Od przewrotu listopadowego do pokoju brzeskiego/Powstanie Korniłowa

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Lew Trocki
Tytuł Od przewrotu listopadowego do pokoju brzeskiego
Wydawca Stowarzyszenie Spółdzielcze „Książka”
Data wyd. 1920
Druk L. Bogusławski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Anonimowy
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Powstanie Korniłowa.


W końcu sierpnia rozegrało się powstanie generała Korniłowa. Zjawiło się ono jako bezpośredni skutek zmobilizowania sił kontrrewolucyjnych i otrzymało energiczną pobudkę w ofensywie 1-go lipca. Na wielce wychwalanej konferencji moskiewskiej w połowie sierpnia Kierenski usiłował stanąć w środku pomiędzy elementami cenzusowemi a drobnomieszczańską demokracją. Bolszewików uważano wogóle za stojących poza „legalnością“ w kraju. Przy burzliwych oklaskach cenzusowej połowy konferencji i zdradzieckiem milczeniu demokracji drobnomieszczańskiej Kierenski groził bolszewikom krwią i żelazem. Ale histeryczne krzykactwo i groźby Kiereńskiego nie zadowoliły bynajmniej hersztów sprawy kontrrewolucyjnej. Zbyt dobrze spostrzegali oni przypływ fali rewolucyjnej we wszystkich częściach kraju, zarówno wśród klasy robotniczej, jak wśród włościaństwa i armji i uważali, że sprawa z nieuniknioną koniecznością wymaga, aby przedsięwziąć niezwłocznie jaknajostrzejsze środki w celu udzielenia masom należytej akcji. To śmiałe zadanie wziął na siebie generał Korniłow w porozumieniu z burżuazją cenzusową, która widziała w nim bohatera. Kiereński, Sawinkow, Filonenko i inni rządzący i półrządzący socjaliści rewolucjoniści byli współuczestnikami tego spisku, ale w pewnym okresie rozwoju wypadków porzucili oni wszyscy Korniłowa, gdyż zrozumieli, że w razie jego zwycięstwa wlecą sami w przepaść. Co się nas tyczy, przeżyliśmy wypadki korniłowskie, będąc zamknięci w więzieniu i śledziliśmy je z gazet. Że wolno nam było otwarcie otrzymywać gazety — to była jedyna istotna różnica pomiędzy więzieniami Kierenskiego a więzieniami starego regime‘u. Awantura gienerała kozackiego nie udała się. Sześć miesięcy rewolucji pozostawiły w świadomości mas i ich organizacji dostateczne oparcie przeciw otwartemu atakowi kontrrewolucyjnemu. Pośredniczące partje sowieckie przestraszyły się w najwyższym stopniu ewentualnych skutków Korniłowskiego puczu, który groził zmieceniem z powierzchni ziemi nietylko bolszewików lecz całej rewolucji wogóle wraz z jej rządzącemi partjami. Socjaliści-rewolucjoniści i mieńszewicy przystąpili do ulegalizowania bolszewików, — nie bez zastrzeżeń i tylko napół, ze strachu przed możliwem niebezpieczeństwem w przyszłości. Ci sami marynarze Kronsztatu, którzy po dniach lipcowych okrzyczani byli jako rabusie i kontrrewolucjoniści, w godzinie niebezpieczeństwa Korniłowskiego przywołani zostali do Piotrogrodu, aby bronić rewolucji. Zjawili się w milczeniu, nie czyniąc wyrzutów swym niedawnym oszczercom, nie wspominając przeszłości, i obsadzili najbardziej odpowiedzialne stanowiska. Miałem zupełne prawo przypomnieć Ceretelli’ému słowa, które mu rzuciłem w maju w chwili, gdy prowadził szaloną nagankę przeciw marynarzom Kronsztackim: Jeżeli jakiś gienerał kontrrewolucyjny próbuje zarzucić rewolucji stryczek na szyję, wtedy kadeci posmarują stryczek mydłem, ale marynarze Kronsztatu przybędą, aby wraz z nami walczyć i umierać”.
Wszędzie: zarówno na froncie, jak w kraju, organizacje sowieckie wykazały swą zdolność życiową i potęgę zwłaszcza w walce przeciw powstaniu Korniłowskiemu. Prawie nigdzie nie doszło do bitwy. Masa rewolucyjna wymiotła precz generała na cztery wiatry. Jak w lipcu pośrednicy nie mogli zebrać przeciw nam żołnierzy z pośród garnizonu piotrogrodzkiego, tak teraz Korniłow nie znalazł na całym długim froncie żołnierzy przeciw rewolucji. Akcja jego oparta była na oszustwie, ale słowa propagandy z łatwością zdruzgotały jego plany.
Opierając się na gazetach, spodziewałem się szybszego rozwoju dalszych wypadków w sensie przejęcia władzy rządowej przez sowiety. Było rzeczą niewątpliwą, że sfera wpływów i siły bolszewików wzrosły i przyjęły niesłychany rozmach. Bolszewicy ostrzegali przed tworzeniem rządu koalicyjnego i przed ofensywą  ofenzywą 1-go lipca, przepowiadali aferę Korniłowską; w ten sposób masy ludowe mogły na podstawie doświadczenia przekonać się, że słuszność była po naszej stronie. W najbardziej niepokojącym momencie powstania Korniłowskiego, gdy dywizja kaukaska zbliżała się do Piotrogrodu, Sowiet Piotrogrodzki uzbroił robotników, podczas gdy rząd bezczynnie oczekiwał wypadków. Pułki, które przedtem sprowadzono przeciw nam, w gorącej atmosferze Piotrogrodu już dawno się przerodziły i teraz stały w zupełności po naszej stronie. Bunt Korniłowski musiał ostatecznie otworzyć armji oczy i pokazać jej, że dalsza polityka ugody z burżuazyjną kontrrewolucją jest niemożliwa. Można było zatem oczekiwać, że zgniecenie powstania korniłowskiego tworzyć będzie tylko wstęp do tego, że siły rewolucyjne naszej partji przejdą do bezpośredniego pochwycenia władzy rządowej. Ale wypadki rozwijały się o wiele powolniej. Pomimo całego napięcia nastroju rewolucyjnego, masy po okrutnej lekcji dni lipcowych stały się ostrożniejszemi; wyrzekły się wszelkiej własnej inicjatywy i oczekiwały bezpośredniego wezwania i kierownictwa z góry. Ale również „u góry“ panował w naszej partji nastrój wyczekujący. W tych warunkach likwidacja awantury Korniłowskiej, pomimo głębokiej modyfikacji sił na naszą korzyść, nie mogła doprowadzić do żadnej bezpośredniej zmiany politycznej.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Lew Trocki i tłumacza: anonimowy.