Przejdź do zawartości

Nerwowy Bolek

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
>>> Dane tekstu >>>
Autor Elwira Korotyńska
Tytuł Nerwowy Bolek
Podtytuł Komedyjka w 1-ym akcie
Pochodzenie Księgozbiorek Dziecięcy Nr 47
Wydawca „Nowe Wydawnictwo”
Data wyd. 1934
Druk Bristol
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron

KSIĘGOZBIOREK DZIECIĘCY.
E. KOROTYŃSKA.
Nerwowy
Bolek.
Komedyjka w 1-ym akcie.
NAKŁADEM „NOWEGO WYDAWNICTWA“
WARSZAWA, ul. MARSZAŁKOWSKA 141.
Druk. „BRISTOL“ Warszawa, Elektoralna 31






OSOBY.

Wacio 
 lat 12.
Bolek 
 lat 10.
Jadzia 
 lat 11.
Niusia 
 lat   7.



Rzecz dzieje się w mieście. Pokój dziecięcy duży, widny. W pokoju stoi stół założony książkami i kajetami, kilka krzeseł, etażerka lub szafka z książkami, łóżko lub otomana. Na oknie doniczki z kwiatami.


AKT I.
SCENA 1.

Bolek (sam) (siedzi z głową opartą na rękach i uczy się.) potem Jadzia.

Bolek (czyta).

„Demostenes był wielkim mówcą... (powtarza) „Demostenes był wielkim mówcą... (wskakuje z krzesła) Ach! jak mnie to denerwuje!.. I co mi po tej wiadomości! Toć już nie żyje.. Prochów jego napewno już niema, a ja się o nim uczyć muszę!..
Stanowczo dla osób tak jak ja nerwowych, nauka o tem, co kiedyś było, wcale a wcale niepotrzebna... Dosyć wiedzieć o rzeczach bieżących... (Chodzi po pokoju z założonemi z tyłu rękoma).
Taki Wacio to co innego... Tęgi, zdrów, nerwów albo wcale niema, albo też z żelaza lub grubych postronków... Ten może kuć o najdawniejszych czasach... nie denerwuje go to wcale. Ale ja... wysmukły, słabej budowy ciała, o byleco drżący, na byle huk wykrzykujący słowa przerażenia, ja... nerwowy i to bardzo, jak sam czuję i mówi mi moja ukochana babcia, która zawsze stronę moją trzyma, zawsze mnie tłomaczy... ja — nie powinienem denerwować się jakiemiś Djogenesami, Archimedesami, Demostenesami... Dość tego! (rzuca książką o stół)

(wbiega Jadzia)

Jadzia.

Co tak hałasujesz? aż u nas w drugim pokoju słychać było uderzenie książką o stół... myślałam, żeś upadł na podłogę...

Bolek (przerywa ponurym głosem).

Doczekacie się i tego,.. że kiedyś upadnę zemdlony...

Jadzia.

E... tacy mali i tacy zdrowi i z apetytem, jak ty, nie mdleją...

Bolek (oburzony).

Co? ja zdrów i z apetytem, ja?...

Jadzia.

A tak, ty!.. Tatuś mówił, że nasz doktór, opukawszy ciebie onegdaj, zawyrokował, iż najzdrowszy jesteś w naszej rodzinie...


Bolek.

Jakto? a nasz gruby Wacio? słabszy może i chudszy odemnie?. Cha, cha, cha!.. Jacyście śmieszni!..

Jadzia.

Wszyscy jesteśmy zdrowi, ale ty podobno masz najsilniejszą budowę ciała...

Bolek.

Jestem ciężko chory na nerwy... A ten doktór... co on tam wie... stary jak świat, zapomniał, czego się przed wiekami uczył...

Jadzia.

Ach! nie mów tak lekceważąco o tym zacnym i sławnym lekarzu... Zdaje ci się, żeś chory na jakieś nerwy, zdrów jesteś, braciszku...

Bolek.

Tak... tak... zdrów i z apetytem, wszak prawda?...


Jadzia.

Alboż nie masz apetytu?

Bolek

A jadłem wczoraj zupę szczawiową z grzankami?..

Jadzia.

Nie jadłeś, bo, popierwsze, nie lubisz, po drugie, wiedziałeś, że ci babcia da czekolady i ciastek, jak przyjdziesz i powiesz żeś nie jadł... I dostałeś czekolady...

Bolek (trochę zawstydzony)

Czekolada uspokaja mi nerwy...

Jadzia.

No, dosyć o tem, pomówmy o czem innem... Powiedz mi, dlaczegoś rzucił książkę na stół z taką siłą, że aż usłyszałam przeze drzwi... Co ci ta biedaczka zawiniła?

Bolek.

Denerwuje mnie nauka o przeszłości, dosyć mamy teraźniejszych, bieżących wypadków... Zresztą wogóle nauka mnie męczy i rozstraja... Mam słabe nerwy...

Jadzia (śmieje się).

Ach! ach! jakiś ty paradny z twemi nerwami!.. Wciąż nerwy i nerwy!..

SCENA 2.
Ciż sami, Wacio, potem Niusia.
Wacio.

Co to? czy masz z gramatyki zadaną odmianę nerwów, że tak ten wyraz powtarzasz?.. (spoglądając na Bolka z uśmiechem) Ten, dostałby złoty medal za odmianę tego wyrazu, wciąż go i bezustannie powtarza... No, Bolku, bolą cię dziś nerwy?


Bolek (obrażony)

Proszę mi z mojej choroby nie szydzić... jakbyś kiedy zachorował na nerwy...

Wacio (przerywając).

Pozrywałbym je wszystkie... ale niema o to obawy... Zanadto jestem zajęty pracą szkolną, abym miał czas na takie, jak nazywasz, choroby zapadać... Dzieci w naszym wieku nie powinny mówić ani myśleć o jakichś nerwach... Uczyć się o nich będziemy w wyższych klasach, gdy zaczną wykładać fizjologję...
Ale, ale... wiecie co... przynoszę nowinę, w tym celu tu przyszedłem, wiedząc, że was zastanę...
Od jutra strejk ogólny, gazownie, elektrownie, wodociągi mają być pozamykane... ruch na ulicach ustanie...


Jadzia.

Jakto? to i tramwaje nie pójdą?..

Wacio.

Naturalnie... wszak mówię, że elektrownie będą nieczynne.

Bolek.

W takim razie nie pójdziemy jutro do szkoły... Dzięki Bogu! a to tego Demostenesa nie mogę pojąć... nie wiedzieć poco nas męczą...

Wacio.

Szkoły będą otwarte, strejk nie obejmuje szkół, tylko klasę roboczą...

Bolek.

Ale tramwaje nie będą chodziły... A wszak dwóch wiorst tam i dwóch z powrotem, taki, jak ja nerwowiec przebyć jednego dnia nie jest w stanie...


Jadzia.

Znowu nerwy!..

Wacio (do Bolka).

Popierwsze dwóch wiorst niema do szkoły, najwyżej półtory, po drugie spacer sprzyja nerwom i właśnie ci, co zapadają na nerwy, najwięcej używać ruchu powinni.

Bolek.

Nie! nie! przeciwnie... czytałem w książce lekarskiej...

Wacio.

I poco ty czytasz o chorobach... toć masz inne książki zajmujące i użytek ci przynoszące... Czytasz, a potem o urojonych jakichś chorobach mówisz...

Bolek.

Urojonych... urojonych... Jestem naprawdę nerwowy i do szkoły jutro nie idę!.. A teraz iść muszę do babci...


Jadzia.

Tak, tak... najeść się pierogów z mięsem, a potem siedzieć nad kolacją i udawać, że się jest chorym i bez apetytu... Ach ty, nerwowcze urojony!..

Bolek.

Proszę bardzo mnie nie rozdraźniać... (wychodzi)

SCENA 3.
Jadzia i Wacio, potem Niusia.
Wacio.

Co ten wyprawia! A toć przechodzi granice! On nerwowy! Silny, jak dąb, cera wspaniała, czegoż mu do zdrowia brakuje?..
Nie pójdzie do szkoły, bo daleko tak iść nie może! A jak na wycieczkę, gdzieby wiedział że coś smacznego jeść będzie, to i mile całe gotówby napewno przebiegać... A to historja z temi urojonemi chorobami!.. I kto w niego to wmówił?..

Jadzia.

Naczytał się z książek lekarskich w czytelniach, przytem wygodnie mu z tą niby chorobą... Od wszystkiego, co mu nie dogadza, wymawia temi nieszczęsnemi nerwami, które, jeśliby się śmiać mogły, wybuchałyby wciąż wesołością na jego gadanie.

Wacio (podchodzi do Jadzi i bierze ją za rękę).

Siostrzyczko, musimy go z tego wyleczyć... Toć będzie nieszczęśliwym przez całe życie, jeśli się z tego manjactwa nie poprawi... Zabierzmy się energicznie do tego niby nerwowca...


Jadzia.

Z najmilszą chęcią, ale jak?.. Uparty, niczem kozioł...

Wacio (zadumany).

Coby tu takiego zrobić, żeby przejrzał?.. Musimy coś obmyśleć!..
Wiesz co, Jadziulko, od dnia dzisiejszego czuwać będziemy wciąż nad tem, aby uchwycić jaką okazję do wyleczenia go... nie z choroby nerwów, bynajmniej, bo tej nie posiada w swym dziecięcym organizmie, ale ze stokroć gorszej... z egoizmu, ciągłego o swej osobie myślenia, z manji nieszczęsnej, wyszukiwania w sobie chorób...
Takiego jeszcze malca możnaby odrazu wyleczyć, przekonać się nie daje, ale może traf jaki posłuży do uratowania tego skądinąd dobrego chłopca...


Jadzia (z zapałem).

Musimy! musimy go wyratować!

(Wbiega Niusia)


Niusia.

Jakto dobrze, że was zastałam! Sądziłam, żeście poszli na spacer lub do kinematografu...

Jadzia (całując ją).

A ty skąd się tu wzięłaś? czy przyszłaś sama, czy z mamusią?

Niusia.

Nie, ze służącą... Mamusia bardzo zajęta, piecze z Marysią ciasto i różne smaczne rzeczy...

Wacio.

Czy imieniny czyjeś?..

Niusia.

Nie, tylko widzicie... wybieramy się do Czerska...


Jadzia.

Marzenie naszego Bolka!..

Wacio.

Ach!..

Niusia.

Czy cię co zabolało, żeś krzyknął?..

Wacio.

O! przeciwnie, nie zabolało, ale ucieszyło...

Jadzia

To tak z radości?

Wacio.

Naturalnie... wkrótce dowiesz się o powodach mego okrzyku...

Niusia.

Jakiś ty, Waciu, tajemniczy!..


Wacio.

Będziesz i ty wtajemniczona, poczekaj...

Niusia.

Ach! jak to dobrze! ja tak chciałam mieć tajemnicę...

Jadzia.

Kiedy ma być ta wycieczka?

Niusia.

Za dwa dni od dzisiaj... Wujek bierze ze sobą aparat fotograficzny, odfotografuje nas wszystkich...

Wacio.

Nas, ale i ruiny Czerska i gruzy zamku...

Niusia.

Pewnie, pewnie, bo wujek kocha wszystko, co mu dziecięce lata przypomina, a podobno, jak słyszałam od naszej starej niani Brygidy, wujek urodził się w okolicach Czerska...

Jadzia.

Jedziemy kolejką, czy też pomaszerujemy pieszo?

Bolek.

Piechtą... jak mówi nasz woźny ze szkoły...

Niusia.

Mamy iść pieszo, żeby przyjrzeć się dokładnie tym zabytkom przeszłości... Tak się cieszę, że to, co znam z opowiadania, na własne zobaczę oczy!.. A i że z wami tyle godzin razem przepędzę!..

Jadzia (uśmiechając się).

A może nas nie weźmiecie?..

Niusia.

Jak możesz tak mówić?.. Mamusia przysłała mnie tutaj, żeby was koniecznie namówić do tej wycieczki... Za dwa dni mamy dzień wolny od lekcji, a i wujek zwolniony z biura na urlop... A to się ubawimy!..

(wchodzi Bolek.)

Ot jest i Bolek... Ciesz się, idziemy do Czerska... Mamusia piecze ciasto i kruche obwarzaneczki, które tak lubisz, wujek bierze aparat fotograficzny, jeden z panów ma zagrać na skrzypcach na tych ruinach, coś bardzo podniosłego...

Bolek.

Ach! jak to dobrze! Marzyłem o podobnej wycieczce, ale jakoś nigdy nie było nawet projektu co do takiej wyprawy... Jakież to szczęście! I kiedyż to będzie?..

Niusia.

Za dwa dni od dzisiaj...


Wacio (patrząc porozumiewawczo na Jadzię).

Jaka to szkoda, że Bolek, jako nerwowy, korzystać z tej przyjemności nie będzie...

Bolek.

Jakto? Dlaczego?... Kto mi zabroni?..

Niusia.

Co mówisz Waciu? Dlaczegoby Bolek nie miał należeć do naszej wyprawy?...

Wacio.

Bolek, jak sam mówi, jest ciężko chory na nerwy i chodzić daleko nie może...

Bolek.

Przecież pojedziemy...

Wacio.

Właśnie, że nie... Bo i cóż za przyjemność jechać kolejką i widzieć tylko zdaleka przebiegające przed nami okolice... Chcemy widzieć zblizka tę cudną przyrodę i te starodawne zabytki...
Mówiłeś nam przed chwilą, że nie pójdziesz jutro do szkoły, gdyż pieszo iść nie możesz, jako chory na nerwy, mowy więc niema o tem, abyś mógł w takim stanie zdrowia przejść przeszło milę drogi... My tam, jako mający nerwy jak postronki, jak nam zwykle mówisz, z łatwością przejdziemy tę drogę... A i Niusia, choć tak mała, iść będzie z przyjemnością, ale o tobie mowy niema...

Niusia (do Bolka).

Jaka szkoda, żeś chory na nerwy... Takbyśmy się ubawili... Wujek będzie nas fotografował, mamusia tyle smacznych rzeczy da nam na drogę... Ale do widzenia wam, mamusia kazała mi zaraz powracać... Raniutko o 7-ej przyjdziemy tu po was... Bądźcie gotowi!.. (Wychodzi)

Bolek (zawstydzony podchodzi do Jadzi i Wacia.)

Idę jutro do szkoły...

Wacio.

A co będzie z twemi nerwami?

Bolek.

Nie mówcie mi o nich!..

Jadzia.

Nie lubisz przeszłości tylko teraźniejszość, a tam będą zabytki przeszłości!..

Bolek.

Nie przypominaj mi o tem! Kocham wszystko i wszystkich, zdrów jestem jak ryba, a ta choroba nerwów była urojoną! Od dziś zapominam o nerwach!

Bolek i Jadzia (całując go).

Uzdrowiony! uzdrowiony!

KONIEC.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Elwira Korotyńska.