My jak liście...

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Mimnermos z Kolofonu
Tytuł My jak liście...
Pochodzenie Obraz literatury powszechnej
Redaktor Piotr Chmielowski,
Edward Grabowski
Wydawca Teodor Paprocki i S-ka
Data wyd. 1895
Druk Drukarnia Związkowa w Krakowie
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Aleksander Walicki
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

I.

My jak liście, gdy wiosny kwiatorodna pora
Ożyje, kiedy słońca znów błyśnie oblicze,
Radujem się młodości kwiatem do wieczora,
Ni rozkosze od bogów ważąc, ni słodycze.
W tem Kery[1] czarne zeszły; ta starości nici
Ciężkiej, trudnej piastuje, a tamta śmierć trzyma.
I póki słońca promień po ziemi nam świeci,
Póty owoc przez chwilę pieścimy oczyma;
Lecz gdy pora pogody zejdzie z swej koleje,
Wtedy śmierć pożądańsza niż pasmo żywota.
I zewsząd troska spada; człek nędzą więdnieje
I trwogi niezliczone kołaczą we wrota:
Ten żałuje swych dziatek, boleść serce krwawi
I z tęsknym żalem w ziemię do Hadesu schodzi;
Innemu ciężki umysł chorobą się trawi.
Każdego swój od Zeusa pocisk zła ugodzi.

(A. Walicki).





  1. Boginie śmierci.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Mimnermos z Kolofonu i tłumacza: Aleksander Walicki.