Niema to, niema to,
Jak humorek niepopsuty,
Kiedy człek pozbędzie się
Żałośliwej w głosie nuty, Gdy odważnie plunie raz Na niedole tego świata I marzeniem wartkiej krwi Aż na gwiazdy spadłe lata;
Gdy kulami u swych nóg
Niby żongler się zabawia,
Zręcznie skacze poprzez miecz,
Który serce mu zakrwawia; Gdy w księżyca głupią twarz Z głupim śmiechem się zagapi; Wytrząsając kiesę swą Biedą jutra się nie trapi;
Gdy weselem, brakiem trosk,
Głębię wszelkiej prawdy mierzy;
Że dwa razy dwa jest pięć,
Jak w aksyjomat święcie wierzy, A spotkawszy pełną pierś, Nie do serca tęsknie puka, Zamiast ckliwych uczuć tam, Gdy rozkoszy samej szuka;
Kiedy jasną nosi twarz
Zamiast miny kwaśnej, strutej, —
To się zwie, to się zwie
Mieć humorek niepopsuty! ............ Ale topór blask utraca, Gdy porąbie w lesie drwa, A mój humor niepopsuty Tylko parę minut trwa.