Przejdź do zawartości

O rymotworstwie i rymotworcach/Część III/Zazdrość między Pompejuszem i Cezarem

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł O rymotworstwie i rymotworcach
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron


Zazdrość miedzy Pompejuszem i Cezarem. — Obraz obudwu wodzów. — Przyczyny wojny domowej
PRZEKŁADANIA F. DMOCHOWSKIEGO

Niezgodna trwała w krótkich przeciągu lat zgoda,
I nie w smak była wodzom pokoju swoboda,

Krassus wojnę wstrzymywał. Jak szczupła cieśnina,
Która grożące sobie dwa morza rozcina,
Gdyby się rozerwała, w silnej swej zaporze,
Wnet Jońskie z Egejskiem tłukłoby się morze;
Tak gdy Krassus, co srogiej był wojny przewłoką,
Zginął, i zbroczył Karry łacińską posoką.
Wybuchnął z zajadłością swoją Rzym zażarty,
Więcejście, niż mniemacie, dokazały Party,
Zabrawszy zwyciężonym Rzymianom sztandary :
Wznieciliście w nich wojny domowej pożary.
Dzieli się mieczem państwo, a los, który w rządy
Przemożnego dał ludu, i morza i lądy,
I świat cały ogarnął, dwóch objąć nie może.
Julia zmarła, męża opuściwszy łoże,
Złączonej krwi poniosła związki do Ereba.
Lecz gdyby ci chwil dłuższych pozwoliły nieba,
Tyś jedna jeszcze mogła wstrzymać od oręża,
Zajadłego z tej strony ojca, z tamtej męża,
Wytrąciwszy żelazo, zbrojne sprządz prawice,
Jak z świekry sprzęgły zięciów Sabińskie dziewice.
Z tobą zniknęła ufność : wolne boju wrota,
Chciwa pierwszeństwa bodźcem dla obudwu cnota.
Ty, ażeby przy nowych stare laury twoje,
I przy Gaulach, stłumione nie zgasły rozboje,
Obawiasz się Pompeju : a ty bojem długim
I ciągiem wzniesion szczęściem, nie możesz być drugim.
Cezar wyższego nie chce, Pompej z równym siedzieć :
Kto słuszniej przywdział zbroję? niepodobna wiedzieć.
Wielkich obiedwie strony mają sędziów na to :
Zwycięzkiej sprzyja niebo, zwyciężonej Kato.
Nierówni się spotkali, i wiekiem i stanem.
Jeden laty schylony, już i być hetmanem
W długim odwykł pokoju : chciwy próżnej sławy,
Pospólstwu sypał dary, tworzył mu zabawy,
Cały ulegający, dla gminnego wiatru,
Podobał sobie w klaskach swojego teatru.
Nie krzepi sił, zbyt w dawne ufny powodzenia,
I cień w nim tylko stoi wielkiego imienia.
Tak dąb wyniosły w polu, który dawno wzięte,
Dźwiga łupy narodów, wodzów dary święte,
Choć ciężarem, nie silnym trzyma się korzeniem,
Nagi w gałąź, ode pnia małym darzy cieniem,
Choć go pierwszy wiatr zwali, z ogromnym hałasem,
Chociaż wkoło kwitnącym otoczony lasem;
Samemu jednak tylko naród cześć oddawa.
W Cezarze zaś nie sama była wodza sława,
Lecz umysł, nie cierpiący na chwilę pokoju,
A ten tylko wstyd jeden, nie zwyciężyć w boju.
Bystry, gdzie gniew go niesie, lub nadzieja wzywa,
Spieszy z zapałem, leci, żelazo porywa,
Jednem szczęściem, o drugie szczęście się dobija,
Wznosi lot wyżej, widząc, że mu niebo sprzyja.
Cokolwiek na przeszkodzie, śmiałym kruszy łomem,
I kontent, drogę sobie otwiera pogromem,
Tak z powietrza łoskotem, a z przestrachem świata,
Wiatrem wyparły piorun, z obłoku wylata,
Ukośnym rażąc błyskiem, lud zdumiały trwoży,
I zajadły, na własne świątynie się sroży,
Padając i wracając niecofnięty z drogi,
Wszystko wali, i zbiera rozpierzchłe zażogi.
Te wodzom, lecz publiczne do wojny powody,
Występki, które gubią przemożne narody.
Gdy Rzym podbite świata spanoszyły kraje,
A przy szczęściu zniknęły dawne obyczaje,
Wstał zbytek, z łupów wziętych na nieprzyjaciołach :
Nie masz miary, w naczyniach, w pomieszkaniach, w stołach,
W szaty, które zaledwo kobietom przystoją,
Straciwszy wstyd i cnotę, mężczyzni się stroją.
Już nikt płodnego w mężów, ubóztwa nie lubi,
A tego chciwie szuka, co narody gubi.
Skupują grunta nowe, a mierne zagony,
Które kopał lemieszem Kamillus wsławiony,
I które Kuryuszów grzebały motyki,
Zbyt rozciągnione, obce widzą osadniki :
Już len lud nie znał ceny pokoju i zgody,
Ni w ciszy broni, drogiej używał swobody :
A stąd obfite sporów i niesnasek źrodło,
Za nic zbrodnie, do których ubóztwo przywiodło :
Stąd żelazem szukana, niegodziwa sława,
Więcej módz nad ojczyznę; stąd gwałt mierzy prawa,
Stąd wyciskane mocą pospólstwa uchwały,
Stąd konsule z trybuny, gwałcą trybunały,
Stąd, porywane złotem pęki i topory,
Zepsuły lud, swojemi frymarczy honory.
Stąd ambit, zgubne krajom rodzący bezprawia,
Coroczne, na przedajnem polu, walki wznawia :
Stąd brzydka lichwa, korzyść w zdzierstwach nieprzystojna,
Wiara zgasła, i wielu pożyteczna wojna.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.