O miłości (Stendhal, tłum. Żeleński, 1933)/Tom I/Rozdział XXVI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stendhal
Tytuł O miłości
Wydawca Bibljoteka Boya
Data wyd. 1933
Druk Drukarnia Zakładów Wydawniczych M. Arct, S.A.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Tadeusz Boy-Żeleński
Tytuł orygin. De l’amour
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ XXVI.
O wstydzie.

Mieszkanki Madagaskaru pokazują bez najmniejszej troski to, co u nas najbardziej się ukrywa; ale umarłyby raczej ze wstydu, nimby pokazały ramię. Jasne jest, że trzy czwarte wstydu są rzeczą wyuczoną. Jestto może jedyne prawo zrodzone z cywilizacji, a rodzące wiele szczęścia.
Zauważono, że drapieżne ptaki kryją się gdy piją, ponieważ, skoro zanurzą głowy w wodzie, są chwilowo bezbronne. Zastanowiwszy się nad obyczajami Otaiti[1], nie widzę innej naturalnej podstawy wstydu.
Miłość jest cudem cywilizacji. U ludów dzikich lub zbyt barbarzyńskich spotyka się jedynie miłość fizyczną i to najgrubszą.
Wstyd użycia miłości zasobów wyobraźni, to znaczy daje jej życie.
Matki wszczepiają wcześnie wstyd młodym dziewczętom i czynią to bardzo troskliwie, jakby przez instynkt korporacji: kobiety zawczasu niejako przygotowują szczęście przyszłego kochanka.
Dla kobiety nieśmiałej i tkliwej niema nic przykrzejszego, niż świadomość, iż pozwoliła sobie w obecności mężczyzny na coś, o co — jak mniema — powinnaby się rumienić; jestem przekonany, iż kobieta mająca nieco dumy wolałaby tysiąc razy śmierć. Lekka swawola, przyjęta z czułością przez kochanego mężczyznę, daje chwilę żywej przyjemności[2]; ale, jeśli ją przyjmie z niechęcią lub bodaj bez zachwytu, musi ona zostawić w duszy kobiety okropną wątpliwość. Kobieta wyższa może tedy tylko zyskać na tem, aby się zachowywać bardzo wstrzemięźliwie. Stawka jest nierówna; w zamian za drobną przyjemność lub zyskanie nowego uroku, grozi jej niebezpieczeństwo palącego wyrzutu, oraz uczucia wstydu które musi się odbić nawet na jej miłości. Wieczór spędzony wesoło, nieopatrznie i bez myśli o niczem drogo opłaca tą ceną. Widok mężczyzny, wobec którego kobieta drży iż się dopuściła takiego błędu, musi jej być przykry na dłuższy czas. Czy można się dziwić sile nawyku, którego najlżejsze naruszenie karane jest najokropniejszym wstydem?
Co się tyczy pożytku wstydu, jest on matką miłości; nie można się z nim tedy o nic spierać. Co do mechanizmu uczucia, nic prostszego; dusza wypełnia się wstydem miast pragnieniem; kobieta zabrania sobie pragnień a pragnienia wiodą do uczynków.
Oczywiste jest, że kobieta tkliwa i dumna (a te dwie rzeczy, będąc przyczyną i skutkiem, rzadko nie chodzą w parze) musi wyrobić sobie pewien chłód, który ludzie, zmrożeni nim, nazywają świętoszkostwem.
Oskarżenie to jest tem złudniejsze, iż nader trudno jest zachować właściwą miarę; gdy kobieta jest niezbyt inteligentna a bardzo dumna, musi sobie uroić, że w sferze wstydliwości nie istnieje przesada. Tak np. Angielka uważa za zniewagę, gdy ktoś w jej obecności nazwie pewną część stroju. Angielka nie pozwoliłaby sobie, wieczorem na wsi, opuścić przy ludziach salonu z mężem; co ważniejsze, sądzi że obraża wstyd, jeśli okaże cień wesołości wobec mężczyzny nie będącego jej mężem[3]. Być może, iż, z powodu tych subtelności, Anglicy, ludzie inteligentni, są często tak znudzeni domowem szczęściem. Sami są winni, nacóż tyle pychy[4]?
W zamian za to, skoro przeskoczyć z Plymouth do Kadyksu i Sewilli, uważałem iż w Hiszpanji żar klimatu i namiętności łatwo pozwala zapomnieć o właściwych granicach. Widywałem bardzo czułe pieszczoty, na które pozwalano sobie publicznie, a które nietylko nie wzruszały mnie ale budziły wręcz przeciwne uczucia. Trudno o coś przykrzejszego.
Siła przyzwyczajenia, wszczepiona kobiecie pod pozorem wstydu, jest czemś nieobliczalnem. Kobieta pospolita, przesadzając wstyd, sądzi że się zrówna z kobietą dystyngowaną.
Władza wstydu jest taka, że tkliwa kobieta raczej zdradzi się wobec kochanka czynem niż słowem.
Najładniejsza, najłatwiejsza i najbogatsza kobieta w Bolonji opowiadała mi przed chwilą, iż, wczoraj wieczór, laluś francuski, który bawi tutaj dając dziwne pojęcie o swym narodzie, ośmielił się skryć pod jej łóżkiem. Chciał widocznie nie zmarnować bezliku pociesznych oświadczyn jakiemi ścigał ją od miesiąca. Ale ten wielki człowiek okazał brak sprytu; doczekał aby pani M. odprawiła pokojówkę i położyła się, ale nie miał cierpliwości wytrwać aż służba zdąży zasnąć. Dama zaczęła dzwonić i wypędziła go haniebnie wśród szyderstw i razów lokajstwa. „A gdyby był odczekał dwie godziny? spytałem. — Byłabym w wielkim kłopocie. Kto zechce uwierzyć, powiedziałby, że nie jestem tu z pani wiedzą?
Wracając od tej pięknej pani, zaszedłem do kobiety ze wszystkich które znam najgodniejszej kochania. Jej nadzwyczajna drażliwość (przewyższa nawet — jeśli to możebne — jej porywającą urodę. Zastaję ją samą i opowiadam jej historję pani M... Filozofujemy na ten temat. „Wie pan, rzekła, jeżeli mężczyzna, który pozwoli sobie na ten krok, podobał się wprzód tej kobiecie, przebaczy mu, a później go pokocha“. Wyznaję, iż byłem zdumiony tem nieoczekiwanem światłem rzuconem w głębiny ludzkiego serca. Odpowiedziałem po chwili milczenia: — „Ale, kiedy ktoś kocha, czyż ma odwagę posuwać się do brutalstwa?“
Rozdział ten byłby o wiele ściślejszy, gdyby go pisała kobieta. Wszystko co tyczy dumy, ambicji kobiecej, narowów wstydu oraz przesady w tej mierze, najrozmaitszych skrupułów, wszystko to — jako zależne wyłącznie od skojarzenia wrażeń[5] które nie mogą istnieć u mężczyzn, a często od skrupułów nie czerpanych w naturze — wszystko to, powiadam, mogłoby się tu znaleźć jedynie o tyle, o ileby autor pozwolił sobie pisać ze słyszenia.
Pewna kobieta powiadała mi, w chwili filozoficznej szczerości, coś w tym rodzaju:
„Gdybym poświęciła kiedy swą wolność, wybrany mój więcej ceniłby moje uczucia, widząc jak byłam oszczędna nawet w najlżejszych faworach“. Na rzecz tedy owego kochanka, którego może nie spotka nigdy, niejedna miła kobieta traktuje ozięble mężczyznę, który z nią rozmawia w danej chwili. Oto pierwsza przesada skromności, i ta jest szanowna; druga wypływa z pychy kobiecej; trzecie źródło przesady, to pycha mężów.
Zdaje mi się, że owa możliwość miłości nastręcza się często marzeniom nawet najcnotliwszej kobiety; i mają słuszność. Nie kochać, kiedy się otrzymało od niebios duszę stworzoną do miłości, znaczy pozbawić siebie i innych wielkiego szczęścia. To tak, jak pomarańcza, któraby nie kwitła z obawy grzechu; a zważcie, że dusza stworzona do miłości nie może prawdziwie odczuć żadnego innego szczęścia. Po pierwszej próbie znajduje ona w rzekomych rozkoszach świata nieznośną pustkę; zdaje się jej nieraz, że kocha sztukę i urok przyrody, ale one obiecują jej jeno i wyolbrzymiają, jeśli możliwe, miłość; i wnet spostrzega, że one jej mówią o szczęściu, którego postanowiła się wyrzec.
Jedną naganną rzeczą, jaką widzę we wstydzie, to to, iż przyucza do kłamstwa; oto jedyna przewaga kobiet łatwych nad kobietami uczuciowemi. Kobieta łatwa powie ci: „Drogi panie, skoro mi przyjdzie na ciebie ochota, powiem ci, i będę rada bardziej jeszcze od ciebie, gdyż cenię pana wysoko“.
Radość Konstancji, wykrzykującej po zwycięstwie swego kochanka: „Jakżem szczęśliwa, że nie oddałam się nikomu przez tych ośm lat, od których nie żyję z mężem!“
Rozumowanie dość niemądre, ale radość nie pozbawiona wdzięku.
Muszę koniecznie opowiedzieć tutaj żale pewnej damy sewilskiej, opuszczonej przez kochanka. Raczcie sobie uprzytomnić, że w miłości wszystko jest znakiem, zwłaszcza zaś proszę o pobłażanie dla mego stylu.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Moje męskie oczy rozróżniają dziewięć odmian wstydu:
1. Ryzykuje się wiele dla małych zysków, zatem trzeba być nadzwyczaj oględną, zatem często przesada; nie śmiać się naprzykład z najzabawniejszych rzeczy. Trzeba tedy wiele sprytu, aby mieć skromności ściśle tyle ile trzeba[6]. Dlatego wiele kobiet ma jej nie dosyć w małem kółku, lub, aby rzec ściślej, nie wymagają, aby historyjki, które się im opowiada, były szczelnie osłonięte gazą i aby zbywały się zasłon jedynie w miarę pijaństwa i wesołości[7].
Byłżeby to skutek skromności oraz śmiertelnej nudy, jaką musi ona nakładać wielu kobietom, iż większość ich niczego tak nie ceni u mężczyzn, jak czelności? lub też, czy biorą czelność za charakter?
2. Drugie prawo: Kochanek będzie mnie za to bardziej cenił.
3. Siła nawyku zwycięża nawet w chwilach najwyższego upojenia.
4. Wstydliwość daje kochankowi rozkosze wielce pochlebne: daje mu uczuć co za nakazy kobieta przekracza dla niego!
5. A kobietom rozkosze bardziej upajające: zwyciężając potężne przyzwyczajenie, przejmują duszę do głębi. Hrabia de Valmont znajduje się o północy w sypialni pięknej kobiety, jemu zdarza się to co tydzień, a jej może raz na dwa lata; rzadkość i wstydliwość muszą tedy gotować kobietom rozkosze nieskończenie wyższe[8]. 6. Ujemna strona skromności, to że zmusza nieustannie do kłamstwa.
7. Nadmiar skromności i jej surowość odstręczają od miłości dusze czułe i trwożliwe[9], właśnie te, które są stworzone aby dawać i odczuwać słodycze miłości.
8. U kobiet tkliwych, które nie miały wielu kochanków, skromność paraliżuje swobodę; i to im każe ulegać potrosze przyjaciółkom, które nie potrzebują sobie wyrzucać tej wady[10]. Rozważają każdy poszczególny wypadek, miast zdać się ślepo na zwyczaj. Ich delikatna wstydliwość daje ich postępkom coś wymuszonego; naturalność rodzi pozór nienaturalności; ale ta niezręczność ma jakiś niebiański wdzięk.
Jeśli niekiedy poufałość ich podobna jest do miłości, to stąd, że te anielskie dusze są zalotne nie wiedząc o tem. Aby nie musieć przerywać swych marzeń, aby sobie oszczędzić trudu rozmowy i szukania w rozmowie z przyjacielem czegoś miłego i grzecznego — i tylko grzecznego — opierają się czule na jego ramieniu.
9. To samo co sprawia, iż kobiety, kiedy się biorą do pisania, rzadko tworzą arcydzieła, daje wdzięk ich najmniejszym bilecikom; mianowicie że nigdy nie mają odwagi być zupełnie szczere: być szczerą, byłoby dla nich czemś takiem, jak wyjść bez chusteczki na szyję. Mężczyznom zdarza się często pisać naoślep pod naporem wyobraźni.

Streszczenie:

Pospolicie popełniamy ten błąd, że postępujemy z kobietami, niby z rodzajem mężczyzn szlachetniejszych, zmienniejszych; jak z kimś zwłaszcza z kim niema możliwości współzawodnictwa. Zbyt łatwo zapominamy, że istnieją dwa nowe i szczególne prawa, które władają temi tak niestałemi istotami, zmagając się ze wszystkiemi naturalnemi skłonnościami natury ludzkiej, a mianowicie: Kobieca duma, srom, oraz liczne nawyknienia często nieodgadnione, dzieci sromu.




  1. Obacz podróże Bougainvilla, Cooka, etc. U niektórych zwierząt samica udaje, że się wzbrania, w chwili gdy się oddaje. Najważniejszych objaśnień co do siebie samych winniśmy szukać w anatomji porównawczej.
  2. Ukazuje miłość kobiety z nowej strony.
  3. Patrz wspaniały opis tych nudnych obyczajów pod koniec Korynny; a jeszcze pani de Staël odmalowała je zbyt pochlebnie.
  4. Biblja i arystokracja mszczą się okrutnie na ludziach, którzy sądzą że im zawdzięczają wszystko.
  5. Wstyd jest jednem ze źródeł zamiłowania w stroju; takim a takim strojem kobieta przyrzeka się mniej albo więcej. Oto przyczyna, dla której strojenie się w podeszłym wieku jest niewłaściwe.
    Kobieta z prowincji, jeśli się sili w Paryżu dążyć za modą, przyrzeka się niezręcznie i ośmiesza się. Parafjanka przybyła do Paryża powinna zacząć od ubierania się tak, jakby miała lat trzydzieści.
  6. Ton panujący w towarzystwie genewskiem, zwłaszcza w wyższych sferach; użyteczność dworu w tem, aby leczyć śmiesznością skłonność do pruderji; odpowiedź pani de Rochefort Duclosowi na jego opowiastki: „Doprawdy, bierze nas pan za nazbyt uczciwe kobiety“ (Chamfort). Niema nic nudniejszego w świecie, jak nieszczera wstydliwość.
  7. „Ech, drogi Fronsac, jest conajmniej dwadzieścia butelek szampana między powiastką z którą wyjeżdżasz a tem co mówimy w tej chwili“.
  8. Jestto rzecz temperamentu melancholijnego w zestawieniu z temperamentem sangwinicznym. Przyjrzyjcie się kobiecie cnotliwej, nawet ową kramarską cnotą dewotów (cnotliwa dla uzyskania stokrotnej nagrody w niebie), oraz czterdziestoletniemu zużytemu hulace. Mimo iż Valmont z Niebezpiecznych związkó w jeszcze nie jest w tem położeniu, prezydentowa de Tourvel jest przez cały ciąg książki szczęśliwsza od niego; i gdyby autor, człowiek tak bystry, był jeszcze bystrzejszy, to byłby morał jego mądrej książki.
  9. Temperament melancholijny, który można nazwać temperamentem miłosnym. Widywałem najbardziej niepospolite i stworzone do miłości kobiety, które, z braku inteligencji, dawały pierwszeństwo prozaicznemu temperamentowi sangwinicznemu. Historja Alfreda, Grande Chartreuse, 1810.
    Nie znam rzeczy, któraby mnie bardziej skłaniała do t. zw. złego towarzystwa.
    (Tutaj biedny Visconti gubi się w chmurach.
    Wszystkie kobiety jednakie są co do zasadniczych popędów serca i namiętności; jedynie formy są różne. Istnieją różnice, które stwarza majątek, wykształcenie, przebywanie w wyższej sferze ducha, przedewszystkiem zaś, na nieszczęście, drażliwsza duma.
    To lub inne słowo, które oburza księżniczkę, nie razi bynajmniej alpejskiej pasterki. Ale, skoro wpadną w gniew, objawy uczuć są u księżniczki czy u pasterki jednakie). — (Jedyna uwaga Wydawcy).
  10. Powiedzenie M.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Stendhal i tłumacza: Tadeusz Boy-Żeleński.