Listy Annibala z Kapui/List 37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor komtur Pucci
Tytuł Listy Annibala z Kapui, arcy-biskupa neapolitańskiego, nuncyusza w Polsce, o bezkrólewiu po Stefanie Batorym i pierwszych latach panowania Zygmunta IIIgo, do wyjścia arcy-xięcia Maxymiliana z niewoli
Podtytuł z dodatkiem objaśnień historycznych, i kilku dokumentów, tyczących się tejże epoki dziejów polskich oraz z 10 podobiznami podpisów osób znakomitych
Wydawca Ig. Klukowskiego Xięgarza
Data wyd. 1852
Druk J. Unger
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Aleksander Przezdziecki
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


37.

LIST KOMTURA PUCCI DWORZANINA KARDYNAŁA ALDOBRANDINI, DO GWIDIBALDA, XIECIA UBRINU.[1]

Z Krakowa 2 Października 1588 r.[2]

Negocyacya Kardynała Aldobrandini przed zjazdem Bendzyńskim. — Uwagi o stosunkach politycznych Polski. — O wojsku polskiém. — O Kanclerzu Zamoyskim. — Szczegóły o pobycie Arcy-Xięcia Maxymiliana w Krasnymstawie.




Najjaśniejszy Xiąże a Panie mój Najmiłościwszy!

Znajdowałem się w Rzymie podczas nominacyi Kardynała J. M. Aldobrandini na Legata do Polski, będąc oddawna najpoufalszym sługą jego, ani mogłem, ani chciałem odmówić mu usług moich w téj okoliczności, gdy sobie tego Kardynał J. M. życzył. Tak więc znajdując się teraz w tych stronach, a pragnąc aby Wasza X. Mość znała jak jestem cały wylany dla Jego osoby, chcę zarazem złożyć głębokie uszanowanie moje, i zabawić go opowiadaniem tego co się w tych stronach dzieje. Po wielu i długich traktacyach Kardynał nakłonił tych wielkich Monarchów i Mocarzy do mianowania po 8 Kommissarzy z każdéj strony. Lubo ci mają zjechać na d. 15 Października do granicy Szląskiéj z Polską, Cesarscy do Bytomia, a Polscy do Będzynia, jednak na to i miesiąc cały nie wystarczy; bo gdyby innéj przeszkody nie było, to Litwini, na więcéj niż 800 mil oddaleni są od téj granicy, którą wybrał Legat J. M. i o to było trochę nieporozumienia. Postanowił był także rozejm, ale nowe zaszły trudności, że Cesarz przysławszy tu do Krakowa Pana de Cobenzel Komtura Krzyżackiego, dla traktacyi z Legatem, i ułożenia etykiety zjazdu tych Panów, nie chce podobno dać, ani przyjąć żadnego pisma, ani assekuracyi, w którychby wzmianka była o Królu Zygmuncie, a chce tylko z Senatorami traktować. Było toż prawie postanowiono, że nie może być wojsko po żadnéj stronie od granicy bliżéj jak o mil 30; a gdy Polacy chcą trzymać siłę zbrojną w Krakowie, Cesarz też chce ją mieć we Wrocławiu. Wymaga też aby w czasie rozejmu nie postępowano sądownie przeciw stronnikom Arcy-Xięcia Maxymiliana (co już przeciwko niektórym ma miejsce). Kardynał słysząc o tych warunkach, znalazł był jakieś środki, które zdawały się dogadzać Królowi i Senatorom; ale gdy rzeczony Pan Cobenzel przyjechał tu, w czasie gdy J. Kr. Mość miała wyjeżdżać[3], potrzeba było wysłać za Dworem, Monsyniora Tolosano, który dotychczas nie mógł jeszcze spełnić swego zlecenia i jest o czém myśleć; bez téj odpowiedzi Kardynał nie1 może odprawić tego Kawalera; a wrazie gdyby odpowiedź była odmówna; trzeba będzie co innego obmyśleć; a daj Boże aby nie trzeba było Kardynałowi gonić za Królem, aż do Litwy; bo wtedy oprócz niewygodnéj podróży, byłoby to oddalać się na więcéj jak na 100 mil, od miejsca zjazdu, na którym Legat też powinien znajdować się za przyjazdem szesnastu Kommissarzów, na którym to zjeździe mają być traktacye o pokoju, o uwolnieniu N. Maxymiliana i o innych pretensyach. Mamy nadzieję, że wdanie się Kardynała J. M. posłuży wielce do pomyślnego skutku tych układów; gdyż roztropność jego i czujność, oraz życie cnotliwe, zniewoliły mu szacunek i poważanie powszechne i Panów i obu narodów. Ciągłe też i pobożne modlitwy jego pomnażają jeszcze nadzieję naszą prędkiego powrotu. Ale interes jest takiego rodzaju: Cesarz okazuje się wielce obrażony, i nie zgadza się na żadne układy, jeśli nie będzie na to zgody całego Domu Rakuskiego i co już postanowiono na ostatnim Sejmie w Pradze. Tak więc można sądzić, że ci Najjaśniejsi (questi Serenissimi), w górę pójdą.
Ze strony Polaków wielu życzy sobie pokoju, ale mało kto lęka się wojny; a że w liczbie Kommissarzy jest Kanclerz, który zwalczył i wziął w niewolę Maxymiliana i jest Hetmanem Wielkim téj Korony, mąż nader odważny, roztropny, przebiegły i chciwy sławy, nie wiem czy uda się przymusić tego co był zwycięzcą, a nie zwyciężonym, do przyjęcia warunków od drugich; chybaby te były umiarkowane i nieubliżały godności ani Króla ani Rzeczypospolitéj. Wszak pierwszego deklaruje się, że był głównym promotorem, a drugiéj jest Pater Patriae, i najgorliwszym Obrońcą; wprawdzie z Króla nie pokazuje się dziś bardzo zadowolniony. Mówią powszechnie, że ten Pan jest bardzo bogatym, i że teraz ma do 80 tysięcy skudów intraty; ma za sobą wiele przedniejszych Panów i wielką liczbę dobrego żołnierza, ale nie zbywa mu mimo tego na współzawodnikach i na zawistnikach jego chwały, którzy przypominają go sobie w biednym prywatnym stanie, a nie mogą widzieć go spokojnie, na takiéj wysokości i chwale. Jednakże lubo przed kilką laty był ubogim i prywatnym człowiekiem, pochodzi jednak ze starożytnéj szlachty tego Królestwa; przodkowie jego z dawien dawna mieli tu poddanych i jurisdykcye, dostojeństwa i najpierwsze urzęda. Przekonany jestem, że na nim będzie cała waga traktacyi skoro się Panowie Kommissarze na miejscu oznaczoném zbiorą. Powody, które mogą nakłonić go do pokoju są, że w téj chwili nie ma ani grosza w Skarbie, że pomiędzy Kommissarzami i przedniejszymi panami tego Królestwa, ma nieprzyjaciół; że w Królestwie są malkontenci, i stronnicy Maxymiliana, coby na przypadek wojny zawsze zawadzało. Zdaje się nakoniec, że ten Pan chciałby pokazać przed światem, iż jak umiał zwyciężyć, tak też będzie umiał pokój zawrzeć, ale zarazem zabezpieczyć swoje interesa i téj Korony. Inaczéj nie dałby się taki człowiek nakłonić do złożenia broni, a tem samem wielkiéj części swojéj powagi. Luboć jak powiedziało się, nie ma pieniędzy; jednak na wypadek wojny byłby pobór powszechny; a pospolite ruszenie obowiązane do służby konnéj, liczne jest i nader dzielne; a nie ma wątpienia, że wkrótkim czasie byłoby gotowe nietylko na obronę kraju, ale nawet do napadów na granice Cesarstwa. Już dwie wici poszły po całym kraju; za trzeciemi cała szlachta obowiązana jest stawić na koniu i zbrojno, gdzie potrzeba będzie. W wojnie odpornéj służą o własnym koszcie. Gdyby zaś była obawa od przeciwnéj siły wojskowéj nieprzyjacielskiéj, kto wie czy nie dopomogliby Turcy i Tatarzy; a już jedni i drudzy ofiarowali pomoc swoją. Jeszcze raz muszę powtórzyć W. X. Mości, że to jest doskonała kawalerya. Prawie cała uzbrojona jest w pancerze, a niektórzy noszą hełmy, i kopie z Węgierska długie i mocne; na pochwie rzemiennéj (calzuolo di corame) zawieszonéj z prawéj strony, opierają kopie, i doskonale nacierają. Wielu z nich ma też pistolety przy łęku u siodła. Przyzwyczajeni znosić zimno i niewygody na polu.
Kardynał J. M. nie szczędził starań aby zaskarbić sobie ile można było przyjaźń i pomoc Kanclerza, pisywali do siebie często i uprzejmie. Ten Pan kilka razy przysyłał odwiedziny do Kardynała, a za dni kilka zapewnie sami się zjadą. Król wyjechał przed 12tu dniami z Krakowa ku Warszawie, a ztamtąd podobno do Litwy pojedzie; tak dla niektórych interesów, jak też dla uniknienia morowéj zarazy, któréj obawiają się nieco (téj biedy jeszcze brakowało). Przy wyjeździe przyszedł odwiedzić Legata w jego mieszkaniu, okazując mu takież względy i grzeczności, jak wówczas kiedy go przyjmował, wyjeżdżając na spotkanie z taką okazałością o dwie mila z górą od miasta, jak W. X. Mość zapewne słyszałeś. Król ten ma dopiero lat 24; bardzo przystojny z twarzy i urody; hojny (liberale) rozsądny (di buona mente) i uprzejmy (piacevole). Dotychczas daje się powodować Senatowi, Królowéj ciotce swojéj, i tym co go zbliska otaczają, Jest gorliwym katolikiem, i bardzo nabożnym. Ma przy sobie siostrę zdaje się z lepszą głową od niego (di piu gagliardo cervello) i upartą heretyczkę. Kardynał J. M. nie zaniedbał starania aby ją nawrócić, czegoby sobie Król J. M. nadewszystko życzył; ale na wiosnę chce ją do ojca odesłać. Mówią powszechnie, iż ta Xiężniczka życzyła sobie i jeszcze życzy, zostać żoną Maxymiliana.
Odwiedzałem tego Xięcia w imieniu Legata, będzie miesiąc temu. Trzymają go w mieście o 30 mil ztąd odłegłém, zwaném Krasnystaw, i otoczoném murem, co niemało znaczy w Polsce. Mieszka w fortecy otoczonéj rowami, i ma 300 żołnierzy na straży. Apartament jego składa je z dwóch pokojów. Kilka razy miałem zręczność mówić z N. Maxymilianem, i w kilku interesach; znalazłem go bardzo mocnym (saldo) w rozmowie i nader uprzejmym; zdawał się nie zwracać najmniejszéj uwagi na swoje uwięzienie. Przystojniejszy jest od braci swoich; nie wielkiego wzrostu, ale dobrze złożony (ben fatto). Ubrany był ze spodu po hiszpańsku; a zwierzchu nosił suknię axamitną czarną do pół nogi, z Węgierska czy z Polska; na głowie miał kołpak (berrettone) z lisów czarnych, wedle zwyczaju Panów tutejszych. Każdego rana wychodzi z zamku na msze, potem przechadza się i gra w piłkę (palla-maglio) za miastem. Gubernator i Dowódzca żołnierzy są dla niego z wielkiem uszanowaniem, a oba zależą od Kanclerza[4]. Gdy Bóg pozwoli, że Kardynał i Kommissarze będą przy granicy, nastąpi zima i niebraknie na trudnościach, które wymagać będą poselstw do Pragi, do Dworu tutejszego Króla, i do Krasnegostawu. — W Pradze zwłaszcza traktacje idą bardzo tępo i powoli; a czy się ci Mocarze zgodzą czy nie, co do mnie życzyłbym sobie bardzo W Lutym przybyć do Pesaro, złożyć moje uszanowanie W. X. M. co i teraz i zawsze najpokorniéj czynię, prosząc Pana Boga o najdłuższą pomyślność dla Niego.

Z Krakowa 2 Października 1588 r.

Najjaśniejszemu Xięciu W. X. Mości
Panu memu Najosobliwszemu najpowinniejszy i najpo-
Xięciu di Urbino. korniejszy sługa
Komtur Pucci.


KOMMISSARZE AUSTRYACCY.

1. Xiąże (Duca di) Sabbionetta.
2. Biskup Jawarynu, Kanclerz Węgierski.
3. Biskup Ołomuniecki.
4. Pan Rozemberg, Burgrabia Czeski.
5. Pan Palfi. Najwyższy Starosta (Capitano di Camera).
6. Pan Ryszard Strajn, Mistrz Dworu Arcy X. Macieja.
7. Pan Punnic Starosta z Plesse.
8. Pan Kobentzel, Komtur zakonu Niemieckiego.


KOMMISSARZE POLSCY.

1. Biskup Kujawski[5].
2. P. Stanisław Gostomski Wojewoda Rawski.
3. P. Stanisław Hrabia z Tarnowa, Kasztelan Sandomierski.
4.P. Jan Hrabia z Tęczyna, Kasztelan[6].
5. P. Jan z Zamościa Kanclerz i Hetman W. Koronny.
P. Andrzéj z Bnina Opaliński, Marszałek W. Koronny.

Z Wielkiego Xięstwa Litewskiego naznaczono czterech na wypadek gdyby który nie mógł przyjechać:

X. Krzysztof Radziwiłł Kasztelan Trocki.
P. Jan Szczuka (Sciska).
P. Jan Chlebowicz Wojewoda Trocki
P. Lew Sapieha Podkanclerzy Litewski.

Jest wątpliwość czy wrazie gdyby się Kommissarze zgodzili, dla spisania aktu autentycznego nie potrzeba będzie mieć potwierdzenia i placet Stanów, to jest Sejmu. Jeżeliby tak było, to nie wątpię żeby się na to obie strony zgodziły.








  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: Urbinu.
  2. List ten (którego kopię autentyczną w Archiwum Medyceuszów we Florencyi otrzymałem) zapełnia przerwę w korrespondencyi Nuncyusza, i opisuje początek negocyacyi o uwolnienie Maxymiliana, oraz niektóre szczegóły pobytu Arcy-Xięcia w Krasnymstawie. Wjazd Kardynała Legata Aldobrandini opisują społeczne listy: X. Bernard Jezuita, tak o tem pisze pod datą 28 Lipca 1588 roku do X. Stanisława Reszki do Rzymu: „Czekałem przyjazdu J. X. Kardynała Legata, który dnia wczorajszego Solennissime od J. K. M. który przed niego cum maximo comitatu (z liczną assystencyą) wyjechał, przyjęt jest. Dziwili się wszyscy, że Król J. M. tak daleko przeciw niemu wyjechał, i taki mu honor okazał, że i samemu Jego Świętobliwości kiedyby przyjechał, więcejby okazać nie można. Pan Kardynał bardzo się naszym strojom dziwował, i bardzo pochwalił mówiąc: żeby się nigdy nie był spodziewał takiéj ludzkości i polityki jako nalazł. Re Vera (poprawdzie) W. M. wyznam żebym sam nigdy nie był spodziewał się takowych ludzi i strojów jakom nalazł. Unico verbo (jednm słowem) racz W. M. wiedzieć że tak jest kontent X. Kardynał ze wszystkiemi, że też aż pod niebo wynosi.” (Ambr. Grabowskiego Staroż. Polskie T. II. str. 128) Porownać także list X. Baranowskiego, tamże str. 411 i Kronikę X. Zelnera str. 11 przy Ambroż. Grabowskiego Groby Królów Polskich).
  3. D. 27 Wrześ. wyjechał Król z Krakowa przed morem i z Królową starą i Królewną Szwedzką. Wyjeżdżając wstąpił do Kardynała Posła Papieskiego do dworu Panów Tęczyńskich, bo tam stał, i pożegnawszy się z nim, puścił się zarazem w drogę, bo go też już za miastem Królowa czekała i z dworem. Przyszła mu droga na Sędomirz, i tam marło; przeto się do Lublina puścił, a ztamtąd do Warszawy, gdzie się i tam zaraz Dwór Królewski zapowietrzył, owo marło wszędy za Królem, i gdzie się jeno obrócił, atak musiał do Piotrkowa, Królowę starą i z Królewną Swedzką w Radomiu zostawiwszy. (Bielskiego ciąg dals. str. 95).
  4. Straż nad Arcy-Xięciem poruczył Kanclerz Zamoyski Jakóbowi Sobieskiemu, chorążemu podtenczas Koronnemu, z poleceniem pilnowania go najściśléj, zwłaszcza po odkryciu spisku Zborowskich, którzy chcieli byli oknem wypuścić go z Zamku, i na przygotowanych rozstawnych koniach, do granicy Węgierskiej dostawić. (Tak utrzymuje Piasecki str. 88).
  5. X. Hienonim Rozrażewski.
  6. Nie Jan z Tęczyna, ale Janusz X. Ostrogski Wojewoda Wołyński był Komissarzem w Będzyniu.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Annibale di Capua i tłumacza: Aleksander Przezdziecki.