MATKA PRZECHODZI RZEKĘ
idzie krucha matka po lodzie nie załamuje się czy wytrzyma ten lód pod sobą nie pęknie na porannej kopii powietrza ostrze mrozu a na skórze lodu z jej dreszczu kropla potu tak to kruchość posuwa sól swoją w moich kościach tak to cyrkiel przeręblę przenosi do przerębli
NAKLEJANIE SKÓRNYCH LISTEWEK
RACHUNEK KWANTYFIKATORÓW perspektywy mierzone pępowiną czasu pękają za zakrętem z miar obłych jedynie uścisk przenosi swą krzywą na prostą i to już wszystko co ma się w węzełku