O, śpiewne msze wśród polnej samotnej kaplicy,
Płynące skroś na pola i sady owocne!
O, ludu głosy proste, a wiarą wszechmocne
I rozchwiane od wiatru płomienie gromnicy!
Czasem kwieciste chusty przywabią motyla,
Że zabłąkany wleci ze lnu albo gryki
I na sztucznych bukietach w kadzidłach się chylA,
Aż opalą mu skrzydła gromniczne płomyki.
Dokoła pól dostałych południe słoneczne,
Nagrzany wicher wonny błękitem przelata,
I zda się stać nad ziemią święto życia wieczne.
A msza z kaplicy płynie na sady i łany
I łączy się z prześwietną harmonią wszechświata...
O, motylu, na sztucznych bukietach zbłąkany!