Przejdź do zawartości

Na cmentarzu (Junosza, 1880)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
>>> Dane tekstu >>>
Autor Klemens Junosza
Tytuł Na cmentarzu
Pochodzenie Kalendarz Illustrowany „Echa“ na Rok Przestępny 1880
Wydawca Jan Noskowski
Data wyd. 1880
Druk Jan Noskowski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


NA CMENTARZU.

Miasto umarłych było milczące,
Rzucały smętny cień kasztany,
Chyliło się na zachód słońce
I ozłacało krzyże lśniące,
Marmury i bronz pozłacany,
Rzucając światło przez kasztany.

Milczący grabarz szedł z łopatą
Nowym przybyszom grób wybierać;
Ach! smutno oczy dziś zawierać,
Kiedy jaśnieje w pełni lato.
Lecz grabarz ów nie zważał na to...
Wszak to tak zwykła rzecz — umierać,
A on tu codzień był z łopatą...

Nie przeszkadzałem grabarzowi,
I dalej szedłem wciąż w milczeniu,
Patrząc jak błyszczy wpośród cieniu
Złocony krzyż, na cześć mężowi,
Co zmarł ku żony swej zmartwieniu;
Pod złotym krzyżem marmur biały,
Statua żalu pięknie kuta,
Co z pod dobrego wyszła dłuta...
Ach, to być musiał człek nie mały,
A jak pomnika świadczy drogość,
Musiał położyć zasług mnogość.
Spojrzę na napis: to piwowar,
Co wzniósł ludzkości nowy browar....
..............
Poszedłem dalej... znów wspaniały
Pomnik ujrzałem tuż przy sobie:
Modlił się na nim anioł biały
I wzniósł ku niebu ręce obie,
A drugi anioł miał rzeźbioną
Na twarzy boleść i tęsknotę,
I niósł pochodnię zagaszoną,
Trącając w lutni struny złote.....
O! pomyślałem — to artysta
Najniezawodniej tu spoczywa,
A ta anioła twarz przeczysta,
Ta zadumana i tęskliwa,
Zda się wyrażać żal, co smutnie
Żegna te pieśni i tę lutnię,
Na której strunach dźwięk zamiera.
Napis wskazywał grób bankiera....
..............
A któż tu leży, pod tym głazem
Okratowanym jak więzienie?
Komuż złożono tutaj razem
Ciężkie żelaztwo i kamienie?...
I powiązano je misternie
Jakoby przez chwalebną dbałość,
Ażeby miały wieczną trwałość
I przekazały ludziom wiernie
Całą zmarłego cnót wspaniałość?
Spojrzę — a napis mi wyraża,
Że to grób zdziercy i lichwiarza....
..............
Poszedłem dalej... tuż pod murem
Widzę mogiłę zapadniętą:
Śpiewało nad nią ptactwo chórem,
Obsiadłszy starą wierzbę zgiętą...
Grób ten nie zdobny był marmurem,
Ani go w kraty nie opięto,
Lecz mu śpiewały ptaszki chórem
Obsiadłszy starą wierzbę zgiętą.
I był głos ptaszków pełen żalu —
I smutnie wierzbę wiatr kołysał....
— Dziadku, szepnąłem do grabarza,
Kto tu?! Rzekł: — Panie, to się zdarza;
Ten pan podobno coś tam pisał,
A potem umarł gdzieś w szpitalu.

Kl. J.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Klemens Szaniawski.