O języku pomocniczym międzynarodowym/VI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Niecisław Baudouin de Courtenay
Tytuł O języku pomocniczym międzynarodowym
Data wyd. 1908
Druk drukarnia Literacka
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
VI. Porównanie języków „naturalnych”, powstałych drogą żywiołową, z językami „sztucznemi”, wytwarzanemi a posteriori. — Co jest wspólnego obu tym grupom, a co jest właściwe każdej z nich osobno? — Wyższość języków „sztucznych” nad językami „naturalnymi”.

Ani w języku Esperanto, ani w innych językach „sztucznych”, skonstruowanych według tej samej metody aposteriorystycznej, niema nic takiego, czegoby nie było w językach „naturalnych”, odziedziczonych drogą tradycyi, drogą „żywiołową”. Tak językom „naturalnym”, jak i językom „sztucznym” właściwe są te same elementy i te same kierunki, tylko że w innym porządku, w innych połączeniach i w innem ustosunkowaniu ilościowem. Wszystkie elementy języka Esperanto i innych języków „sztucznych” tej kategoryi są wzięte z „życia”. Są to języki nasze, języki myślenia aryoeuropejskiego, romano-germano-słowiańskiego. Taki więc język „sztuczny” posiada wszelkie cechy prawdziwego języka.
Dotyczy to zarówno strony wymawianiowej, jako też strony budowy języka, strony morfologicznej, następnie strony znaczeniowej wyrazów, strony etymologii, strony zapożyczeń, strony składniowej, nareszcie strony graficznej, czyli strony języka pisanego.
Tak w językach „sztucznych”, jak i w językach „naturalnych” mniej więcej jednakowo układają się stosunki skojarzeniowe czyli asocyacyjne między wyobrażeniami graficznemi czyli wyobrażeniami pisma a wyobrażeniami fonetycznemi czyli wymawianiowemi. Tak tu, jak tam, wyobrażenia graficzne kojarzą się przedewszystkiem nie z wyobrażeniami pewnych prac organów mowy ludzkiej, ale tylko z wyobrażeniami pewnych wrażeń słuchowych czyli akustycznych.
Jak w językach „naturalnych”, tak i w językach „sztucznych” jednym z elementów budowy języka jest położenie danej jednostki niepodzielnej w wyrazie i jej stosunek do innych jednostek poprzedzających i następujących. Tak np. w języku Esperanto -o, wzięte osobno, oznacza rzeczownik, a sufiks -os (zawierający o) — czas przyszły. Sufiks -i jest cechą bezokolicznika (infinitivu), ale w wyrazikach jednozgłoskowych, mi (ja), ci (ty), li (on), ši (ona), gi (ono), ni (my), vi (wy), i końcowe kojarzy się z wyobrażeniem zaimka osobowego. W sufiksie -is samogłoska i w połączeniu z s wskazuje czas przeszły czasownika. To samo dotyczy użycia elementów znaczeniowych: -e obok -es, -a obok -as, -n obok ni i t. p.
Podobnie, jak w językach „naturalnych”, jednym z elementów morfologiczno-znaczeniowych języka Esperanto jest rozróżnianie jednozgłoskowości a wielozgłoskowości. Wskazałem już na to, mówiąc o różnicy znaczenia cechy -i w jednozgłoskowych zaimkach osobistych (mi, li, ni, vi) a w wielozgłoskowych bezokolicznikach (infinitivach) (vol-i chcieć, est-i być i t. p.).
Niepodobna też pominąć niezaprzeczonej wyższości języka Esperanto nad językami „naturalnemi” pod względem prawidłowości i jasności układu.
1) W języku Esperanto mamy zupełną koordynację pisma i wymawiania. Niema tu trudności ortograficznych, nagromadzonych w pisanych językach „naturalnych” dzięki historyi i przypadkowości nawarstwień.
2) Język Esperanto wyłącza możność nieporozumień, wynikającą z istnienia homonimów, t. j. wyrazów jednakowo brzmiących, a znaczeniowo całkiem różnych (powyżej przytoczyłem kilka przykładów z języka francuskiego, który zresztą wiele ze swych homonimów rozróżnia na piśmie). Tak zwana gra słów (jeu de mots) jest tu prawie wykluczona. Tracą na tem wprawdzie kalamburzyści i dowcipnisie, ale za to niezmiernie zyskują zwykli śmiertelnicy, ceniący przedewszystkiem jasność i wyrazistość języka.
3) W językach „naturalnych” wielką, a ze stanowiska nietylko logiki, ale także potrzeby wzajemnego porozumiewania się, całkiem nieracyonalną trudność stanowią zmiany tego samego rdzenia czyli pierwiastku w rozmaitych formach i połączeniach. Tak np. w polskim mamy wod-a, wodzi-e, wód, gdzie w pierwiastku, znaczącym „wodę”, występuje, z jednej strony, to samogłoska o, to samogłoska u (ó), z drugiej zaś strony to spółgłoska d, to spółgłoska dź (dzi). Podobnie stół stołu stole..., niosę niesiesz..., chodzić chadzać..., kląć klnę.. i t. d. W niektórych językach „naturalnych” jest tego znacznie mniej, niż np. w polskim, ale pomimo to żaden język „naturalny” nie jest wolny od podobnych oboczności czyli alternacyi, bądź to związanych z odcieniami znaczeniowemi, bądź też tylko przekazywanych od pokolenia do pokolenia jako przeżytki dawniejszych stosunków. Język „sztuczny” Esperanto usuwa wszelkie alternacye, ujednostajnia postaci wymawianiowe czyli fonetyczne „morfem”, t. j. znaczeniowo niepodzielnych części wyrazów, które to części zmieniają się jedynie w zależności od „sił wyższych” mechanizmu wymawianiowego. Tak np. niepodzielne znaczeniowo bon- znaczy „dobry”, „dobroć” i t. p. we wszelkich połączeniach. Podobnie patr- „rodzic”, vol- „chcieć”, „wola” i t. p., far- „robić”, vund- „rana”, „ranić” i t. p., flor- „kwiat”, „kwitnąć” i  t. d. Z temi niezmiennemi w swojem wnętrzu pierwiastkami łączą się inne pierwiastki, jako ściśle określone wykładniki specyalizacyi form i znaczeń.
Wskutek tego język Esperanto cechuje prawie absolutna przejrzystość, obca językom „naturalnym”. Każdy element morfologiczny, dalej nierozkładalny, czy to rdzeń (pierwiastek) znaczeniowy, czy to przyrostek (sufiks, prefiks i t p.) posiada ściśle określone znaczenie i znajduje się na swojem miejscu w słowniku esperantycznym. Tak np. sufiks -ar- nadaje danemu wyobrażeniu odcień zbiorowości (hom-o człowiek, hom-ar-o zbiór ludzi, ludzkość i t. p.), ale oddzielnie wzięte ar- znaczy poprostu „zbiór”, „zbierać” (ar-o zbiór, ar-o-j zbiory, ar-i zbierać...). Sufiks czasownikowy (verbalny) -ig- znaczy: „skłaniać do pewnej czynności”, „kazać robić to lub owo” (francuskie faire, niemieckie lassen) (np. ir-i chodzić, ir-ig-i kazać chodzić); ale samo ig-i, jako wyraz osobny, znaczy: skłaniać, zmuszać do czegoś. Sufiks -et- znaczy zdrobniałość, -o — rzeczownik, -j — liczbę mnogą; więc np. flor-o „kwiat”, flor-et-o „kwiatek”, flor-et-o-j „kwiatki”.
4) Postawienie każdej jednostki morfologicznej (formalno-znaczeniowej) na właściwem miejscu w słowniku esperantycznym (podobnie jak i w słownikach niektórych innych języków „sztucznych”) ułatwia niepomiernie uczenie się tego języka i władanie nim.
5) We wszystkich językach „naturalnych” istnieje dążność do upraszczania typów formalnych, do usuwania różnic formalnych nieracyonalnych, nie usprawiedliwionych skojarzeniem z wyobrażeniami różnic znaczeniowych. Tak np. w polskim dawniejsza oboczność siostra siestrze, żona żenie i t. p. ustąpiła miejsca oboczności siostra siostrze, żona żonie i t. p. na wzór woda wodzie, głowa głowie i t. p. Ale języki „naturalne” nie zdążą jeszcze pozbyć się jednego przeżytka dawnych różnic, niegdyś w ten lub ów sposób uprzyczynowionych (uzasadnionych), kiedy już działanie innych czynników wytwarza nowe takie różnice i stawia nowe zadania do rozwiązania. Tutaj zaś, w języku „sztucznym” w rodzaju Esperanto, od razu, od jednego zamachu cel został osiągnięty. Niema tu żadnej rozmaitości nieracyonalnej, niema przeżytków jedynie tradycyjnych, niema zapowiedzi zmian w przyszłości. Dzięki temu język Esperanto nie zna żadnych „wyjątków”. Posiada on jeden jedyny typ każdej kategoryi form językowych: jedną „konjugacyę”, jedną „deklinacyę”, jedną „mocyę” (stopniowanie przymiotników i przysłówków) i t. d. Jeżeli uprzytomnimy sobie, ile to czasu i energii umysłowej musimy zużytkować na owładnięcie rozmaitością i bogactwem choćby np. francuskich form czasownikowych, zrozumiemy dobrodziejstwo, wynikające z tego uproszczenia i ujednostajnienia.
Ten radykalny sposób załatwienia się z „wyjątkami” i „nieprawidłowością” językową przypomina radykalizm w innych sferach życia społecznego, przedewszystkiem w prawodawstwie: np. załatwienie się ryczałtowe z równouprawnieniem obywateli, z nietykalnością osobistą, z wolnością druku, z jednakowością sądów i t. p.
Sprawiedliwość wymaga zaznaczenia, ze bezwyjątkowość i absolutna prawidłowość stanowi cechę nie samego Esperanto, ale także niektórych innych języków międzynarodowych, istniejących dotychczas po większej części jako projekty i szkice.
6) Ale chyba samo tylko Esperanto posiada wyższość nad językami „naturalnemi” w zakresie składni. Wyższość tę osiąga ono przez wprowadzenie osobnych wykładników części mowy, wykładników, pozwalających od razu, od pierwszego rzutu oka, określać, co jest rzeczownikiem, co przymiotnikiem, co przysłówkiem, a co czasownikiem. Cechą rzeczownika jest -o, cechą przymiotnika — -a, cechą przysłówka — -e, Tylko czasownik nie ma jednakowej cechy wspólnej dla wszystkich form, ale pomimo to możemy odróżniać formy czasownikowe: -i — bezokolicznik; -u — rozkazujący, dokładniej, tryb woli i chęci; -as — teraźniejszość, -is — przeszłość, -os — przyszłość i t. d.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Niecisław Baudouin de Courtenay.