Odebranie młota

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor anonimowy
Tytuł Odebranie młota
Pochodzenie Obraz literatury powszechnej
Redaktor Piotr Chmielowski,
Edward Grabowski
Wydawca Teodor Paprocki i S-ka
Data wyd. 1895
Druk Drukarnia Związkowa w Krakowie
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Kazimierz Brodziński
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

2. Odebranie młota.

Thor się obudził, nie znalazł młota,
Szuka daremnie, gniewny się miota,
Potrząsa brodą, dłońmi silnemi
Rzuca wokoło, gniewny syn ziemi.
I taką mową do Loka mówi:
— Usłysz przygodę zaszłą Thorowi!
Niebu i ziemi zbrodnia nieznana!
Oto skradziono młot Asa pana.
Poszli do Fryggi błyszczącej sali,
I taką mową z nią rozmawiali:
— Obdarz mnie, Fryggo, ptaszęcym lotem,
Bo muszę śpieszyć za Thora młotem.


Frygga.

— Żądaj ode mnie srebra i złota,
Wszystko mieć będziesz, a szukaj młota. —
Szybkiemi pióry, leci Lok z góry
I wnet się z granic bogów dostaje,
Między olbrzymie przybywa kraje.
Thrym, król olbrzymów, siedzi na górze,
Wiąże psom swoim złote obróże,
I koniom rżącym na głuche niwy,
Czesze ogony i gładzi grzywy.


Thrym.

Cóż robią duchy, co bogi w niebie
Co w kraj olbrzymów sprowadza ciebie?


Loke.

Duchom i bogom biada i trwoga!
Powiedz, czyś młota nie widział boga!


Thrym.

Jam go zakopał dłońmi własnemi,
Leży mil osiem głęboko w ziemi,
Ale go w niebie nikt nie posiędzie,
Póki mi Fraja żoną nie będzie.

Szybkiemi pióry pędzi do góry,
Wnet Lok zostawia olbrzymie kraje,
I w grodzie bogów z piorunem staje;
W dworcu Thor drogę zaszedł posłowi
I taką mową do niego mówi:
— Jeśli poselstwo dobrze sprawione;
Powiedz z powietrza wieści pragnione,
Często siedzącym urywa się mowa,
Często leżących kłamliwe są słowa.


Loke.

Nie nadaremne moje szukanie,
Thrym, król olbrzymów, ma twój młot, panie!
Rzekł, iż go w niebie nikt nie posiędzie,
Póki mu Fraja żoną nie będzie.
Wnet oba poszli do Frai sali
I taką mową z nią rozmawiali:
— Frajo! wdziej szaty weselne twoje,
Do Jetunhejmu pójdziem oboje!
Fraja zgrzytnęła, wstrzęsła się cała
Posada bogów pod nią zadrżała:
— Jeśli co Fraję w tę podróż skłoni,
Rzekną, że ona za łożem goni.
Wszyscy do sali przyszli bogowie
I z boginiami w długiej rozmowie,
Myślą i radzą, godzą się, kłócą,
Jak młot, Thorowi wzięty, powrócą,
Aż Hejmdall wyrzekł światłem odziany,
On znał już wszystko, jak inne Wany:
— Thor niech w niewieści strój się osłoni,
Klejnot błyszczący weźmie do dłoni,
Niech wiązka kluczów będzie mu dana,
Szata niewieścia słoni kolana,
W drogie kamienie strojny wokoło,
Niechaj przepaską okoli czoło.
Kiedy tę mowę słyszą bogowie,
Thor, bóg przeważny tak do nich powie:
— We wszystkich Asach szydny śmiech wzniecę,
Gdy na mnie zoczą szaty kobiece.
Na to rzekł Loke, syn Laufejowy:
— Milcz lepiej, Thorze, z takiemi słowy;
Jeśli wrócony młot ci nie będzie,
Wnet ród olbrzymów Agard posiędzie.

W niewieście Thora ubrano szaty,
Rękę ozdobił w klejnot bogaty,
I wiązka kluczów była mu dana,
Szata weselna słoni kolana,

W drogie kamienie strojny wokoło,
Świetna przepaska okola czoło.
A na to Loke, syn Laufejowy,
Z takiemi jeszcze ozwał się słowy:
— Ja służebnicy wnet szatę kładę,
Do Jetunhejmu z tobą pojadę.
Z paszy na dworzec spędzają kozły,
Gdy Thora szybko w Jetunhejm wiozły,
Jęczały góry, trzeszczały skały,
Płomienie ziemię obejmowały.
Na to król Thursów tak zapowiada:
— Wstańcie olbrzymy, spędzajcie stada
Bo z Noatunu w hołdzie od Thora
Do mnie przybywa Nierda córa.[1]
I złotorogie spędzają woły,
Każe słać łoże olbrzym wesoły.
— Mam ja bogactwa nieocenione,
Zbywało tylko Frai za żonę.
Wczas przed wieczorem stoły nakryją,
Olbrzymy jedzą i piwo piją;
Jeden największy olbrzym u stołu,
Zjadł ośm szczupaków, całego wołu,
Wszystkie łakocie dla bogów rodu,
Mąż Sifi[2] wiadro wyciągnął miodu.
Na to Thrym olbrzym zachmurzył lice,
— Kiedyż, rzekł, tyle jadły dziewice?
Gdzie narzeczone boskiego rodu,
Tyle przed ślubem wypiły miodu?
Wtem się przybliża chytra służąca
I do rozmowy zdradnie się wtrąca:
Osiem dni całych Fraja nie jadła,
W żądzy, by z Thrymem do stołu siadła,
Gdy Thrym zalotny chciał tknąć zasłony,
Odskoczył — wszystkie wstrzęsły się strony,
Jakim, rzekł, gniewem Frai twarz błyska?
Zda się, że z oczu płomienie ciska.
Wtem jeszcze bliżej staje służąca,
I do rozmowy chytrze się wtrąca:
— Osiem dni całych Fraja nie spała,
Na Jetunhejmu łoże czekała.
Na to olbrzyma siostra przybywa,
O dar weselny surowo wzywa:
— Daj mi z tej ręki złote pierścienie,
Jeżeli łaskę moją masz w cenie.
Wtedy król Thursów ten rozkaz daje:
— Młot mi przynieście, niech uczczę Fraję,
Złóżcie miazgacza na Frai łonie,
Niechaj nas Wary[3] poświęcą dłonie.
Rozśmiał się w sercu Thor ucieszony,
Kiedy zobaczył młot swój wniesiony,
Chwyta go, naprzód mści się na Thrymie,
Potem druzgoce ludy olbrzymie.
Tej, co wołała o dar weselny,
Siostrze olbrzyma dał cios śmiertelny,
Piorun jej błysnął na miejscu złota;
Tak syn Odina wrócił do młota.

(Kazimierz Brodziński).




  1. To jest: Freja, Frygga;
  2. Thor.
  3. Obietnicy.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: anonimowy i tłumacza: Kazimierz Brodziński.