Wieczna myśli, któraś jest dalej niż od wieka,
Jeśli cię też to rusza, co czasem człowieka,
Wierzę, że tam na niebie masz mięsopust prawy,[1]
Patrząc na rozmaite świata tego sprawy.
Bo leda co wyrzucisz, to my, jako dzieci,
W taki treter,[2] że z sobą wyniesiem i śmieci.
Więc temu rękaw urwą, a ten czapkę straci;
Drugi tej krotochwile i włosy[3] przypłaci.
Nakoniec niefortuna albo śmierć przypadnie,
To drugi, choćby nierad, czacz[4] porzuci snadnie.
Panie, godnoli, niech tę rozkosz z tobą czuję:
Niech drudzy za łby chodzą, a ja się dziwuję.