O rymotworstwie i rymotworcach/Część IV/Sielanka I
<<< Dane tekstu >>> | ||
Autor | ||
Tytuł | O rymotworstwie i rymotworcach | |
Pochodzenie | Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym | |
Wydawca | U Barbezata | |
Data wyd. | 1830 | |
Miejsce wyd. | Paryż | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI | |
| ||
Indeks stron |
Kozy, ucieszne kozy, ma trzodo jedyna,
Tu kępy, tu zarosła pozioma leszczyna,
Tu gryźcie liść zielony, gryźcie chróscik młody.
Ja tymczasem przy strugu tej ciekącej wody
Przylęgę, i frasunku lubo snem swobodnym,
Lubo będę zabywał śpiewaniem łagodnym.
Ponieważ mnie tak moja Fillis wyprawiła,
Że mnie na wieki wolnych myśli pozbawiła,
Cóż czynić! jakie szczęście o człeka się kusi,
Tak sercu bywa błogo, i tem się paść musi.
Okrutna Filii, tobie ani zdrowie moje,
Ani starganych myśli ciężkie niepokoje,
Ani serce związane, ani zbytnie chęci,
Ani słowo oddane zostawa w pamięci,
Chociaż tobie i sady moje zaradzały,
Chociaż koszary mleka i słodkie nabiały,
I co piękniejsze jagnię i koźlęta małe,
I za tobą szły barci i pasieki całe,
A nadewszystko ja sam; i pieśniami memi
Rozsławiłaś się między pasterzmi wszystkiemi.
Przedtem albo nic, albo niewiele cię znano,
I krępą i cyganką czarną przezywano;
Dziś i płeć i postawa u ciebie nadobna,
I uroda do jedlin wysokich podobna,
Dziś cię co żywo chwali; a to uczyniły
Pieśni moje, które cię wszędy rozgłosiły.
Ty przecież mną pogardzasz, a ledwo nie tego
Pragniesz, abyś mnie rychło miała nieżywego.
Teraz jako to słońce w południe dogrzewa,
I ptak i bydło w cichych chłodach odpoczywa,
I oracz wolno puścił woły wyprzężone,
I pod krzami ucichły jaszczurki zielone.
Ja tylko nędznik w sercu mam ustawną trwogę,
Ani strapionych myśli uspokoić mogę.
Lwica za wilkiem bieży, za kozą wilczyca,
Koza za wrzosem, a mnie do ciebie tęsknica.
Każdego swoja lubość, swoja żądza pędzi,
Każdego swój mól gryzie, swoja nędza swędzi.
Ułapiłem sarneczek parę, jeszcze mają
Srokacinki na grzbiecie; codzień wysysają
Dwie dojne kozie, a te chowam samej tobie,
Dawno Thestylis chciała uprosić je sobie,
I podobno otrzyma; ponieważ przez twoję
Zbytnią hardość, u ciebie śmierdzą dary moje.
Tu lasy, tu po lesiech ptaszkowie śpiewają,
Tu łąki, a po łąkach piękne stada grają.
Tubyśmy z sobą wieku miłego zażyli,
Tubyśmy w świętych związkach lata przetrawili.
Byś się tylko pasterską budą nie brzydziła.
Byś tylko umysł ku mnie czuły przykłoniła.
Tu jamy mchem odziane, tu debrze, tu cienie,
Tu strugi uciekają szemrząc przez kamienie.
Tu wyniosłe topole, lipy rozłożyste,
Tu jawory, tu dęby stoją wiekuiste.
Ale bez ciebie żadne rzeki, żadne gaje,
Bez ciebie żadne miejsce sercu nie przystaje.
Nie owszem mnie też możesz potępić w urodzie.
Widziałem się niedawno z brzegu w jasnej wodzie.
Nie każdy z sąsiad moich, byś też i ty zgoła
Sądzić miała, podle mnie w tej mierze wydoła.
Owiec u mnie na polach ruskich tysiąc chodzi,
Tyle drugie z nich co rok jagniąt się przypłodzi.
Tu koło mnie kóz tysiąc; mleka mam bogato,
Mam świeże całą zimę, świeże całe lato.
Potrafię też na gęsiach i o dwojej kwincie.
Jako więc na Aktejskim grawał Aracyńcie
Amfion muzyk Derski, gdy chodził za stady,
A lasy i zwierz dziki szedł za jego ślady.
Cóż potem; gdy ja próżno śpiewam, próżno proszę,
Gdy od ciebie żal jawny i wzgardę odnoszę.
Okrutna Filii! lecz ja mało co rozumny,
Co narzekaniem łamać chcę twój umysł dumny :
A ty się z tego kędyś pośmiewasz na stronie,
Albo kogo innego pieścisz na twem łonie.
Śmiej się zdrowa, okrutnej lwice srogie plemie,
Potem kiedy nasypią na me oczy ziemie,
Niechaj ten napis niesie wyniosła mogiła :
« Fillis sroga nędznego Dafnisa zabiła. »