Przejdź do zawartości

Listy (Krasicki, 1830)/II

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł Listy
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron


LIST II.
Do Krzysztofa Szembeka, koadjutora biskupa Płockiego. O dzikości.

Dzikość, zacny Krzysztofie, kto dobrze tłumaczy;
Nie samo okrucieństwo, lub niezgrabność znaczy.
Jest jej wiele rodzajów. Odmienna i zdradna,
Najgorsza, gdy umysłów pani wielowładna.
W narodach nie raz władzę swoję rozpostarła,
Nie masz twierdzy takowej, gdzieby się nie wdarła.
Odpór jej niebezpieczny, bo ma wojska liczne:
Osiada wstępnym bojem miejsca okoliczne,
A jak pożar, gdziekolwiek swą moc rozpościera,
Wszędzie niszczy, pustoszy, trawi i pożera.
Fanatyzm jej towarzysz, czujny na wzburzenie,
Punkt honoru nieprawy, płoche uprzedzenie,
Zazdrość, zemsta, ślepota, nadchodzą w przydatek,
A za niemi w odwodzie głupstwo naostatek!
Harda takim orszakiem, we wszystko się miesza,
A gdy jej ulubiona dopomaga rzesza,
Choć z siebie małodzielna, choć słaba z oręża,
Zuchwałością zastrasza, natręctwem zwycięża.
Gmin u niej tylko w łasce, albo gminne dusze:
Wtenczas kiedy wspaniałe zoczy animusze,
Z pocztem się swoich na nie zapalczywie miota.
Nie ustrzegła się przed nią i mądrość i cnota,
Ściga je, a gdy w biegu nie potrafi dostać,
Żeby lepiej złudziła, bierze onych postać:
W tej dopiero zakryta zdradliwej maszkarze,
Nieprawnie chwali, gani, nagradza i karze:
A ślepym się instynktem rządząc, nie rozumem,
Pyszni się tym, co zwiodła, uprzedzonym tłumem.
Stąd liczne błędów mnóztwo, co państwa zgubiło,
Stąd owe sławne hasło: niech będzie jak było;
Stąd przywary w zaszczycie, a rady, choć zdrowe,
Nie, że złe odrzucone, ale, że są nowe.
Walczyć z gminem należy: kto go chce oświecać,
Umie błąd, coraz nowe uprzedzenia wzniecać:
Umie winę poświęcić, dać pozor niecnocie:
A zbawiennej, kiedy się sprzeciwia robocie,
Sili się dzieło skazić, upośledzić sprawcę;
Rządcy, wodze, sędziowie, starsi, prawodawce,
Smutnym swoim wspierają tę prawdę przykładem.
Ktokolwiek więc tak przykrym następuje śladem,
Nim się o dobro, szczęście, dla drugich pokusi,
Niech zawczasu przewidzi, co ucierpieć musi.
Likurg za to, że prawa swej ojczyznie nadał,
Szczęśliwy, zamiast życia, że oko postradał.
Sokrates, co występki Ateńczyków hydził,
Cóż miał w zysku? lud z niego na teatrach szydził.
Stratą życia nakoniec wziął zasług nagrodę.
Do rozpaczy w tej mierze cnotliwych nie wiodę;
Miło służyć ojczyznie, milo dla niej ginąć;
Ale cierpieć bez zysku, i nieszczęściem słynąć;
Ale czuć się niewinnym, a być w złej maszkarze,
Ale służyć niewdzięcznym, i znosić potwarze;

To heroizm prawdziwy. Co kryślę w tej strofie,
Czujesz, możeś i doznał, szacowny Krzysztofie.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.