O doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Marii Panny (wyd. 1947)/Część trzecia

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ludwik Maria Grignion de Montfort, Aleksander Żychliński
Tytuł O doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Marii Panny
Wydawca Księgarnia św. Wojciecha
Data wyd. 1947
Miejsce wyd. Poznań
Tłumacz Helena Brownsfordowa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


CZĘŚĆ TRZECIA
Znamiona i praktyki doskonałego nabożeństwa do Najśw. Marii Panny

Na podstawie wymienionych pięciu prawd trzeba w obecnej chwili więcej niż kiedykolwiek starać się o doskonałe nabożeństwo do Najśw. Panny. Obecnie bowiem więcej jest fałszywych nabożeństw do Najśw. Panny, niż kiedykolwiek, tak, iż łatwo popaść można w złudzenie. Szatan, ów przebiegły fałszerz i doświadczony oszust, który już tyle ludzi oszukał i zatracił przez błędnie pojęte nabożeństwo do Matki Bożej, posługuje się codziennie swym szatańskim doświadczeniem, by gubić coraz to innych przez to, że ich pod pozorem kilku źle zmówionych modlitw lub zewnętrznych praktyk religijnych w grzechu zabawia i odurza. Podobnie jak fałszerz pieniędzy, który podrabia zazwyczaj tylko złoto i srebro, a rzadko kiedy inne kruszce gdyż się to nie opłaca, tak zły duch przekręca najczęściej nabożeństwo do Pana Jezusa i Marii, nabożeństwo do Eucharystii i do Matki Najśw., bo są one wśród innych nabożeństw tym, czym jest złoto i srebro między kruszcami.
Rzeczą zatem nader ważną jest wiedzieć:
Po pierwsze: Jakie są fałszywe nabożeństwa do Najśw. Panny, by ich unikać, a jakie jest prawdziwie, aby je praktykować.
Po drugie: Które z rozmaitych nabożeństw do Najśw. Panny jest najdoskonalsze, Najśw. Pannie najprzyjemniejsze, Bogu przynoszące najwięcej chwały a ludziom najwięcej łask.

ROZDZIAŁ I

Znamiona fałszywego względnie prawdziwego nabożeństwa do Najśw. Panny

§ 1. Fałszywe nabożeństwa do Najśw. Marii Panny

Znam siedem rodzajów fałszywych czcicieli względnie fałszywych nabożeństw do Najśw. Panny, mianowicie: 1) krytyków, 2) skrupulatów, 3) powierzchownych, 4) zarozumiałych, 5) niestałych, 6) obłudników, 7) samolubnych i egoistów.

1. Czciciele-krytycy

Czciciele-krytycy to zazwyczaj pyszni uczeni, zarozumiali niedowiarkowie, którzy w głębi duszy mają wprawdzie cokolwiek nabożeństwa do Najśw. Panny, ale krytykują wszelkie pobożne praktyki, jakie prości ludzie wykonywają z prostotą i namaszczeniem na cześć tej dobrej Matki, a krytykują je dlatego, że nie odpowiadają ich spaczonym pojęciom. Podają w wątpliwość wszelkie cuda i zdarzenia, przekazane przez wiarogodnych pisarzy lub zapisane w kronikach zakonów, a świadczące o miłosierdziu i potędze Najśw. Marii Panny. Znieść nie mogą widoku ludzi prostych i pokornych, modlących się klęcząco przed ołtarzem lub obrazem Najśw. Dziewicy. Obwiniają ich nawet o bałwochwalstwo, jak gdyby czcili drzewo lub kamień. Z dumą zaznaczają, że nie lubią takich nabożeństw i nie są tak naiwni, by wierzyć w te wszystkie opowiadania i historyjki o Najśw. Pannie. A kiedy słyszą owe przedziwne pochwały, jakie Ojcowie Kościoła głoszą o Najśw. Dziewicy, to powiadają, że Ojcowie ci jako kaznodzieje przesadzali, lub też przewrotnie tłumaczą ich słowa.
Tego rodzaju ludzi, pysznych i światowych, źle pojmujących pobożność, bardzo wystrzegać się trzeba. Wyrządzają oni niezmierną krzywdę nabożeństwu do Najśw. Dziewicy przez to, że oddalają ludzi od niego pod pozorem walki z nadużyciem.

2. Czciciele-skrupulaci.

Czciciele-skrupulaci to ci, którzy obawiają się, by czcząc Matkę, nie ująć czci Synowi, by wynosząc Marię, nie poniżyć Jezusa. Nie znoszą, by Najśw. Dziewicy oddawano głęboką a tak słuszną cześć, jaką Jej oddawali Ojcowie Kościoła. Korci ich, gdy widzą, że więcej ludzi klęczy przed ołtarzem Matki Bożej niż przed Najśw. Sakramentem, jak gdyby jedno było przeciwne drugiemu; jak gdyby ci, którzy się modlą do Matki Najśw., nie modlili się przez Nią do Pana Jezusa. Nie chcą, by mówiono tak często o Najśw. Dziewicy, by się tak często do Niej zwracano.
Oto zwroty, którymi się zwykle posługuję: Po cóż tyle różańców, tyle bractw i zewnętrznych nabożeństw do Najśw. Panny? Ileż w tym nieświadomości! Czy to nie jest ośmieszaniem naszej religii? Uznaję tylko tych, co się modlę do Jezusa Chrystusa. Trzeba się uciekać do Chrystusa, On jest naszym jedynym Pośrednikiem; trzeba głosić kazania o Chrystusie, to jedynie ma trwałą wartość.
Powyższe twierdzenia są poniekąd słuszne; wszelako przekręca się je w tym celu, by przeszkadzać nabożeństwu do Najśw. Panny, dlatego są bardzo niebezpieczne i stanowią pewnego rodzaju sidła, które zły duch stawia pod pozorem większego dobra. Nigdy bowiem nie czcimy więcej Jezusa Chrystusa, niż wtedy, kiedy czcimy Najśw. Dziewicę; bo czcimy Ją dlatego tylko, by doskonalej czcić Jezusa Chrystusa. Idziemy do Niej jako do drogi, prowadzącej do zamierzonego celu, którym jest Jezus Chrystus.
Kościół św. wraz z Duchem Św. błogosławi wpierw Najśw. Dziewicę, a potem dopiero Jezusa: „Błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławion owoc żywota Twojego Jezus“. Nie dlatego, jakoby Najśw. Maria Panna znaczyła więcej niż Jezus, lub była Mu równa; byłoby to nieznośną herezją; ale dlatego, że trzeba wpierw sławić Marię, by doskonalej wielbić Jezusa. Powiedzmy zatem ze wszystkimi prawdziwymi czcicielami Marii, wbrew twierdzeniom owych fałszywych skrupulatów: O Mario, błogosławiona Ty między niewiastami i błogosławion owoc żywota Twojego Jezus!

3. Czciciele powierzchowni.

Czciciele powierzchowni to tacy, których nabożeństwo do Najśw. Panny zasadza się na praktykach czysto zewnętrznych. Lubują się tylko w zewnętrznej szacie nabożeństwa do Najśw. Panny, gdyż nic mają ducha wewnętrznego. Odmawiają mnóstwo różańców pośpiesznie, wysłuchują po kilka mszy św. bez nabożeństwa, biorą udział w procesjach bez należytego skupienia, należą do wszystkich możliwych bractw, a przy tym wszystkim najmniejszej nie ma poprawy w ich życiu, nie walczą z namiętnościami i nie naśladują cnót Najśw. Marii Panny. Lubują się w uczuciowych momentach nabożeństw, ale nie zważają na ich prawdziwą treść. O ile w praktykach religijnych nie przeżywają tkliwych uczuć, zdaje im się, że nic nie robią, popadają w nieład duchowny, przerywają

praktyki pobożne lub spełniają je niedbale i dorywczo. Świat jest pełen tego rodzaju ludzi zewnętrznych i nie ma, kto by więcej krytykował osoby prawdziwie religijne, co skupienie wewnętrzne uważają za rzecz główną, choć bynajmniej nie lekceważą zewnętrznej skromności jako oznaki prawdziwej pobożności.

4. Czciciele zuchwali.

Czciciele zuchwali to grzesznicy, pozostający niewolnikami swych namiętności, lub miłośnicy świata, co pod pięknym mianem chrześcijan i czcicieli Marii ukrywają pychę lub skąpstwo lub nieczystość lub niesprawiedliwość itp. Pod pozorem, że są czcicielami Matki Najśw., trwają spokojnie w złych nałogach swoich, nie zadając sobie najmniejszego trudu, by się poprawić. Wmawiają w siebie, że Pan Bóg im przebaczy, że nie umrą bez spowiedzi i że nie będą potępieni, ponieważ odmawiają różaniec, poszczą w soboty, należą do bractwa różańcowego, do szkaplerza lub sodalicji i noszą oznakę Matki Boskiej.
Jeśli im ktoś zwróci uwagę, że ich nabożeństwo jest tylko złudzeniem szatańskim, lub zgubnym zuchwalstwem, które może ich doprowadzić do wiecznego potępienia, nie chcą wierzyć. Odpowiadają, że Bóg jest dobry miłosierny, że nie na to nas stworzył, by nas potępić; że nie ma człowieka, który by nie grzeszył; że nie umrą bez spowiedzi; że skrucha za grzechy w chwili śmierci wystarcza, zwłaszcza, że mają nabożeństwo do Najśw. Marii Panny, że noszą szkaplerz, odmawiają codziennie, nie chełpiąc się z tego, siedem „Ojcze nasz“ i siedem „Zdrowaś“ na Jej cześć, że odmawiają nawet od czasu do czasu różaniec i godzinki do Najśw. Panienki, że poszczą itp.
By uzasadnić swe złudne twierdzenia i zaślepić się tym więcej, przytaczają rozmaite zdarzenia, które słyszeli lub czytali w książkach, prawdziwe lub zmyślone, mniejsza o to. Prawią tedy, że pewne osoby, zmarłe w grzechu śmiertelnym bez spowiedzi, zostały wskrzeszone, by się mogły, wyspowiadać, że w innym wypadku dusza biednego grzesznika pozostała cudownym sposobem w ciele tak długo, dopóki tenże nie odprawił spowiedzi, że wielu otrzymało przez Miłosierdzie Najśw. Marii Panny od Boga w chwili śmierci łaskę doskonałego żalu za grzechy i ich odpuszczenie, i dostąpiło zbawienia; a to wszystko stało się dlatego, że osoby te za życia odmawiały pewne modlitwy lub spełniały niektóre praktyki religijne na cześć Najśw. Panny. Więc i oni spodziewają się tego.
Nie ma nic tak potępienia godnego w chrystianizmie jak ta szatańska zuchwałość. Bo czy może ktoś mówić z przekonania, że kocha i czci Matkę Najśw. jeśli swymi grzechami kłuje, przebija, krzyżuje i znieważa bezlitośnie Jezusa Chrystusa, Jej Syna? Gdyby Maria przez Swe miłosierdzie ratowała z reguły tego rodzaju ludzi, to by wprost popełniała zbrodnię i dopomagała w ukrzyżowaniu i znieważaniu Swego Syna. Któż ważyłby się coś podobnego przypuścić?
Twierdzę, że w ten sposób nadużywać nabożeństwa do Najśw. Panny Marii, które po czci Jezusa Chrystusa w Najśw. Sakramencie jest najświętsze i najistotniejsze, znaczy popełniać przerażające świętokradztwo, które po niegodnej Komunii św. jest największe i najmniej godne przebaczenia.
Przyznaję, że być prawdziwym czcicielem Najśw. Marii Panny nie znaczy koniecznie być tak świętym, by ustrzec się przed wszelkim grzechem, jakkolwiek byłoby to rzeczą bardzo pożądaną; wszakże aby być prawdziwym czcicielem Marii, trzeba przynajmniej (proszę dobrze zważać na to, co teraz powiem):
Po pierwsze: mieć szczere postanowienie unikania co najmniej wszelkiego grzechu śmiertelnego, który Matkę tak samo znieważa jak Syna.
Po drugie: trzeba zadawać sobie gwałt, by unikać grzechu.
Po trzecie: trzeba wstąpić do jakiegoś bractwa, odmawiać różaniec lub inne modlitwy, pościć w soboty itp.
Wszystko to przyczynia się przedziwnie do nawrócenia nawet najzatwardzialszych grzeszników. Jeśli czytelnik znajduje się w ich liczbie, to radze mu — choćby jedną nogą był już w przepaści — zastosować te ćwiczenia, pod warunkiem jednak, że będzie je wykonywał w intencji uzyskania u Boga za pośrednictwem Najśw. Marii Panny, łaski żalu za grzechy i przebaczenia oraz pokonania złych nałogów, i że nie będzie spokojnie żył w stanie grzechu mimo wyrzutów sumienia i wbrew przykładowi Jezusa Chrystusa i świętych oraz wbrew zasadom Ewangelii św.

5. Czciciele niestali.

Czciciele niestali to ci, którzy służą Matce Najśw. dorywczo i kapryśnie. Raz są żarliwi, raz obojętni, raz są gotowi zrobić wszystko, by służyć Matce Najśw., a niebawem stają się zupełnie inni. Zrazu chwytają się wszystkich możliwych nabożeństw ku czci Najśw. Panny i wstępują do Jej stowarzyszeń, a potem nie spełniają wypływających stąd obowiązków. Zmieniają! się jak księżyc. Toteż Maria trzyma ich u stóp Swoich jak księżyc, bo są zmienni i niegodni, by ich zaliczono do grona słup: tej Panny wiernej, których udziałem jest wierność i stałość. Lepiej nie podejmować się tylu modlitw i praktyk pobożnych; lepiej spełniać ich mniej, lecz wiernie i z miłością, mimo pokus pochodzących od świata, szatana i ciała.

6. Czciciele obłudni.

Do pozornych czcicieli Najśw. Dziewicy zaliczyć trzeba przede wszystkim czcicieli obłudnych, którzy pokrywają swe grzechy i złe przyzwyczajenia płaszczem tejże wiernej Dziewicy, by w oczach ludzi uchodzić za to, czym nie są w rzeczywistości.

7. Czciciele samolubni.

Są wreszcie czciciele samolubni, którzy dlatego tylko uciekają się do Najśw. Dziewicy, by wygrać jakiś proces, ujść jakiegoś niebezpieczeństwa, uleczyć się z jakiejś choroby łub w podobnych potrzebach. Inaczej zapomnieliby o Panience Najśw. To fałszywi czciciele, co nie są miłymi Bogu ani Matce Najśw. Strzeżmy się zatem, by nie należeć do: czcicieli - krytyków, którzy w nic nie wierzą, a wszystko krytykują; lub do czcicieli małodusznych, którzy z szacunku dla Pana Jezusa obawiają się czcić zbytnio Matkę Najśw.; albo do czcicieli powierzchownych, zasadzających nabożeństwo na praktykach zewnętrznych; lub do czcicieli zuchwałych, którzy pod pozorem fałszywego nabożeństwa do Najśw. Dziewicy gnuśnieją w grzechach; albo do czcicieli niestałych, co lekkomyślnie zmieniają swe praktyki pobożne, lub przy najmniejszej pokusie opuszczają je zupełnie; albo do czcicieli obłudnych, którzy wstępują do bractw i noszą oznaki Najśw. Panny, by uchodzić za dobrych; lub wreszcie do czcicieli samolubnych, którzy uciekają się do Najśw. Dziewicy, by pozbyć się cierpień cielesnych lub uzyskać dobra doczesne.

§ 2. Prawdziwe nabożeństwo do Najśw. Dziewicy

Wytłumaczywszy i odrzuciwszy fałszywe nabożeństwa do Najśw. Dziewicy, przechodzimy do krótkiego przedstawienia prawdziwego nabożeństwa, które powinno być: 1) wewnętrzne, 2) czułe, 3) święte, 4) stałe i 5) bezinteresowne.

1. Prawdziwe nabożeństwo do Najśw. Marii Panny jest wewnętrzne.

Prawdziwe nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy jest po pierwsze wewnętrzne, tzn. płynie z umysłu i serca, pochodzi z głębokiego szacunku dla Najświętszej Dziewicy, z wielkiego wyobrażenia o Jej wielkości i z miłości ku Niej.

2. Prawdziwe nabożeństwo do Najśw. Marii Panny jest czułe.

Po drugie jest ono czułe, tzn. pełne zaufania do Najśw. Marii Panny, zaufanie dziecka do najlepszej matki. Prawdziwe nabożeństwo do Najśw. Panny sprawia, że dusza ucieka się do Niej we wszelkich potrzebach ciała i duszy z wielko, prostoto, z zaufaniem i czułością, że błaga tę dobrą Matkę o pomoc zawsze, wszędzie i w każdej potrzebie: w wątpliwościach o światło, na bezdrożach o wskazanie właściwej drogi, w pokusach o pomoc, w słabościach o siłę, w upadkach o podźwignięcie, w zniechęceniu o otuchę, w skrupułach o radę, w krzyżach, pracach i przeciwnościach życia o pociechę. Słowem we wszystkich dolegliwościach ciała i duszy jest Maria ich zwykłą ucieczką, i to bez obawy, by się dobrej tej Matce zbytnio nie narzucać lub się Jezusowi nie narażać.

3. Prawdziwe nabożeństwo do Najśw. Marii Panny jest święte.
Prawdziwe nabożeństwo do Najśw. Marii Panny jest po trzecie święte, tzn. prowadzi duszę do unikania grzechu i do naśladowania cnót Najśw. Marii Panny, zwłaszcza Jej głębokiej pokory, żywej wiary, ślepego posłuszeństwa, nieustającej modlitwy, wszechstronnego umartwienia, boskiej czystości. Jej gorącego miłosierdzia, Jej heroicznej cierpliwości, Jej anielskiej słodyczy i iście boskiej mądrości. Oto dziesięć głównych cnót Najśw. Marii Panny.

4. Prawdziwe nabożeństwo do Najśw. Marii Panny jest stałe.

Po czwarte jest prawdziwe nabożeństwo do Najśw. Marii Panny stałe. Utwierdza ono duszę w dobrem i sprawia, że człowiek dla błahych powodów nie opuszcza praktyk religijnych. Czyni ono duszę odważną wobec świata i jego zasad, mężną w zwalczaniu ciała i jego namiętności, oraz szatana i jego pokus. Stąd pochodzi, że człowiek, który Najśw. Marii Pannie rzeczywiście służy, nie jest zmienny, zgryźliwy, niespokojny lub bojaźliwy. Nie znaczy to, jakoby dusza taka niekiedy nie upadła lub nie zmieniała czasem swych praktyk religijnych: lecz kiedy upadnie, wnet się podnosi, wyciągając ręce do swej dobrej Matki; a jeśli ją nawiedzi oschłość, dla której nie znajduje pociechy w nabożeństwie, nie popada w rozterkę, gdyż żyje z wiary w Jezusa[1], i Marię, a nie z uczuć cielesnych.

5. Prawdziwe nabożeństwo do Najśw. Marii Panny jest bezinteresowne.

Po piąte wreszcie jest prawdziwe nabożeństwo do Najśw. Marii Panny bezinteresowne, tzn. sprawia, że dusza nie szuka siebie, lecz tylko Boga w Matce Najśw.
Prawdziwy czciciel Marii nie służy tej dostojnej Królowej dla jakiejś korzyści lub zysku, ani dla własnego dobra doczesnego lub wiecznego, cielesnego lub duchowego, lecz jedynie dlatego, że warto Jej służyć a przez Nią Bogu, nie kocha Marii dlatego, że Ona wyświadcza mu dobrodziejstwa lub się od Niej dóbr jakichś spodziewa, ale dlatego, że jest godna miłości. I dlatego kocha Ją i Jej służy tak samo w zmartwieniach i w oschłości, jak w czasie wesela duszy i żarliwego nabożeństwa; kocha Ją tak samo na Kalwarii, jak na godach w Kanie Galilejskiej. Jakże miły i drogi w oczach Boga i Najśw. Panny jest ten, kto nie szuka siebie w usługach, jakie Jej oddaje! Niestety, jak rzadko duszę taką spotykamy! I dlatego właśnie chwyciłem za pióro, by spisać to, czego przez długie lata nauczałem publicznie i prywatnie.

§ 3. Przepowiednia dotycząca doskonałego nabożeństwa do Najśw. Marii Panny.

Dużo już powiedziałem o Najświętszej Dziewicy, lecz pragnę jeszcze więcej o Niej powiedzieć, gdyż zamiarem moim jest ukształtować prawdziwych Czcicieli Marii i prawdziwych uczniów Chrystusa Pana. Wszakże pominę nieskończenie więcej bądź to z nieświadomości bądź też dla braku czasu.
Jakże sowicie byłby trud mój nagrodzony, gdyby ta książka dostała się do rąk jakiejś szlachetnej duszy, zrodzonej z Boga i Marii, a nie z krwi, ni z woli ciała, ni z woli męża[2], i gdyby łaska Ducha Św. odsłoniła jej całą doskonałość i wartość prawdziwego i trwałego nabożeństwa do Najśw. Panny, które zamierzam opisać, i ją do niego zapaliła. Gdybym wiedział, że grzeszna krew moja przyczynić się może do wyrycia w sercu prawd, o których na cześć mej umiłowanej Matki i wszechwładnej Pani piszę, to zamiast atramentem posługiwałbym się własną krwią w nadziei, że znajdę szlachetne dusze, co wiernością w nabożeństwie, które głoszę, wynagrodzą, mej drogiej Matce i Pani straty, jakie poniosła przez mą niewdzięczność i niewierność.
Silniej niż kiedykolwiek budzi się we mnie wiara i ufność, że ziści się wszystko, co mam głęboko wyryte w sercu i o co proszę Boga od lat wielu, mianowicie, że wcześniej czy później Najśw. Dziewica mieć będzie więcej dzieci, sług i niewolników z miłości niż kiedykolwiek, i że skutkiem tego Jezus Chrystus, ukochany Pan mój, będzie więcej niż kiedykolwiek panował w sercach.

Przewiduję, ile drapieżnych zwierząt porwie się w istnym szale, by szatańskimi swymi zębami rozedrzeć to pisemko, lub przynajmniej ukryć je w ciemnościach jakiejś skrzyni, iżby się nigdy nie ukazało. Będę one nawet napadać i prześladować tych, którzy czytać je będę i zawarte w nim prawdy wprowadzać w czyn[3]. Lecz mniejsza o to! Owszem, tym lepiej! Przeczucie to budzi we mnie nadzieję, że wielkie będzie powodzenie, że powstanie liczny zastęp odważnych i dzielnych, żołnierzy Chrystusa i Marii, co w nadchodzących, niebezpiecznych czasach podbiją i zwyciężą świat szatana i zepsutą naturę! „Kto czyta, niech rozważy“![4].

ROZDZIAŁ II

Praktyki prawdziwego nabożeństwa do Najśw. Marii Panny

1. Praktyki zwyczajne.

Prawdziwe nabożeństwo do Najśw. Marii Panny zna kilka praktyk wewnętrznych. Oto najważniejsze z nich:
1) Czcić Marię jako godną Matkę Boga czcią hiperdulii[5], tzn. czcić Ją i szanować ponad wszystkich innych świętych jako arcydzieło łaski i pierwszą po Jezusie Chrystusie, prawdziwym Bogu i prawdziwym człowieku.
2) Rozważać Jej cnoty, przywileje i czyny.
3) Rozmyślać o Jej godności i wielkości.
4) Składać Jej akty miłości, uwielbienia i wdzięczności.
5) Wzywać Ją serdecznie.
6) Ofiarowywać się Jej i jednoczyć się z Nią.
7) Spełniać swe czynności w intencji przypodobania się Jej.
8) Wszelkie czynności rozpoczynać, wykonywać i kończyć przez Nią, w Niej, z Nią i dla Niej, aby je spełniać przez Jezusa, w Jezusie, z Jezusem i dla Jezusa Chrystusa, naszego ostatecznego Celu. Praktykę tę wytłumaczę poniżej.
Prawdziwe nabożeństwo do Najśw. Dziewicy posiada też kilka zewnętrznych praktyk. Oto najgłówniejsze:
1) Zapisać się do Jej bractw i należeć do Jej stowarzyszeń.
2) Wstąpić do ustanowionych na Jej cześć zakonów.
3) Głosić Jej chwałę.
4) Dawać jałmużnę na Jej cześć, pościć i umartwiać ducha i ciało.
5) Nosić na sobie Jej odznaki, jak różaniec, koronkę, szkaplerz lub medalik.
6) Odmawiać z uwagę, pobożnie i w skupieniu różaniec święty, składający się z piętnastu dziesiątek, na cześć piętnastu głównych tajemnic życia Pana Jezusa, lub przynajmniej część różańca, składającą się z pięciu tajemnic. Można także odmawiać koronkę, złożoną z sześciu lub siedmiu dziesiątek, by czcić lata, które Najśw. Dziewica przeżyła przypuszczalnie na ziemi lub tzw. małą koronkę do Najśw. Marii Panny, składającą się z trzech „Ojcze nasz“ i dwunastu „Zdrowaś“ ku uczczeniu Jej korony z dwunastu gwiazd czyli Jej przywilejów, albo „małe oficjum Najśw. Panny“ ogólnie przyjęte i odmawiane w Kościele. Chwalebną, też jest rzeczą odmawiać mały psałterzyk Najśw. Dziewicy, który na Jej cześć ułożył św. Bonawentura, a który tak jest tkliwy i serdeczny, że nie można go odmawiać bez wzruszenia; albo czternaście „Ojcze nasz" i „Zdrowaś“ na cześć Jej 14 radości; lub inne modlitwy, hymny i pieśni kościelne, jak Salve Regina, Alma, Ave Regina, Caelorum lub Regina coeli, stosownie do czasu roku kościelnego; lub Ave Maris Stella, O gloriosa Domina itp., albo Magnificat lub jakiekolwiek inne modlitwy, których pełno mamy w książkach do nabożeństwa.
7) Śpiewać na Jej cześć pieśni pobożne i innych do tego zachęcać.
8) Klęknąć pewną, ilość razy lub pokłonić się Jej, mówiąc przy tym np. co rano sześćdziesiąt do stu razy: Ave Maria. Virgo fidelis, by za Jej pośrednictwem być wiernym łaskom Bożym w ciągu dnia; a wieczorem: Ave Maria, Mater Misericordiae, by otrzymać przez Nią od Boga przebaczenie grzechów, które popełniliśmy w ciągu dnia.
9) Opieką otaczać Jej bractwa, przyozdabiać Jej ołtarze, ubierać kwiatami i upiększać Jej obrazy.
10) Nosić Jej obrazy podczas procesyj, nosić Jej obrazek stale przy sobie jako broń przemożną przeciwko złemu duchowi.
11) Umieszczać Jej obrazy w kościołach i domach, lub na bramach miast, kościołów i domów.
12) Ofiarować się Jej w sposób uroczysty.
Jest jeszcze mnóstwo innych praktyk prawdziwego nabożeństwa na Najśw. Dziewicy, do których Duch Św. natchnął dusze święte, a które przyczyniają się znacznie do naszego uświęcenia, bylebyśmy je wykonywali należycie, to znaczy:
1) Z dobrą a szczerą intencją podobania się tylko Bogu, zjednoczenia się z Jezusem, jako z naszym ostatecznym Celem i zbudowania bliźnich;
2) z uwagą, bez dobrowolnego i roztargnienia;
3) z pobożnością, bez pośpiechu lub niedbalstwa;
4) ze skromnością, w pokornej i budującej podstawie.

2. Doskonałe praktyki.

Przeczytałem wszystkie prawie książki, które traktują o nabożeństwie do Najśw. Marii Panny, rozmawiałem o tym szczerze z najświętszymi i najmędrszymi osobami i twierdzę śmiało i otwarcie, że nie poznałem dotąd żadnego ćwiczenia pobożnego ku czci Najśw. Dziewicy, podobne go temu, o którym chcę mówić. Żadne nie wymaga od duszy więcej poświęcenia dla Boga, żadne nie uwalnia duszy więcej od samej siebie i od miłości własnej, żadne wierniej nie zachowuje się w łasce lub łaski w niej, żadne nie łączy jej doskonalej i łatwiej z Jezusem Chrystusem, żadne wreszcie nie przynosi Bogu więcej chwały, nie uświęca bardziej duszy i nie jest użyteczniejsze bliźniemu. Ponieważ istota tego nabożeństwa tkwi we wnętrzu człowieka, mającym być przez nie urobione, nie znajdzie ono równego u wszystkich zrozumienia: jedni zatrzymają się przy tym, co w nim jest wewnętrznego, i nie pójdę dalej; tych będzie najwięcej, inni zaś, nieliczni wniknę do jego wnętrza, ale wstąpię tylko na pierwszy stopień. Któż wstąpi na drugi stopień? Kto dojdzie do trzeciego? Któż wreszcie wytrwa na nim? Ten komu duch Jezusa Chrystusa odsłoni tę tajemnicę. On sam poprowadzi wierną duszą, by postępowała z cnoty w cnotę, z łaski w łaskę, z światła w światło, by przeistoczyła samą siebie w Jezusie Chrystusie i doszła do pełności lat Chrystusowych na ziemi i do chwały w niebie.







  1. Żyd. 10, 38.
  2. Jan 1, 13.
  3. Przepowiednia ta sprawdziła się dosłownie. W ciągu całego 18 wieku synowie bł. Grignona byli wystawieni na napaści jansenistów dla swej gorliwości około tego nabożeństwa, a drogocenny rękopis dzieła niniejszego, schowany z powodu zamieszek rewolucji francuskiej, znaleziono dopiero w r. 1842 w kufrze pomiędzy starymi książkami.
  4. Mat. 24, 15.
  5. Rozróżniamy dwojaką cześć religijną: 1) cultus latriae, tj. cześć, którą oddajemy samemu Bogu z powodu Jego nieskończonej doskonałości, i 2) cultus duliae, tj. cześć, którą oddajemy osobom stworzonym z powodu jakiejś nadprzyrodzonej doskonałości, jaką ich Bóg wzbogacił. Taka cześć należy się świętym. N. Maria Panna odbiera z powodu Swej szczególniejszej godności wybitniejszy stopień wspomnianej czci, który nazywamy cultus hyperduliae.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Ludwik Maria Grignion de Montfort i tłumacza: Helena Brownsfordowa.