rzecz tylko raz dla mnie. Stan i usposobienie, niewątpliwie wykluczające doskonałość, ale Blake nie był w stanie nigdy poprawić swych rzeczy. Mam nadzieję, że nadejdzie i w mojem życiu okres tworzenia spokojnego, ale będzie to nie wcześniej, aż gdy wżyję się całkowicie w prawdę. Wtedy gdy już dokona się proces przeniknięcia wzajemnego etyki, psychofizyologii (rozumiem samego siebie, gdy to piszę), będę mógł pisać inaczej. Teraz napróżno byłoby marzyć o estetyce innego typu. Muszę jeszcze iść śladami Dostojewskiego.
Browning dlatego jest tak pożyteczny dla mnie, że jest spokrewniony z Dostojewskim, a przecież o wiele bardziej zabezpieczony. To zabezpieczenie nie koniecznie jest wyższością. W każdym razie zastanowienie się nad tem, gdzie jest granica między tymi dwoma twórcami, jest konieczne.
Krytyk dzisiejszy jest jak Sokrates, tylko że zamiast małego ateńskiego światka – ma całą ludzkość.





  1. Mowa o 1-ym tomie „Dębiny“, wydanym pod tytułem „Sam wśród ludzi“. Po wyjściu książki w trzy miesiące później pisze autor o niej w liście z 21. IV. 1911:
    »Bardzo się lękam o los tej książki, zwłaszcza póki II. część jej nie dopełni i nie wytłómaczy; obecnie mam wrażenie, że nerwy i arterye wloką się po ziemi w sposób zgoła nie estetyczny«.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Ostap Ortwin, Stanisław Brzozowski.