Miłe zatrudnienia w wolnych chwilach (Stefański)/całość

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Antoni Stefański
Tytuł Miłe zatrudnienia w wolnych chwilach
Wydawca Wydawnictwo Dzieł Ludowych K. Miarki
Data wyd. ok. 1920
Miejsce wyd. Mikołów
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
MIŁE ZATRUDNIENIA
W WOLNYCH CHWILACH.
ZEBRAŁ I OPRACOWAŁ
STARY MACIEJ.
Z 46 RYCINAMI.
NAKŁADEM
WYDAWNICTWA DZIEŁ LUDOWYCH
K. MIARKI W MIKOŁOWIE.


MIŁE ZATRUDNIENIA
W WOLNYCH CHWILACH.
ZEBRAŁ I OPRACOWAŁ
STARY MACIEJ.


Z 46 RYCINAMI.





NAKŁADEM WYDAWNICTWA DZIEŁ LUDOWYCH
KAROLA MIARKI W MIKOŁOWIE






1. Jaje postawić na czubku.


Wiadomo, że żółtko w jaju cięższe jest od białka; pływa ono jednak w środku, ponieważ posiada okalającą je błonkę. Gdy jednakże jajem kilkanaście razy silnie potrząśniesz, przerwie się owa błonka, a żółtko się rozleje. Postawiwszy je na czubku, spadnie żółtko ku dołowi, a jaje stać będzie, gdyż ku dołowi przeniósł się środek ciężkości. Kto chce eksperyment ten sobie ułatwić, może zrobić w jajku maleńką dziureczkę i wsypać kilka ziarenek drobnego śrutu; następnie dziurkę zalepić i kredą zatrzeć.



2. Kto potrafi stać na jednej nodze.


Zapytaj gości, który z nich potrafi stać na jednej nodze? Oczywiście zgłoszą się wszyscy. Ten i ów powie: wielka mi sztuka stanąć na jednej nodze. — Ale ponieważ stawiłeś pytanie, do ciebie należy i rozwiązać je. Zgłaszającego się, który twierdzi, że ustoi na jednej nodze, postaw bokiem blizko ściany, tak, żeby dotykał jej jednem ramieniem i nogą — więc nie plecami, tylko bokiem — i każ mu wtenczas drugą nogę, wolną, nie przylegającą do ściany, podnieść w górę. Przekonasz się, że na drugiej nodze, przylegającej do ściany, nie ustoi ani chwili.



3. Ołówek akrobatą.


Weź ołówek dość długi i utkwij weń scyzoryk z pięć do ośmiu centymetrów nad zaostrzonym końcem, lecz rękojeść jego pochyl do tego stopnia, aby, gdy ołówek wraz z utkwionym weń scyzorykiem postawisz na palcu, znajdował się w jednej trzeciej części pod palcem (zobacz rysunek); tamże bowiem przenosi się punkt ciężkości. Bacz jednakże, aby nóż się nie odczepił, a spadając, nie skaleczył cię w palec.



4. Powiesić wiadro na kiju.


Połóż laskę na stole, tak, aby część jej, prawie połowa, ze stołu wystawała i zapytaj się obecnych, kto zdoła na wystającym końcu laski powiesić wiadro? Większość stanowczo będzie przeczyć, aby wiadro powiesić można. Weź więc ową laskę, zrób nożem wcięcie na końcu jej i znowu na stół połóż. Zawieś wiadro na lasce, a drugą laskę, o którą już poprzednio postarać się winieneś, włóż we wiadro, opierając ją jednym końcem o przeciwległą ścianę tegoż, a drugi koniec o wcięcie laski na stole leżącej; wiadro posuń tak daleko ku stołowi, że dno jego częścią pod stołem się znajdzie. Gdy tamże środek ciężkości przeważać będzie, wiadro z pewnością nie spadnie.



5. Uparty talar.


Weź wązki skrawek papieru, jednym końcem połóż go na gładkim stole, drugi trzymaj lewą ręką. Na ów koniec, znajdujący się na stole, postaw talara tak, aby stał w środku papieru, w równej linii z brzegami jego. Następnie wymierz palcem wskazującym prawej ręki gwałtowne a krótkie uderzenie na papier, pomiędzy stołem a lewą ręką. Zdawaćby się mogło, że
talar powinien się skulnąć; tymczasem, jeżeli uderzenie było szybkie, z miejsca się nie ruszy.
Chcesz zabawić twoich towarzyszy, postaw talara na pasku papieru, jak to wskazuje rysunek, i zapytaj kto potrafi wyjąć papier z pod talara, nie ruszając go, aby się nie skulnął ani nie przewrócił. Każdy będzie pomalutku papier wyciągał, ale sztuka się nie uda, bo tu potrzeba ruchu szybkiego.



6. Bezskuteczne wysiłki.


Przystaw do ściany stołek lub krzesło; sam stań od niej w odległości 60 centymetrów; oprzyj się głową o ścianę, jak to unaoczniono na rysunku; podnieś stołek (lub krzesełko) nieco w górę i staraj się wyprostować, nie ruszając się z miejsca, ani też nie stawiając stołka na ziemię.
Nieudane próby wywołają wśród towarzystwa wybuchy wesołości, mianowicie, gdy zabierają się do nich mężczyźni korpulentni.

Dlaczego nie możemy z owym podniesionym stołkiem się wyprostować?

Dlatego, że środek ciężkości, od którego zależy równowaga, przechyla się w stronę głowy.



7. Utrzymać równowagę.


Połóż krzesełko na ziemi do góry poręczą, tak, jak to przedstawia nasza rycina. Na poręcz krzesełka połóż kawałek cukru. Uklęknąwszy na tylnych nogach
krzesła, tuż przy siedzeniu, i uchwyciwszy rękami poręcz, spróbuj kawałek cukru, na poręczy położony, sięgnąć ustami. Jeżeli nie uczynisz tego bardzo ostrożnie, krzesełko się przechyli.



8. Zapalić świecę, klęcząc na jednem kolanie.


Niechaj dwóch chłopców uklęknie naprzeciw sobie, trzymając każdy w prawej ręce świecę; jedna z tych świec powinna być zapaloną. Następnie niechaj każdy lewą ręką podniesie własną lewą nogę w górę, tak że będą klęczeć tylko na prawem kolanie. W tej chwiejnej pozycyi niechaj zapalą drugą świecę, jeszcze niezapaloną. (Zobacz rycinę.)



9. Karafka spoczywająca na nożach.


Eksperyment ten nie jest trudny do wykonania. Rysunek wyjaśnia całkiem, jak składać noże, aby tworzyły pewną podstawę, na którejby można postawić karafkę. Oczywiście, trzeba obchodzić się ostrożnie, żeby ani karafki ani szklanek nie stłuc. Eksperyment ten sprawia na widzach efekt niemały; a zwiększy się jeszcze, gdy na brzegu szyjki karafki postawimy jaje na czubku. Jest to sprawa już trudniejsza. Aby to wykonać, weźmy korek, z jednej strony wydrążmy go i wsadźmy go na jaje, jak czapkę; w boki korka utkwijmy trzy widelce, tak, aby zwieszały się ukośnie ku dołowi, i tak ustrojone jaje postawmy na brzegu szyjki karafki, ostrożnie odszukując środka ciężkości czyli równowagi. Za stłuczenie karafki, szklanek lub jaja, jeżeli kto niezręcznie lub nieumiejętnie eksperyment wykonuje, odpowiedzialności w żaden sposób brać na siebie nie mogę...



10. Waga do listów.


Przypuściwszy, że masz list, który chciałbyś wysłać, ale nie wiesz, czy masz 10, czy 20 fenigów przylepić, tj. nie masz pewności, czy list nie przeważa 15 gramów. W mieście nie trudno dowiedzieć się u pierwszego lepszego kupca, ale na wsi, to już sprawa trudniejsza. Jak tu sobie poradzić?
Weź kawałek kija, przywiąż u dołu jaki ciężarek, wierzchem przybij klapkę i tak kijak przysposobiwszy, włóż go w naczynie napełnione wodą.

Spostrzeżesz, że kijak stanie w wodzie zupełnie prosto, a klapka będzie sterczała nad wodą. Na ową klapkę połóż cztery dwufenygówki (grosze) i jeden fenyg, które ważą razem 15 gramów. Pod tym ciężarem kijak zanuży się w wodzie więcej, a miejsce, dokąd woda dojdzie, oznacz kreską. Następnie zdejm z klapki monety, któreś na nią włożył, a połóż list. Jeżeli waga jego nie dojdzie do oznaczonej kreski, śmiało możesz przylepić na list dziesięć fenygów i wrzucić do skrzynki pocztowej.



10.[1] Tańcząca figurka.


Na koniec rury wodotrysku załóż lejek z gazy; na sam zaś otwór rury połóż próżną szklaną kulkę lub inny lekki przedmiot we formie figurki jakiejkolwiek, ptaka lub tem podobną. Prąd wody porwie położony przedmiot w górę i będzie podrzucać nim to wyżej, to niżej. Jeżeli wypadnie z głównego prądu, natenczas spada z powrotem w lejek, a prąd wody znów go w górę porwie. Takie tańczące nad wodotryskami figurki widzieć można w ogrodach publicznych.



11. Praktyczny świecznik.


Kłopot to nieraz, jak postawić świecę, gdy nie mamy pod ręką lichtarza. Przylepiać na stół, to szkoda mebla, niemniej i wosku, którego
nieraz dość dużo ulać trzeba, zanim uda się świecę przylepić. Przytem powstanie niebezpieczeństwo wzniecenia pożaru, w razie, gdyby się świeca przewróciła, mianowicie w nocy.

Pedaję praktyczny sposób:
Weź świecę, rozgrzej nieco gwóźdź i wsadź go w spód świecy, i tak obciążoną gwoździem ostrożnie włóż w wodę.
Wskutek obciążenia jej u dołu, będzie stała zupełnie prosto. Baczyć trzeba, aby ciężarek był odpowiedni, aby świeca zanurzyła się prawie do brzegu; — następnie ją zapal.
Przekonasz się, że sposób to bardzo praktyczny. Przedeszystkiem nie zmarnuje się ani odrobina wosku, świeca pali się pomału i równo; spostrzeżesz przytem wypalający się równy dołek, który powstaje wskutek gorączki ognia i przeciwdziałania zimnej wody.

Ponieważ przez upalanie się świecy staje się ona krótszą, mógłbyś sądzić, że ostatecznie zgasnąć musi, bo woda płomień zaleje. Tak jednakże nie jest, bo o ile się świeca upali, o tyle staje się lżejszą i na wierzch wypływa.



12. Pływające jaje.


Włóż w szklany cylinder jaje, nalej do połowy wody; jaje na dnie pozostanie. Lecz gdy w rzeczony cylinder, do połowy wodą napełniony, włożysz rurkę tak, aby koniec rurki spoczął na dnie cylindra, poczem nalejesz po mału ługu, przekonasz się, że ług, jako cięższy, z wodą bynajmniej się nie złączy, ale pozostanie na dnie; woda wypłynie na wierzch, jaje natomiast, jako lżejsze od ługu, a cięższe od wody, pływać będzie w samym środku, między wodą a ługiem.



13. Tańczący fenyg.


W korek zamykający szyjkę butelki, utkwij śpilkę tak, aby ostry jej koniec sterczał prostopadle w górę. Następnie weź drugi korek, natnij go nieco i w szczelinę stąd powstałą utkwij fenyg; po obu stronach korka zatknij dwa równej wagi widelce. Gdyś to uczynił, staraj się ów fenyg postawić na czubku igły, co przy trochę
cierpliwości z pewnością się uda; chodzi tu o wyszukanie środka ciężkości. Znalazłszy go, dmuchaj z lekka na widelce, a zaczną się obracać razem z fenygiem, jak karuzel.



14. Karuzel.


Poprośmy gospodynią domu, u której w gościnie bawimy, o łaskawe pożyczenie talerza. Gościnna pani domu z chęcią poświęci talerz, byleby się goście zabawili. Z pewnością będzie miała obawę, że talerz się stłucze, ale już tyle razy składała w ręce nasze i szkła droższe, potrzebne do eksperymentów, i wszystko w całości, bez uszkodzenia oddaliśmy, więc i tym razem zręczności naszej zaufa.

Nie koniec na tem; poprośmy jeszcze o wysoką zakorkowaną butelkę, naturalnie próżną, dwa korki, cztery równe widelce i igłę. Ostatnią utkwijmy ostrym końcem w korek butelki. Obydwa pozostałe korki przekrajmy wzdłuż ostrym nożem na równe połówki. Utkwijmy w nie widelce pochyło i zawieśmy w równych odległościach na talerzu, jak to na rysunku
uwidoczniono. Następnie talerz z wiszącemi równolegle widelcami postaw na igle. Po krótkich wysiłkach środek talerza odnajdziesz, tak że cały talerz spocznie na końcu igły. Kiedy ci się to udało, zacznij z lekka na niego dmuchać; talerz zacznie się obracać; a gdy dmuchanie przyspieszysz, coraz to prędzej będzie się obracał. Dmuchaj tak długo, aż obawy uprzejmej gospodyni się nie ziszczą...



15. k.


Bąkiem nazywamy kulę próżną o wysokiej na palec nóżce; puszczona, buczy jak bąk, dlatego nazwa „bąk.“ Buczenie powstaje wskutek napływu powietrza do wnętrza kuli, przez znajdujący się w boku jej otwór. Ścianki otworu powinny być ostre, aby łatwiej powietrze przecinały. Aby bąka puścić, potrzebny do tego jest tak zwany klucz. Jest to kawałek drzewa z dziurką na jednym końcu i drugą mniejszą poprzeczną, z pierwszą się łączącą. Przez ową poprzeczną dziurkę przetykasz sznurek i owiązujesz dokoła nożkę bąka; następnie owiniętą sznurkiem nożkę wstawiasz w ów szerszy otwór. Gdy szybko za drugi koniec sznurka pociągniesz, bąk z klucza wyskoczy i będzie tańczył, bucząc poważnie.



16. Zatoczyć koło szklanką napełnioną wodą.


Przykładem działania siły odśrodkowej jest również następujący eksperyment: napełnij szklankę do ¾ wodą i postaw ją na stole. Następnie uchwyć ją prawą ręką tak, abyś mógł nią zatoczyć koło. Chwyć ją więc nie jakobyś chciał się napić, lecz odwrotnie, dłonią w górę; zatoczywszy regularne koło, postaw ją z powrotem na stole w ten sam sposób, jak ją wziąłeś. Od zręczności w uchwyceniu szklanki i zatoczeniu koła zależy, abyś i kropelki wody nie rozlał.



17. Tańczące jaje.


Na twardo ugotowane jaje połóż na odwrotną, stronę talerza i zataczaj nim kółka,
poziomo. Porwane z miejsca jaje wykonywać będzie obroty równe kierunkowi, który talerzem nadajesz; coraz więcej wokoło siebie obracać się zacznie, aż stanie na jednym końcu i tańczyć będzie.
Aby eksperyment ten udał się pewniej, trzymaj jaje w czasie gotowania na nitce lub sznurku, prostopadle, aby żółtko ku dołowi spadło. Ponieważ żółtko cięższe jest od białka, punkt ciężkości ku dołowi zejdzie, a jaje obracać się będzie koło własnej osi wskutek siły odśrodkowej.



18. Zaczarowany papier.


Pewnego razu odwiedziłem wieczorem mego bardzo dobrego przyjaciela. Zastałem go przy herbacie, bawiącego się z dziećmi swemi. Właśnie trzymał papierek w ręku, wązki, długi, na pół złożony, którego obydwa końce były razem zawinięte. Objaśniał on dzieci o sprężystości ciał i jako przykład stawił im ów papierek.
— Już lepszego chyba przykładu znaleźć nie mogłeś... — zauważyłem z uśmiechem.

— Mógłbym — rzekł — np. trzcina, fiszbin, stal posiadają o wiele więcej sprężystości. Chodzi
mi jednakże o udowodnienie siły tej w przedmiotach, które na pozór wcale jej nie posiadają, a powtóre, łączę pożyteczne z przyjemnem, aby się dzieci bawiły.

Było to dla mnie zagadką; bo jak można kawałkiem papieru się bawić i chcieć jeszcze bawić... zamilkłem więc, czekając cierpliwie, co dalej będzie.
Przyjaciel mój zwrócił się do mnie, podając mi ów papierek, który też za koniec chwyciłem.
— Z drugiego końca — rzekł — papierek podpalę i od chwili podpalenia, będę liczył: raz, dwa, trzy; czy dotrzymasz go aż do trzech?
Zakłady lubiłem, bo było to niejako pasyą moją, więc nie namyślałem się długo.
— Dlaczego nie! — odpowiedziałem — licz sobie i do dziesięciu.
Byłem pewny wygranej, bo papierek, podniesiony jednym końcem w górę, paliłby się bardzo pomału albo całkiemby zgasł. Zaryzykowałem nawet butelczynę wina.
— Pal sęk! — dodałem — jeżeli nie dotrzymam, dam butelkę wytrawnego.
Zapalił... raz, dwa... — trzech nie domówił, papierek puściłem. Obydwa bowiem zawinięte końce, gdy się w zagięciu przepaliły, zwinęły się w lewo i prawo (zob. rysunek), parząc palce. Butelczynę przegrałem, nie było rady. Jakim sposobem się to stało? Przyjaciel mój wziął, jak już się rzekło, wązki pasek papieru, złożył w pół, a obydwa końce przeciągnął grzbietem noża w lewo i prawo — na zewnątrz, przez co papier przybrał formę dwóch z sobą dołem spojonych sprężyn; wyciągnąwszy końce, zagiął je, aby się nie zwinęły, co dopiero nastąpiło po przepaleniu się zagięcia.



19. Stałość czyli sprężystość słomki.


Stałością ciała nazywamy opór, jaki stawia każde ciało, opierające się rozdzieleniu swych cząstek. Siła ta opiera się na złamaniu, rozerwaniu, zgnieceniu i skręceniu ciała.
Technicy nasi znają bardzo dokładnie siłę oporną materyałów budulcowych, i zużywają jej tylko ⅒ — ¼, na metalach najwyżej ⅓.

Nieraz jednakże zdumieć musimy nad siłą oporną ciał drobnych, pozornie słabych. Dla zrobienia doświadczenia, napełnijmy karafkę do połowy wodą, następnie weźmy słomę — oczywiście całą, twardą, niepogniecioną ani nie zwilżałą — i zagnijmy ją od końca na jakie 30 do 40 ctm., i powstałem stąd zagięciem włóżmy naprzód w karafkę, zatrzymując dłuższy koniec słomki w ręce; gdy tymczasem krótszy koniec, znajdujący się w karafce, oprze się o przeciwległą ścianę. Gdy to uczyniliśmy, podnieśmy ostrożnie karafkę na słomce w górę. Przekonamy się, że słomka, póki nie przemoknie, ciężar cały utrzyma.



20. Jednem uderzeniem złamać laskę.


Nie tak dawno temu można było spotkać na promenadach Wiednia człowieka w towarzystwie trojga dzieci, który produkował się rozmaitemi sztukami, polegającemi na prawidłach fizycznych. Dzieci nosiły zwykle dwie otwarte brzytwy, na które zawieszały dwa papierowe pierścienie. W pierścienie te mężczyzna ów wkładał obydwa końce dość długiej laski; następnie wymierzał ciężkim kijem silne uderzenie w środek jej, która się złamała, a pierścienie papierowe pozostały nietknięte.

Podobny eksperyment możemy zrobić w następujący sposób: w obydwa końce laski utkwijmy dwie igły, po jednej igle w każdy koniec, i połóżmy ją poziomo, opierając końce na dwóch kieliszkach, tak, aby laska nie dotykała
drzewem szkła, lecz spoczywała tylko na utkwionych w nią igłach. Następnie uderz gwałtownie w środek jej inną laską, a ta, która poprzecznie leżała, w połowie się złamie, — igły i kieliszki pozostaną nietknięte. W jaki sposób można sobie eksperyment ten wytłómaczyć? — W następujący sposób: Gwałtownie wymierzony cios trafia cząstki w samym środku laski się znajdujące i nadaje im poruszenie ku dołowi. Wpływ uderzenia przełamuje znajdujący się w lasce opór o wiele prędzej, niż wstrząśnienie, od uderzenia powstałe, do obydwóch końców laski doszło.



21. Miedziak igłą przedziurawić.


Na pierwszy rzut oka zadanie to trudne do wykonania. Tak jednakże nie jest, spróbujmy je wykonać.

Przetyka się korek igłą tak, aby spiczasty jej koniec nieco wytykał, podczas gdy przeciwny koniec tuż przy korku kleszczami uciąć należy. Następnie kładzie się drobną miedzianą monetę tak pomiędzy dwa równo wysokie klocki, aby brzegi jej dwoma trzeciemi częściami na nich spoczywały. Biorąc teraz korek, stawia się go z spiczastym końcem igły na środek monety, a silnem uderzeniem młotka z góry na korek przedziurawisz ją. Igła bowiem, będąca twardszą od miedzi, przytem nie mogąca zgiąć się w żadną stronę, monetę przebija.



22. Zawiesić pierścień w powietrzu.


Włóż nić w silny rozczyn soli, następnie ją wyjmij i ususz; a gdy uschnie, włóż ją znowu w tę samą wodę z solą. Powtórz to 3 do 4
razy. Ususzywszy nić po raz czwarty, uwiąż na jednym jej końcu lekki pierścionek, a drugi umocuj u gwoździa jakiegokolwiek tak, że pierścionek będzie wisiał. Następnie nić zapal. Przekonasz się, że chociaż nić się spali, pierścionek nie spadnie, lecz będzie wisiał; ze soli bowiem utworzy się niteczka cienka, z większej odległości niewidzialna, dość mocna, by pierścionek mógł się na niej utrzymać. To samo możesz uczynić z muślinowym płatkiem, który wraz z nitkami, do przywiązania go potrzebnemi, powinien być więcej razy moczony w rozczynie soli.
Jajko, które na płatek położysz, musi być próżne, wydmuchnięte. Po spaleniu się płatka i nitek utworzy się siateczka, na której jajko będzie spoczywało. Przewiewu w pokoju być nie powinno. (Zobacz rycinę.)



23. Pojedyńczy wodotrysk.


Napełnij flaszkę do połowy wodą, szczelnie zakorkuj, a przez korek przetknij szklaną rurkę.
W rurkę tę, która prawie dna flaszki sięgać powinna, nadmuchaj powietrza, ile ci sił stanie, i natychmiast otwór palcem zatknij. W skutek dmuchania we flaszkę powietrze się w niej ścieśniło, i gdy palec odejmiesz, wytryśnie z niej strumień wody. W braku szklanej rurki można wziąść gęsie piórko.



24. Przewrócić szklankę napełnioną wodą tak, aby się woda nie wylała.


Napełnij szklankę wodą, przyłóż na wierzch papier, a przytrzymawszy go dłonią, aby szczelnie do szklanki przylegał, szklankę przewróć i rękę pomału usuń. Papier, z powodu ciśnienia od dołu powietrza, nie odpadnie i utrzyma cały ciężar wody.

25. Jaje w karafce.


Jak przedostać jaje przez wązką szyjkę karafki lub butelki?
Weź jaje na twardo ugotowane, obierz je ze skorupki, ale tak, abyś białka nie skaleczył. Wrzuć w karafkę lub butelkę nieco papieru i zapal go. Wskutek powstałej w karafce gorączki, powietrze w niej się rozcieńczy. Zanim ogień wygaśnie, włóż jaje w szyjkę karafki, cienkiem końcem naprzód, nie tłocząc go jednakże. Gdy ogień wygaśnie i powietrze w karafce ochłodzi się, zobaczysz, że jaje zacznie się wydłużać i ostatecznie przez szyjkę się przeciśnie, spadając na dno karafki.

Cała sztuka polega na ciśnieniu powietrza. Z powodu ogrzania się powietrza w karafce rozcieńczyło się ono, a zanim się ostudziło, już poprzednio zamknęłeś otwór karafki szczelnie jajem, tak że powietrze zewnętrzne nie miało przystępu do jej wnętrza, lecz nacisk jego jest tak silny, że je w karafkę przepycha.



26. Wydobyć monetę z kieliszka.


Powiesz może, że niema nic łatwiejszego, jak wydobyć monetę z kieliszka — przewrócić szklankę i kwita. Nie o taki sposób tu chodzi, ale o wydobycie monety bez dotknięcia się szklanki lub monety. Trzeba użyć więc innego sposobu.
Weź kieliszek, jakiego się zwykle używa do wina, górą szerszy, dołem węższy. Wrzuć w niego monetę mniejszą, np. 50 fenygówkę; następnie włóż jeszcze jednę monetę, lecz większą, talara lub lepiej jeszcze pięciomarkówkę. Jak wydobyć teraz ową piędziesięciofenygówkę, nie ruszając pięciomarkówki? — Dmuchnij mocno w kielich, pięciomarkówka się przechyli, a piędziesięciofenygówka wyleci. Prąd powietrza z góry przechyla monetę górną, a skupiając się i potęgując na dnie kieliszka, monetę na dole będącą wyrzuca.



27. Spadochron.


Spadochron jest to przyrząd, chroniący żeglarzy napowietrznych, w razie pęknięcia lub spalenia się balonu, przeciw nagłemu spadnięciu na ziemię i potłuczeniu kości. Spadochrony mają formę rozpiętego parasola.
Taki mały spadochron może każdy sam sobie zrobić, to nie wielka sztuka; ale jakby to urządzić, żeby go z góry spuścić? Wchodzić co chwilę na wieżę lub piętro i stamtąd go zrzucać, sprawiałoby zbyt wiele trudności.
Parasol, który mamy puścić w powietrze, powinien być urządzony w następujący sposób: Zamiast prętów fiszbinowych lub stalowych, użyjmy nici konopnych, których końce uwiążmy u dołu dość obszernego pierścienia. Przez pierścień ten włóżmy drążek gładki, aby mógł swobodnie po nim się suwać. Górny koniec drążka przymocować należy do środka płótna, tworzącego parasol, u dolnego końca gałkę lub guzik z wrąbkiem (zob rysunek).

Następnie weź rurę z papy, wewnątrz gładką, u której jednego końca przymocowałeś gumkę dość mocną. Złóż parasol, włóż go w rurę, przyłóż gałkę do gumy, naciągnij i puść w powietrze, jakbyś strzelał z łuku. Parasol wyleci w powietrze, a gdy dojdzie do wysokości, że straci impet, roztworzy się i spadnie pomału na ziemię.



28. Wartołka.


Kto umie zrobić wartołkę, któraby sama się kręciła? Nikt? A zatem spróbójmy zrobić to sami.
Do eksperymentu potrzeba tylko korka, igły i kawałka papieru. Igłę utkwij w korek, z papieru wykrój kwadrat lub czworobok, pociągnij dwie linie przekątne a gdzie się przecinają, tam jest środek czworoboku. Następnie zawiń dwa przeciwne rogi, jeden w górę, drugi ku dołowi. Papier połóż punktem środkowym na koniec igły, przyłóż rękę (zob. rysunek), a zacznie się sam kręcić.

W jaki sposób to się dzieje? Znamy siłę wiatru; wiemy, że pędzi on wiatraki, okręty żaglowe itd. I w tym wypadku porusza papierek powietrze, napływające ku ręce (rozumie się, że ręka powinna być ciepła, cieplejsza od otaczającego nas powietrza). Powietrze napływając ku ręce, wpada w dolne zagięcie kartki i w ten sposób ją porusza.



29. Wiatraczki.


1) Kartę papieru, czworoboczną, rozcina się od narożników ku środkowi aż do połowy; zagina się rogi również ku środkowi, wszystkie w jednę stronę, tak że tworzą się tulejki. Zagięte rogi przebija się gwoździkiem lub śpilką i przyczepia do kijka — i wiatraczek gotowy. Obraca on się za najmniejszym powiewem.
2) Z papieru wycina się dwie małe, równe chorągiewki i nakleja się na lekkie drewienko, jednę z tej, drugą z drugiej strony; w środek drewienka wbija się gwoździk, obrusza się, aby drewienko koło niego obracać się mogło i utyka się ów gwoździk w koniec jakiegokolwiek kijka. Gdy dzieci z chorągiewkami temi biegają, obracają się one i sprawiają im wiele uciechy. Jest to bardzo zdrowa dla dzieci rozrywka.

3) Odkrój okrągły kawałek korka, nautykaj w niego dokoła piór gołębich lub kaczych, stawiając je nieco ukośnie. Przyczepiwszy gwoździkiem wiatraczek do kijka, przez środek korka, możesz z nim biegać i bawić się.

4) Zamiast wyżej wspomnianych piór można dać lekkie deszczułki; sam zaś wiatraczek umieścić na cienkim słupku; u przedłużonej osi wiatraczka przymocować dwa młoteczki na kolankach, które za każdym obrotem wiatraczka będą w takt uderzały w niżej umieszczoną klapkę z pudełka od cygar. Wiatraczek taki, umieszczony na drzewie owocowem, straszy wróble, które nieraz wiele szkody wyrządzają.
5) Podobne do opisanych już wiatraczków można stawiać na piecach i nadawać im rozmaite formy, ptaszków, motyli itd. Najwięcej znanym jest wąż. Z niezbyt grubego kartonu,

np. ze starej do gry karty, wycina się okrągłą tarczę, a z niej następnie w okrąg ile możności równy pasek, aż do samego środka. Drugiemu końcowi można nadać kształt głowy żmii. W deszczułkę utkwij igliczkę i na niej zawieś wykrojonego węża ogonem w górę, a łbem na dół. Ową małą tarczkę u ogona zagnij nieco, aby wąż łatwiej mógł się obracać. Potem postaw gotową zabawkę na piec, a wąż natychmiast, jeżeli w piecu napalono, zacznie się kręcić. Nim piec cieplejszy, tem wąż szybciej się obraca, wskutek gwałtowniejszego prądu powietrza.



30. Pędziwiatr.


Wykrój z grubej tektury okrągłą tarczę, 15 do 20 ctm. średnicy; poczem narysuj na niej drugie koło w średnicy o cztery ctm. mniejsze. Od środka ku obwodowi koła mniejszego narysuj kilkanaście promieni w równej odległości od siebie oddalonych i poprzecinaj je ostrym nożykiem. Wskutek tego powstaną zęby, ku środkowi ukośnie schodzące. Jeden ząb przegnij w jednę, drugi w drugą stronę, aż wszystkich w tym porządku nie poprzeginasz. Jeżeli wieje wiatr, puść kółko, a wiatr, wpadając w jego zęby, sam je popędzi.



31. Lichy wzrok.


Która z obydwóch figur jest szersza? Powiesz niezawodnie, że figura b. Odmierz jenakże dokładnie, a przekonasz się, że obydwie figury są jednako szerokie. Dowód, że zmysły człowieka, a szczególnie wzrok, podlegają złudzeniu.

∗                    ∗

Patrząc na figurę A B C D, doznasz wrażenia, jakoby linie poprzeczne z jednej strony mniej, z drugiej więcej były od siebie oddalone. Weź cyrkiel i odległość ich odmierz; przekonasz się, że są one równoległe.

∗                    ∗

Rysunek E F G H przedstawia dwie części pierścienia. Każdy dozna wrażenia, że górna część a jest mniejszą od dolnej części b. W rzeczywistości jest górna część większą od dolnej.



32. Dyabeł na ścianie.


Gdy wpatrzysz się krótko, ale ostro w biały klosz lampy elektrycznej i oczy następnie zamkniesz lub natychmiast na tło ciemne spojrzysz, ujrzysz pozytywne odbicie przedmiotu, w któryś przed chwilą się wpatrywał, czyli, że zobaczysz obraz przedmiotu, jakim jest w rzeczywistości, a więc w tym przypadku lampy elektrycznej. Odbicie jednakże przedmiotu, ukazującego się oku naszemu, nie zawsze jest pozytywne; może być ono i negatywne, tj., jeżeli to, co w przedmiocie było ciemnem, ukaże się jasnem, i odwrotnie, co było jasnem, ukaże się ciemnem. Obraz negatywny ukaże nam się, gdy wpatrzymy się w przedmiot jasny, a potem ócz nie zamkniemy, lecz zwrócimy wzrok na tło również jasne. Te
miejsca siatki oka naszego, które objęły jasne miejsca przedmiotu, są przytępione i nie pochwytują nowej jasności; gdy tymczasem ta część siatki oka naszego, która objęła ciemne miejsca przedmiotu, zachowała wrażliwość swoją. Dlatego następuje zmiana kolorów, z jasnego na ciemne, z ciemnego na jasne.

Namaluj sobie dyabła jasnego na tle czarnem, i z sercem czarnem, co, jeżeli jako tako rysować umiesz, nie sprawi ci trudności. Wpatruj się dość długo, nie poruszając oczami w portret mieszkańca piekieł, mianowicie w czarne jego serce, — następnie spojrzyj na sufit, a po niejakim czasie wychyli się czarna postać dyabła, o wiele większa, niż na papierze namalowana, z sercem jasnem.

Tego samego wrażenia doznasz, gdy wpatrzysz się w ciemne krążki figury naszej, mianowicie w punkt środkowy, nie ruszając oczami.



33. Krążące tarcze.


Jak mało zaufać można własnemu wzrokowi, przekonujemy się chociażby tylko z tych kilku dowodów, które tu przytoczyłem. Na złudzeniu zmysłów naszych, czy to wzroku, słuchu lub czucia, polegają także przeważnie eksperymenta spirytystyczne, o czem na innem miejscu pomówimy. Krążące tarcze, wynalazek profesora Thompsona, są jedną z najciekawszych zabawek, polegających na złudzeniu optycznem. Weź niniejszą książkę w rękę, potrzymaj ją na odległość wzroku i zataczaj nią małe kółka, przekonasz się, że tarczki profesora Thompsona obracać się będą. Nim szybciej zataczać będziesz kółka, tem prędsze będą obroty tarczek. Nie koniecznie potrzebujesz wpatrywać się w sam środek tarczek; wzrok twój może i obok spocząć — dopóki będziesz kółka zataczał, tarczki obracać się będą.



34. Woda zimna, czy gorąca?


Jak nie możemy zaufać zawsze wzrokowi naszemu, który często nas mylić może, tak samo nie możemy polegać na czuciu.
Weź trzy miednice i postaw je rzędem obok siebie. W tę po lewej stronie nalej wody zupełnie zimnej, w którą, aby była tem zimniejsza, włóż kawałek lodu; w drugą miednicę, po prawej stronie, nalej wody gorącej, jednakże takiej tylko, abyś włożywszy w nią rękę, nie poparzył się; w trzecią, środkową, nalej wody letniej. Gdy to uczyniłeś, włóż lewą rękę w wodę zimną, a prawą rękę w gorącą; po pewnej chwili włóż obydwie ręce w wodę letnią. Zauważysz, że w lewej ręce doznasz uczucia ciepła, w prawej zimna.



35. Moneta na czole.


Przyłóż sobie na czoło monetę, rusz niem, aby moneta spadła, nie dotknąwszy jej palcami. Następnie zapytaj się, kto potrafi to samo uczynić? Zgłaszającemu się przyciśnij mocno do czoła monetę, o ile możności małą, a odejmując od czoła ręce, zdejm z niego niepostrzeżenie i monetę. Jeżeli zgłaszający się figla tego nie zna, będzie w najrozmaitszy sposób poruszał czołem, skrzywiał twarz ku uciesze go otaczających, ale monety nie zrzuci, bo jej na czole niema. Figiel ten polega na złudzeniu zmysłu czucia.



36. Łatwy sposób robienia pudełek.


Weź kawał tektury (papy) i narysuj na niej dno i ściany pudełka (zob. fig. 1); a oznacza dno, bbbb ściany. Aby módz ścianki pozaginać, trzeba je w zgięciach ponakrawać. Zaopatrz się więc w mocny a ostry nóż i lineał. Miejsca oznaczone zaś liniami cienkiemi, natnij tylko do połowy. Wycięte w narożnikach kawałki papy wyrzuć, a ścianki z łatwością uda ci się pozaginać. Narożniki zaklej paskami papieru lub płótna. Od wycięcia w narożnikach zależy forma pudełka: czy ścianki i narożniki mają być prostopadłe lub pochyłe (zob. fig. 2, 4, 5 i 6). Jeżeli chcesz, aby dno ze wszystkich stron wystawało, natenczas naklej na dno właściwe drugą tekturę, nieco większą od dna.

Wieka do pudełka robi się albo na falcikach, t. j. wykrawa się osobno dno wieka i ścianki i przykleja się, albo też robi się w sposób jak pudełka; pamiętać jednakże trzeba, żeby dno wieka było nieco większe od dna pudełka, a i ścianki nieco niższe od ścianek pudełka.
Żeby módz zrobić pudełko z wiekiem do wysuwania, trzeba na ściankach, wewnątrz pudełka przylepić po dwa paski tektury, tak, aby między niemi była fuga, w którą wieko się wsuwa (zob. fig. 7 i 8).
Pudełka okrągłe. Najlepiej owinąć tekturę naokoło drewnianego wałka, związać sznurkiem i brzeg zakleić papierem lub płótnem. Jeżeli wieko ma być wsuwane wewnątrz pudełka, nie może być ono obszerniejszem od wałka; jeżeli ma z wierzchu się nakrywać, powinno być o grubość tektury szersze niż pudełko.
Aby pudełka pokleić papierem, najlepiej zrobić na papierze taki sam rysunek, jak przy robieniu pudełka. Naprzód wykleić należy pudełko wewnątrz, a potem dopiero zewnątrz. Jeżeli mamy zamiar papier zawinąć przez brzegi ścian, powinien papier być nieco większym od ścianek; przy pudełkach okrągłych, trzeba brzeg papieru ponacinać w odstępach po 1½ ctm. Jeżeli papieru nie mamy zamiaru po brzegach zawijać, powinien być przycięty o włos mniejszy od ścianek, gdyż zwilżony klajstrem naciąga się.
Do klejenia najlepiej używać kleju lub klajstru z mączki. Klajster robi się w następujący sposób: Wrzuć mączki (krochmalu) w naczynie z zimną wodą, mieszaj tak długo, aż znikną wszystkie grupki; niech stoi godzinę. Gąszcz ten podlej letnią wodą, aż nie rozrzedzi się do gęstości śmietany; następnie lej cienkim strumieniem wodę wrzącą, mieszając klajster bezustannie. Kiedy klajster zgęśnie, zaprzestań dolewać wody. Jeżeli dodasz do klajstru, dopóki jest gorący, nieco ałunu i kleju (najlepiej kleju rybiego), będziesz miał klajster bardzo dobry.
Kleju czystego używamy do klejenia papy i drzewa. Klej jest to ususzona galareta, wygotowana z odpadków zwierzęcych, jak żył, skór, kopyt, uszu itd. Nim twardszy jest klej, nim przezroczystszy i więcej kruchy, tem jest lepszy.
Połam tabliczkę kleju na drobne kawałki, wrzuć w naczynie i nalej zimną wodą, ale tylko tyle, aby woda klej nakryła. Po kilku godzinach, gdy klej rozmoknie, postaw naczynie na wolnym ogniu, i mieszaj tak długo, aż się zagotuje, następnie go z ognia zdejm. Nie gotuj go zbyt długo, gdyż straciłby na spójności. Do klejenia drzewa potrzeba kleju gęstego. Ponieważ klej zimny gęstnieje i całkiem twardnieje, najlepiej włożyć naczynie z klejem w drugie naczynie z gorącą wodą. Chcąc dłużej zachować go w stanie płynnym, można wsypać do niego sproszkowanego ałunu.

Stłuczone naczynia szklane, porcelanowe itd. można również klejem spoić, lecz zamiast rozpuszczać go we wodzie, trzeba rozpuścić w mocnym winnym occie i zagotować. Klej tak sporządzony można dłużej zachować w stanie płynnym.



37. Figle spirytystyczne.


Do naszych miast i miasteczek zjeżdżają często rozmaici magicy, spirytyści, dający przedstawienia, które ludność w podziw wprawiają. Wszystkie ich sztuki polegają na zręczności. Nikt chyba nie uwierzy, aby z potrzaskanych w kapeluszu jaj mógł się wylądz gołąb albo kura... w

przeciągu pół minuty; są to rzeczy przeciw naturze. Tem mniej uwierzy ktokolwiek, aby ucięta głowa, a więc głowa bez korpusu, mogła słyszeć, widzieć, mówić. A jednak pokazują nam magicy takie głowy, leżące na ustawionym na stole talerzu, które na wszystkie pytania dają odpowiedzi.
Zwykle stoły, na których ową czarodziejską głowę widzimy, są tak ustawione, że tylko spostrzegamy trzy nogi. Otóż przedstawienia takie odbywają się przy przyćmionem świetle, umieszczonem zwykle z tyłu stołu. W płycie stołu, na którym stoi talerz, znajduje się otwór tak wielki, że człowiek, siedzący pod stołem, może przez niego głowę przecisnąć; talerz bywa spajany, dokoła szyję obejmujący. W ten sposób głowa siedzącego pod stołem człowieka wygląda, jakby leżała na talerzu. Pomiędzy nogami stołu, od nogi do nogi, znajdują się lustra, które owego cudownego pod stołem człowieka zasłaniają, a na widzu sprawiają wrażenie, jakoby pod stołem była próżnia.
Figiel to stary, wynaleziony przez niejakiego Robina. Kiedy Robin dawał podobne przedstawienie, ktoś z widzów, będący w dobrym humorze, rzucił na scenę pod czarodziejski stół kamyczkiem i miasto w próżnię, trafił w lustro; w ten sposób sprawa się wydała.
Następnych kilka przykładów polega więcej na zręczności jak na złudzeniu. Weźmij, szanowny czytelniku, cztery paski papieru, każdy 2 metry długi, a 4 centymetry szeroki. Końce każdego papieru sklej gumą arabską. Powstaną stąd 4 papierowe pierścienie. Następnie nożycami przetnij wzdłuż pierwszy pierścień — powstaną oczywiście dwa pierścienie. Uczyń to samo z drugim, trzecim i czwartym papierem. Przekonasz się, że z drugiego powstanie jeden długi pierścień; z trzeciego dwa papierowe ogniwa, jak u łańcucha z sobą złączone; z czwartego jeden pierścień przewiązany. Sposób sklejania papieru wyjaśnię przy końcu niniejszego rozdziału.
Mało znanym jest następujący eksperyment. Otóż znajdujemy się w towarzystwie spirytysty, na którego skinienie duchy wiążą i rozwiązują sznurki w najdziwaczniejszy sposób. Wiadomo, że aby zrobić prawowidłowy węzeł ze sznurka, musi być przynajmniej jeden koniec wolnym. Nasz spirytysta atoli kazał jednym i drugim końcem sznurka przewiązać sobie ręce w zgięciu, tak że nie może być mowy, aby mógł sznurki z rąk ściągnąć; tymczasem wzdłuż sznurka pojawia się mniej lub więcej węzełków, a w niektóre wwiązane są, nawet pierścienie. To prawda, że spirytysta wzywający pomocy duchów, chowa zwykle ręce pod stół, — wiadomo bowiem, że przy takich eksperymentach duchy najwięcej pod stołem siedzą, gdzie sznurki guźlą i na dany znak znów je rozwięzują.

Ale dajmy spokój duchom, wypędzimy ich z pod stołu na samym końcu. Każdy z czytelników takiego spirytystę niezawodnie widział i był na przedstawieniu, na którem spirytysta laską czarnoksięską wymachując, cudów z duchami dokazywał.
Publiczność zwykle nie dowierza spirytyście i posądza go, że to on zręcznie duchy wyręczać umie.

Aby wrażenie było tem efektowniejsze, wpadli spirytyści na myśl ubezwładnienia się przez powiązanie sznurami. Skrępowany i do krzesła przywiązany spirytysta, nie może się ani ruszyć — któżby o tem śmiał wątpić, patrząc na jego ręce od sznurów posiniałe? Dość, że pomocnicy jego otaczają go parawanem, — duchy bowiem nie lubią, jak już przedtem powiedziałem, jasności — z po za którego słychać nagle głos trąbki, piszczałki albo bębenka, wreszcie wylatują przez parawan na publiczność instrumenta, wyrzucone siłą duchów... na których przed chwilą wygrywały. Nagle ku ogólnemu zdziwieniu wyrzuca siła czarodziejska nawet frak, buty spirytysty i inne przedmioty przed nim poprzednio złożone. Pomocnik otwiera parawan — tego już duchy nie umieją — i widzimy spirytystę siedzącego jak poprzednio, skrępowanego, tylko bez fraka i butów, a nawet palącego spokojnie cygaro. Parawan pomocnicy znowu zasuwają. Zalega ciemność, światła pogaszono, po nad parawanem wznoszą się dwie ręce jaśniejące, wysuwające się to wyżej, to niżej, zbliżają się ku sobie, to znowu się oddalają, nareszcie znikają. Po chwili wysuwa się z namiotu świetlana postać, przechodzi nad namiotem i znika, daje się słyszeć strzał i duch wyrzuca przez parawan rewolwer z wystrzelonym nabojem. Pomocnik znów parawan odsłania, — a spirytysta, jak siedział, tak siedzi powiązany.

Chciałbyś się dowiedzieć, szanowny czytelniku, o ile duchy w całem przedstawieniu brały czynny udział? — Przyjmij więc na siebie rolę spirytysty. Spraw sobie dwa sznury wełniane lub konopne, kręcone, każdy 1 metr długi, a 5 milimetrów gruby. Przeznaczone są one do wiązania rąk. Nieco grubsze i dłuższe przysposób sobie do wiązania nóg. Dla uzupełnienia przyrządów miej w pogotowiu świecę, laskę laku i dwa kawałki grubego papieru, jakiego używa się do pakowania paczek pocztowych, każdy po 10 centymetrów długi i 3 centymetry szeroki.
Tak zaopatrzony, stawasz z jednym sznurem — z owych dwóch krótszych — w ręku przed publicznością. Zakładasz go sobie powyżej zgięcia ręki prawej (zob. fig. 1.), tak że pierwszy koniec a zatrzymujesz w ręce, a krótszy b zwiesza się na zewnątrz.

Poprosisz kogo z gości, aby ci rękę w zgięciu h związał. Oczywiście nie popuszczasz końca a, lecz go pociągasz, niby pomagając, aby tem lepiej rękę skrępować; możesz zauważyć nawet, że koniec a jest potrzebny do dalszego wiązania. Ów pan, którego przywołałeś, zniewolonym będzie wiązać końcem b, przez co powstaną węzełki podobne do pierścieni (zob. fig. 2.), które łatwo zesuwać się dają. Nie zaniedbuj zachęcać, aby mocno ściągał. Gdy powstanie dostateczny szereg węzełków, każ owinąć je przysposobionym papierkiem, założyć na wierzch pozostały koniec sznurka b i do papierka go przylakować. To samo powtórz z drugim sznurem z lewą ręką. Następnie podaj ręce wstecz. Dla bezpieczeństwa, aby węzła nie zrobiono zbyt wysoko, tak że zesuwanie pętlicy byłoby zbyt utrudnionem, podtrzymaj nieco sznurki (fig. 3). Po zrobieniu węzła, usiądź na krześle i każ zwieszające się końce przywiązać mocno do niego, nareszcie swoje nogi przywiązać do nóg krzesła pozostałemi dwoma sznurami, jak tylko zechcą, gdyż o nogi tu tyle nie chodzi, ile o ręce. Gdy zasłonią cię parawanem, nie trudnem ci będzie rozluźnić na rękach pętlice i z rąk je zrzucić, nie naruszając pieczęci; wyrzucać przez parawan rozmaite przedmioty, i znowu ręce w pętlicę włożyć i przyciągnąć.

Wiązania tego używają spirytyści przy rozmaitych podobnych eksperymentach, np. zniknięciu osoby — naturalnie wtajemniczonej — z miecha zasznurowanego i opieczętowanego.
Tajemnicze ręce, wznoszące się ponad namiotem, są to wypchane rękawiczki, napuszczone masą fosforową — dlatego błyszczą — nasadzone na nożycach z drzewa (zobacz fig. 4).
Duch, przed którym niejedno serce lękliwe truchleje, jest szmatą muślinu, napuszczoną również błyszczącą masą fosforową. Tak muślinowego ducha, jak i tajemnicze ręce nosi spirytysta przy sobie jako przedmioty, nie zajmujące wiele miejsca. Nareszcie winienem, szanowny czytelniku, objaśnić cię co do dwóch eksperymentów, opisanych na początku z krążkami papierowemi. Pierwszy zawsze się uda, jeżeli złożysz zupełnie zwyczajnie obydwa końce papieru i skleisz je; w drugim przypadku zrób jednym końcem papieru pół obrotu i przyklej, to jest drugą stroną, w trzecim cały obrót, a w czwartym półtora obrotu.
Pozostaje jeszcze do objaśnienia eksperyment z węzełkami. Aby go wykonać, chwytasz lewą ręką sznurek w pośrodku, przez co powstaje pętlica, którą przeciąga się pod związaniem ręki prawej, dołem od ramienia ku ręce (zob. fig. 5), przeciągasz przez rękę, przeprowadzasz znowu górą pod wiązaniem, od ręki ku ramieniu, i przeciągasz przez rękę — i węzełek gotowy. Tak samo wwiązuje się pierścień (zob. fig. 5). Aby węzełek rozwiązać, rozciągasz go, przekładasz przez niego środkiem rękę prawą, przeciągasz pod wiązaniem górą, od ramienia ku ręce, przeciągasz przez rękę — i tak węzełek rozwiązałeś.
W wolnych chwilach możesz zabawić swoich gości i przekonać ich, jakie to „duchy“ pomagają spirytystom.
Z tych kilku przykładów przekonujemy się, że tak zwany spirytyzm jest prostem oszukaństwem. Boć człowiek nie posiada siły, aby mógł cośkolwiek uczynić, coby sprzeciwiało się prawom natury. Czy widział kto, aby rzeka w górę płynęła? Nikt! bo prawem natury musi płynąć ku niżej położonemu ujściu. Gdyby rzeka o własnych siłach płynęła w górę, a nie umielibyśmy tego sobie wytłómaczyć sposobem naturalnym, nazwalibyśmy to zjawiskiem nadnaturalnem czyli cudem. A to, co spirytyści nam pokazują, robi wrażenie cudów. Oczywiście cudami ich sztuki nie są, ani oni sami cudotwórcami; lecz są spekulantami na ludzką naiwność.
Że człowiek, posiadający ciało przez drzwi zamknięte, ich nieruszając, przejść nie może, wiemy o tem bardzo dobrze. Spirytyści tymczasem pakują człowieka w miech, zawiązują, pieczętują, — a tenże po chwili wychodzi z niego, nie naruszywszy pieczęci. W jaki sposób to się dzieje, wykazałem w ustępie o wiązaniu spirytystycznem.
Zatem spamiętajmy sobie, że żaden spirytysta nie jest cudotwórcą i cudów czynić nie może; a to, co czyni, polega na zręczności, na złudzeniu zmysłów naszych i obałamuceniu naszej uwagi.







Drukiem Karola Miarki w Mikołowie.






  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w numeracji: dwa różne rozdziały o numerze 10.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Antoni Stefański.