Najnowsze tajemnice Paryża/Część pierwsza/II

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Aurélien Scholl
Tytuł Najnowsze tajemnice Paryża
Wydawca Wydawnictwo Przeglądu Tygodniowego
Data wyd. 1869
Druk J. Jaworski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. Les nouveaux mystères de Paris
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


II.
Furgat.[1]

Ali powlekł ciało w róg tajemniczego pokoju, w którym spełniono morderstwo.
Zwierzchnik Alego otworzył szuflady, przetrząsł je, oraz badał mury dla powzięcia przekonania gdzie się znajduje.
— Trzebaby nam przetrząść z gruntu ten złowrogi dom rzekł do Alego. — Tu każdy schód kryje zasadzkę, każdy kamień tajemnicę. Tu znajdują się niezmierne skarby, ale gdzie?... musimy tego koniecznie dociec. Najbystrzejsze oczy mogą przejrzeć wszystkie pokoje i nic nie znaleść, można prześledzić wszystkie piwnice, a nic nie odkryć...
A jednakże tu jest mieszkanie Furgata!... tu jednakże przechowywacze odsyłają drogocenne przedmioty. W tutejszych kryjówkach znajduje się pełno sreber, kosztownych kamieni, dyamentów, które tajemnie wysyłają na sprzedaż do Londynu, Frankfurtu i Petersburga. Są tu rzeczy skradzione, które dopiero za 50 lat będą sprzedane, to jest wtedy, kiedy ich prawi właściciele wymrą, lub się rozpierzchną!
Furgat jest wspólnikiem wszystkich zbrodni, bankierem galer. — Z tego czarnego gabinetu wydawane są rozkazy, a nikt nie domyśla się z jakich ust wyszły!...
Dostojnik przepatrzył papiery, jakie mu wpadły pod rękę... i oto co znalazł:
„Banda Poulain’a[2] pod rozkazami kupca z ulicy Św. Jakóba. Skład główny w jego piwnicach. Ślusarze, stolarze, malarze, mularze. — Poulain wydaje rozkazy, ale sam nie pracuje.
„Banda Golina, inaczéj Monrose zwanego. Przewódca jest człowiekiem czynnym, ma prawo karania swych podwładnych. — Malarze, odźwierni, handlarze mebli, spekulanci...
„Banda Natliana. — Pierwszy raz skazany 11 germinala XIII roku. — Przewódca jest handlarzem drzewa, dzielny człowiek, przyjaciel artystów. Banda działa na własną rękę. — Ester Nathan, żona Mayera; elegantka i dystyngowana, używa rozmaitych przebierali. Uciekła dwukrotnie z więzienia Saint Germain i Bicêtre. Rozyna Nathan jej siostra, zwana niedoścignioną; cenna kobiéta, używająca ekwipażów i nosząca dyamenty.
„Banda Liny Mondor, zwana Okruszyną. Cztery kobiéty aktorki, śpiewaczki uliczne, najemnice dzienne, mogą być wprowadzane do domów mieszczan.
„Banda Ludwiki Bouvier, zwanéj Klarą Wendel, hotele, restauracye, ogrody publiczne. — Klara ma swoje spólniczki rzadkiéj piękności: Angielki, Hiszpanki, Węgierki i Niemki.”
W innéj szufladzie pewne akta zwróciły badającego uwagę.
„Baronowa Wanda Remeney: — Należy dociec, dla czego w pałacu na ulicy Ponthieu, na drugiém piętrze, w pokoju niebieskim, na prawo kominka, znajduje się szkielet dziecka zamurowany. Mularz został do pałacu o północy wprowadzony, z zawiązanemi oczami. — Wydobył on jeden blok z muru, ciało dzieciny pomieszczono w wydrążeniu, następnie obłożono go wapnem, a potém blok kamienny zmniejszony do połowy, był napowrót wmurowany dla zakrycia tego grobowca.”
Niebieski papier z brzegami złoconemi przyczepiony był u dołu akt i zawierał: „Lecz gdy przepomniano pokropić wodą wapna, ciało dziecka pozostało całe, bez zepsucia.”
Człowiek zwany Waszą dostojnością, zamyślił się chwilę, a potem akta na dawniejsze miejsce położył. Stał się on posiadaczem tajemnic wielkiéj liczby mieszkańców Paryża. Władza któréj zapragnął, tak straszną mu się wydała, że uczuł potrzebę spoczynku. Prawo ojcowskie mimo swéj surowości, dozwalało czasami preskrypcyi. Przebaczenie nie istniało dla ofiar Furgata! Ich akta były tu. — Kradzież tych była niebezpieczną, bo mogłyby wyśpiewać, to jest wykryć wątek, po którym wyśłedzonoby bandę. — Naczelnicy szajek złoczyńców byli zwykle bez litości. — Dla przewódcy zwykła dzikość, lub płoche okrucieństwo złodziei na publicznéj drodze, nie stanowiło dostatecznej władzy nad tém stowarzyszeniem, z pod praw ludzkich wyłamującém się.
Niekarność jest śmiertelną nieprzyjaciółką tych wszystkich band, które składają korporacyę na czas ograniczony.
Palacze, fałszywi szuani, towarzysze Jehu, nie wytrzymują natarcia żandarmów. Trzeba się udać w góry, ażeby znaleść kilka gniazd bandytów, którzy utrzymują okolicę w posłuszeństwie przez postrach... Nikt nie odważy się ich denuncyować. Kara nie prędko następuje, ale zemsta natychmiast.
W Paryżu złodziej zjada swych wspólników. — Zeznania zrobione pociągają, za sobą wykrycie wątku. — Ale Furgat z ulicy Św. Ludwika, wyższym był nad te nędzoty. Znał on wszystkie bandy, a żadna go nie znała. — Nieraz się przytrafiło, że morderca wyznał przed sądem, o spełnieniu zabójstwa, z rozkazu nieznanego mu przywódcy. Opowiadał on o wyrytym znaku na ramieniu tego zwierzchni ka galerników. Ale jego nazwisko... mieszkanie... było mu niewiadome; niemógł nawet opisać jego postaci. Nie wierzono tym zeznaniom, aż do okrycia bandy brodatego Dumollarda.
Dostojnik spojrzawszy na trupa Furgata, rzekł:
— Jednakże ten człowiek miał to wszystko, a kilka uderzeń sztyletu tak łatwo koniec jego władzy położyły.
W téj chwili obejrzawszy się zobaczył łysą głowę wychylającą się z otworu niezamkniętego w posadzce. Dwie małe szare źrenice spoglądały z zadziwieniem na dwóch ludzi nieznajomych, którzy niewiadomo jakim sposobem wcisnęli się do téj kryjówki.
— Kto jesteś? — zapytał się zwany Waszą dostojnością.
— Ktoś ty jest?... — odparł tonem szydzącym człowiek łysy.
— Lecz po coś tu przybył?
— Pomódz wam jeżeli zechcecie.
Ali wydobył swój puginał.
— Nie rób głupstwa — zawołał mały człeczek — mógłbym zamknąć otwór w posadzce na ciężki zamek, a przebylibyście parę tygodni w niebardzo wygodnem położeniu... Powróciwszy po dwóch tygodniach lub po miesiącu, znalazłbym was w przykrym stanie.
— Nie potrzebujesz się obawiać, nie myślimy ci nic złego wyrządzić — rzekł dostojnik widocznie wzruszony.
— O wiem o tém dobrze — odpowiedział człowieczek i spoglądając na trupa leżącego w kącie, dodał:
— Zabiliście Furgata... O zaszliście za daleko — niebaczni... Czy sądzisz naprzykład, że cię inni uznają za swego przewódcę? Odkryłeś tylko tajemne wejście i nic więcéj. Możecie przetrząść cały dom i cóż — nic nie odkryjecie — nic zupełnie.
Możecie zburzyć cały gmach i jeszcze nie więcéj znajdziecie, jak to, coście już poznali — a zaprawdę, niewieleście się dotąd dowiedzieli.
— Co potem nastąpi? zapytał pan Alego.
— Co nastąpi powiem wam zaraz. Oto rada zbierająca się tu co trzy miesiące dla sprawdzenia rachunków, spostrzeże pewnego wieczoru, że jakiś obcy człowiek, w gwałtowny sposób ogarnął władzę naczelnika, którego ona tylko ma prawo obierać. Panowie ci nie wezmą cię na tortury, oni nie lubią nieużytecznych okrucieństw, lecz szybko uwiną się z tobą.
— Jakiż jest sposób uniknięcia tego niebezpieczeństwa?
— Jest tylko jeden. A naprzód czy jesteś godnym dowództwa?
Mamy prawo być wymagającemi. Człowiek pewny, nie zdolny do zdrady, jestto coś bezwątpienia, ale nie dosyć na tém. Trzeba nam wysokiego rodu, obawy utraty towarzyskiego stanowiska... Jednem słowem, nasz zwierzchnik powinien się lękać o siebie samego.
— Cóż trzeba zrobić wtedy?
— Użyć mnie do interesu.
— Niech tak będzie.
Mały człowiek wydobył z kieszeni rewolwer, i wszedł do pokoju.
— Och! rzekł przybyły, zaraz widać jak jesteście nowicyuszami. Mogę być uzbrojony bez wzbudzenia waszéj obawy, albowiem was jest dwóch, a byłoby mi bardzo trudno zabić naraz obydwóch... tymczasem muszę czuwać nad własném bezpieczeństwem.
Człowieczek zbliżył się do ciała byłego Furgata.
— Co chcesz z nim zrobić? zapytał się nieznajomego. Przedewszystkiem należy zatrzeć ślady waszéj nieprzezorności. Czy pomyśleliście o tém?
— Nie.
— Widzisz więc, żem dobrze zrobił kiedy tu przyszedłem....
— Jaki masz w tém interes?
— Zawsze działam bezinteresownie! byłem w służbie u Furgata, bo jestem biedak. Kiedy jeden żyć przestał, służę drugiemu. — Chcesz po nim objąć następstwo, nie sprzeciwiam się temu. Ganię tylko nierozwagę rzucania się lekkomyślnie w tak niebezpieczne przedsięwzięcie... Zobaczmy naprzód gdzie jest mój pan dawniejszy!
Mały człowiek wziął z pułki flaszeczkę z ja kimś eliksyrem i wlał w usta Furgata kilka kropel cieczy.
— Już się z nim wszystko skończyło. Potém postawiwszy filakonik na dawnem miejscu — zawołał: Ponieważ Furgat nic żyje, należy go więc pogrzebać.




  1. Tém nazwiskiem oznaczają naczelnika bandy, który jest postacią tajemniczą i tylko dla kilku głównych osób ze szajki widzialną.
  2. Wszystko co tu wymieniono są fakta prawdziwe, wyjęte z Kroniki Paryża.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Aurélien Scholl i tłumacza: anonimowy.