PRZYGOTOWANIA
jestem ciemny w swoim ogniu założeń
i zezująca ręka mnicha nocy
dorzuca polano mojej pierwszej kości
która boli samopas
tak daleko od przedmiotu rany
a tymczasem dochodzi do nas ziemia
staje wodzi krwią po twarzy
czekam na pierwszy cios
rzemiennej ręki zorzy
wiem to pasowanie mego strzelistego konia krwi
jest konieczną ostrogą biegu
kto do światła staje bez pokory
powalają go mydliny
jego własnej piany
spokojnie mój koniu mówię
do drzewa
by się nie spiął po koronę
nie ma mowy przed ciosem
o zwycięstwie
i to że nieco stajemy w rozkroku
nad zapartą w nas ziemią
jest zauważone mój przyszły samuraj
co ma mnie ściąć z ramienia
spostrzega się że jest przedwczesny
wyciąga więc piszczałkę ze swych lędźwi
i gra patrząc w rąbek wschodzącego świtu
i po mojej stronie
więc to nie ten dochód
i jest to chwila kiedy śmierć
trzymająca w paszczy
zrywające się wiecznie skrzydło nike
z zębów je wypuszcza i to skrzydło
trzykroć się obraca w gęstniejącym słońcu
ZNAK DYSJUNKCJI
nieustępliwa miękkość pulsu
wzmacnia wał mięsny
przed naporem odpowietrzenia
we wzorze tlenu uwyraźnia się
coraz twardsza litera ust
czy oddychasz wtedy czy odrywasz
inne usta lgnące do oddechu
kalka logiczna
ZNAK IDENTYCZNOŚCI
bądź okrutny
jak żaden z bogów
który nauczył noża
i wnętrzności podczas
tańców w wątrobie
jaki język może go
przerazić tylko własny
z jego ust wycięty